Niedziela minęła słonecznie i barwnie. Od rana krzątałam się po domu, wykonując różne domowe prace - w międzyczasie zaglądałam co jakiś czas do komputera, aby poodwiedzać różne blogi, poza tym kontynuowałam pisanie własnego dziennika z podróży..
Po powrocie Damiana - słońce przyjaźnie zachęcało do spaceru, tudzież leniwego wygrzewania się na zielonej łączce :)
Z przyjemnością wybraliśmy się na naszą pobliską polankę, gdzie w otoczeniu świergoczących ptaków rozkoszowaliśmy się ciepłymi promieniami :)
A po południu - odwiedzili nas znajomi - no i tutaj pojawił się element stresujący - bowiem znajomych zaprosiliśmy na kolację - a że zamarudziliśmy na polance - czasu pozostało mi niewiele do tego aby zaplanowany posiłek przygotować!
Damian jednak, ku mojemu zaskoczeniu, poinformował mnie, że nie mam się niczym przejmować, ponieważ on pomoże mi w gotowaniu - wierzcie mi, to naprawdę niezwykłe, bowiem odkąd się znamy, Damian nie gotuje wcale, a i w pomaganiu nie najlepiej mu idzie :)
Jednak jak powiedział, tak zrobił! Na kolację miałam przygotować placki po zbójnicku.. zatem Damian otrzymał zadanie bojowe - mianowicie, obranie ziemniaków!
Ależ się uśmiałam - zapytał mnie, jak sądzę, ile może zająć mu obieranie jednego ziemniaka? Nawet ta pozornie zwykła czynność była dla mojego męża, bodźcem do intensywnej matematycznej zadumy..
Obieranie jednak szło mu raczej marnie - zatem wymieniliśmy się zadaniami, co i tak ostatecznie na szczęście przyspieszyło kucharzenie.
Na koniec Damian oświadczył, że należy mu się order, ponieważ sam - niemalże!! przygotował kolację ;)
A to nie koniec jego dziwnego zachowania - pomijając fakt, iż obdarowywał mnie na łączce ślicznymi stokrotkami.. podczas gotowania sam puścił muzykę z filmu Mamma Mia - czego doprawdy, nawet ja nie czynię.. ale gotowanie w rytm tak energetycznej muzyki zdecydowanie szło nam lepiej :)
Zastanawiam się tylko, co to za miła przypadłość mojego męża i czy potrwa ona długo??
Późną już nocką, znów zajrzałam na bloga, szybciutko przeczytałam nowy wpis Daisy http://www.daisydecoupage.blogspot.com/
- gdzie odkryłam, że zostałam zaproszona właśnie przez Nią w zabawę " w cztery".
Jeszcze raz dziękuję Ci Daisy za zaproszenie i obiecuję, że do niej wrócę niebawem :)
Tymczasem pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Zauważyłam, że chyba lubimy podobnie spędzać wolny czas - ja spacer z Kubą przedkładam nad wszelkie towarzyskie spotkania :-) Chociaż wspólne gotowanie dla przyjaciół też jest przyjemne - szkoda, że tutaj mamy tak mało znajomych. Jeszcze :-)
OdpowiedzUsuńOj lubię ja nasze spacerki :) co prawda teraz są one bardzo krótkie, ciągle jeszcze nie mogę za długo chodzić, tym niemniej wszelkiego rodzaju pobyty na świeżym powietrzu są tym co lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuńDaisy - a wiesz, znajomych to my tutaj też nie mamy zbyt wielu, ale Ci którzy są - miło dla nich czasem coś ugotować i spotkać się od czasu, do czasu :)
..Czy u Was też tak dzisiaj wieje? Zdawałoby się, że jest piękna pogoda, a ziąb taki, że chociaż od 2 godz. jestem w domu ciągle mi zimno brr...