środa, 27 maja 2009

Sklepy cynamonowe... oraz zabawa w cztery

"...O tej późnej porze bywają czasem jeszcze otwarte niektóre z owych osobliwych a tyle nęcących sklepów, o których zapomina się w dnie zwyczajne. Nazywam je sklepami cynamonowymi dla ciemnych boazeryj tej barwy, którymi są wyłożone.
Te prawdziwe szlachetne handle, w późną noc otwarte, były zawsze przedmiotem moich gorących marzeń.
Słabo oświetlone, ciemne i uroczyste ich wnętrza pachniały głębokim zapachem farb, laku, kadzidła, aromatem dalekich krajów i rzadkich materiałów."
"Gdy wzięłam do ręki 'Sklepy cynamonowe' Brunona Schulza, od pierwszego zdania miałam wrażenie, ze TA KSIĄŻKA PACHNIE."
Pamiętam i ja, dzień kiedy przeczytałam te słowa - zaintrygowały mnie tak bardzo, jednocześnie uzmysłowiły mi, iż "Sklepów cynamonowych" do tej pory nie czytałam.. Postanowiłam zatem zaległości czytelnicze nadrobić, a tym samym rozpocząć własne poszukiwania aromatów oraz wszelkich osobliwości świata..
Tak też, własny szlak cynamonowy w poszukiwaniu owych "sklepów cynamonowych" rozpoczęłam, który bez względu na miejsce kontynuuję... bowiem, jak dalej pisze Bruno Schulz: " możesz tam znaleźć ognie bengalskie, szkatułki czarodziejskie, marki krajów dawno zaginionych.. korzeń Mandragory.. mikroskopy i lunety, a nade wszystko rzadkie i osobliwe książki, stare folianty pełne prawdziwych rycin i oszałamiających historyj."
Atmosferę Schulzowych opowieści odnajduję w wielu zakątkach świata, jednak pobyt w Indiach i Nepalu niezaprzeczalnie był największą ich skarbnicą do tej pory..
Marzy mi się również wyprawa do Maroka, pełnego kolorów, zapachów, przeróżnych lampionów..
Tymczasem jednak, podążam szlakiem sklepów cynamonowych w bliższej mi rzeczywistości, która wiernie przenosi mnie w świat przez pisarza stworzony...

Jest taka ulica w Edinburghu, która od pierwszego kontaktu, przywołuje mi na myśl, klimat książki.. ona pachnie podobnie, wabiąc przechodnia swoimi aromatami.. sklepiki znajdujące się na niej - trochę jakby z innej epoki - w świat odległych krajów wprowadzają... począwszy od tych z serami, oliwami i nalewkami wszelkiego rodzaju, po zapach starych ksiąg i indyjskich kadzideł..
Nie brak na niej małych kafejek i miłych restauracyjek, w których w słoneczne dni, przy wystawionych na zewnątrz stolikach - przechodnie zatrzymują się aby spożyć smakowity posiłek..
Po dzisiejszej fizjoterapii, wybrałam się w jej okolice, aby w jednym z moich ulubionych sklepów z artykułami artystycznymi - nabyć choć odrobinę gliny (kilka dni temu mój dobry znajomy obdarował mnie cudowną książką 'pottery' co zdecydowanie wzmogło moją chęć pobawienia się glinianego artystę :)
Będąc jednak tak blisko Grassmarket, który łączy się właśnie ze wspomnianą przeze mnie ulicą - Victoria Street - nie mogłam oprzeć się pokusie, aby i tam znów zawędrować..
Nie miałam przy sobie aparatu, choć przyznam, że troszkę żałowałam, bowiem podążając dalej, dotarłam do Princes Street Gardens, gdzie przysiadłam z przyjemnością na moment - a tam kwiecia pięknego co niemiara!!
Szybciutko, jednak wyszukałam kilka zdjęć zrobionych wcześniej - które klimat tego miejsca w dużej mierze oddają :)


Kolorowa, aromatyczna Victoria Street..



A to już kilka migawek z Princes Street Gardens...


Stare mury zamku wzniesionego na wulkanicznym wzgórzu dominują nad miastem i strzegą insygniów koronacyjnych..



Strasznie się rozpisałam, a chciałabym jeszcze powrócić do zaproszenia, które otrzymałam od Daisy - a mianowicie zabawa w cztery!

Lubię cyfrę cztery - to jak cztery strony świata, w które chciałabym wyruszyć pewnego dnia spakowawszy swój plecak...
Ślicznie dziękuję raz jeszcze za zaproszenie, a z mojej strony - jeśli również mają ochotę - zapraszam Elizę , Kasandrę, Ammę oraz Llokę.
Metoda prawdopodobnie dobrze Wam znana! copy/paste..
No więc i ja zaczynam :)

4 miejsca, w których mieszkałam:
Jest ich kilka, jednak te najważniejsze to: Poznań, Lublin, Gdynia, Edinburgh
4 miejsca do których lubię wracać:
Tatry - góry generalnie, skockie lasy i jeziora (moje rodzinne, nie mylić ze szkockimi, proszę), Kraków oraz miasta w których mieszkałam, North Berwick ..

4 ulubione potrawy:
Jest ich zdecydowanie więcej :)
Kluski mojej mamy, pierogi ruskie, lasagne ze szpinakiem..
szarlotka na gorąco z gałką lodów :)

4 potrawy, których nie znoszę:
Cóż, niewiele jest takich potraw - trudno tak naprawdę odszukać mi w pamięci, choć zdecydowanie te mięsne niekoniecznie lubię - zwłaszcza z mięsa czerwonego, które uwielbia Damian.. nie przełknę niedogotowanego jajka :)

4 pasje, hobby :
Włóczenie się po górach, lasach i dolinach.. podróże!!
Pływanie i jazda na rowerze..
Gotowanie to moja odwieczna pasja, choć przyznaję ostatnio bardzo zaniedbana - od niedawna jednak zaczęłam nadrabiać zaległości :)
Uwielbiam czytać i zanurzać ręce w glinie!!

4 miejsca, które zwiedziłabym, gdybym miała taką możliwość:
Pustynię w Namibii, generalnie Afryka..
Wielki Canyon - koniecznie!
Tybet - to moja wielka tęsknota!!
A tak od niedawna, podobnie jak Daisy (wybacz proszę, że Cię papuguję) z przyjemnością pobyłabym sobie w Bieszczadach odwiedzając - Chatę 'Magody', oraz ogród Elisse ...

4 seriale, programy, które lubię:
Telewizora nie posiadamy, ale przyznam, że dawniej lubiłam oglądać Ally McBeal, oraz wszelkie programy o tematyce travel..
a - jeszcze Siedlisko - to przecież serial, prawda - uwielbiam te klimaty!
4 miejsca pracy:
Oj wiele ich było..
Szkoła podstawowa - nauczanie indywidualne chłopca z porażeniem mózgowym,
świetlica socjoterapeutyczna,
9 miesięcy w firmie developerskiej - brr...
szpital paliatywno - geriatryczny.

4 rzeczy, które chciałabym zrobić, przeżyć:
Objechać świat rowerem :)
Wejść na Ama Dablam lub inną piękną górę
Pojechać do Afryki ab y mieszkać i pracować z afrykańskimi dziećmi..
Założyć szkołę w Nepalu i pomieszkać tam przez kilka lat :)

4 ulubione filmy:
"Niebieski" Kieślowskiego, "Amelia", "Czekolada", "Baraka"

4 ulubionych muzycznych wykonawców, zespoły:
Uwielbiam muzykę Zbigniewa Preisnera, Ninę Simone, Beth Gibbons, Lisę Gerrard wraz z Dead Can Dance... i wiele, wiele innych.
4 rzeczy, które robię po wejściu na internet:
Bardzo stereotypowo - sprawdzam pocztę, od niedawna zaglądam na znajome blogi, przeglądam prasówkę.. wyszukuję interesujące mnie ciekawostki - m. in. miejsca w które warto pojechać :)
To tyle dziś z mojej strony - troszkę dużo tym razem...
Dobrej nocy Wam życzę!

9 komentarzy:

  1. Nie czytałam 'Sklepów cynamonowych', jak i wielu lektur. Zdaje się, że ładowanie literatury 'na siłę' w średniej szkole tylko mi zaszkodziło. Nie wiem, czy jest złoty środek, w końcu młodzież powinna czytać, ale jak ją do tego przekonać? Ja sobie sama znajdowałam lektury, lenie po prostu czytają streszczenia, a po szkole - nic. Powoli docierają do mnie książki, na które kiedyś się otrząsałam, bo mnie zmuszano... Pewnie i 'Sklepy...' w końcu przeczytam :-)
    Bardzo jestem zdziwiona, że w Edynburgu macie taką fajną uliczkę, z kafejkami i zwykłymi sklepikami. Może nie umiem szukać, ale w okolicy Merseyside (Liverpool, Warrington, Birkenhead) takich miejsc nie znalazłam. Są same sieciówki, co doprowadza mnie do rozpaczy! Zawsze wiem, co dostanę do picia, co znajdę w sklepie i ile za to zapłacę. Odbiera to przyjemność poszukiwania nowych miejsc...

    OdpowiedzUsuń
  2. Lektury rzeczywiście zazwyczaj odstraszają :)
    Choć ja zazwyczaj je czytałam - jakoś nie odstraszały mnie tak bardzo (ale 'Chłopów' do tej nie zdołałam przeczytać) a 'sklepy..' moją lekturą o dziwo nie były.. za to pamiętam, że mój polonista w liceum był tak cudowny, że zawsze podpowiadał nam jakie książki czytać warto - a i często swoje pożyczał :)
    Daisy - a do Edinburgha musisz koniecznie przyjechać! Moja droga - to nie jedyna fajna uliczka, choć przyznam, że sklepy o których piszę do tanich nie należą :( tym niemniej mam inna ulubioną uliczkę na Stockbrigde, która i Tobie na pewnoby się spodobała :) zapraszam!! Właśnie wczoraj pomyślałam, że fajnie byłoby spacerować tymi uliczkami, zatrzymać się gdzieś na dobrej kawie - ale w towarzystwie - cóż potencjalne chętne z którymi tę kawę pić bym chciała, ciężko pracują :)
    Zatem Daisy - jeśli w Edinburghu jeszcze nie byłaś - zapraszam :) a i w okoliczne górki szybciutko możana zawędrować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za zaproszenie! Kiedyś na pewno trafimy do Szkocji, ale jeszcze nie teraz - za dużo zamieszania wokół różnych ważnych spraw. Mam nadzieję, że do tej pory stamtąd nie wywędrujesz i że będzie okazja poznać się osobiście :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem pewna, że nadal tutaj będę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny post, bardzo sugestywny. Nawet u mnie zapachniało. Aniu dziękuję za zaproszenie do zabawy, ale stwierdzam,że reguła 4 nie dotyczy mnie w większości pytań. Serdeczności zostawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Lloko - cieszę się, że aż tak sugestywne wydało Ci się to moje pisanie :)
    I ja przesyłam serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem pod wrażeniem zarówno pięknych zdjęć jak i malarskich opisów i po prostu czuję ten cynamon dodany do szarlotki na ciepło z gałką lodów waniliowych ... Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Nettiko! Dziękuję - tyle serdeczności przed snem!! Pozdrawienia pełne cynamonowych aromatów ślę : )

    OdpowiedzUsuń
  9. Right away I am going to do my breakfast, later than having my
    breakfast coming again to read further news.

    http://singaporetuitiontutoragency.webs.com/
    Also see my web page - singapore tuition tutor agency

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin