Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jesiennie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jesiennie. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 29 listopada 2012

"Sleeping Beauty"

Pamiętacie baśnie z dziecięcych lat?
Pamiętacie chwile spędzone w długie zimowe wieczory, przy Waszej ulubionej książce, która wprowadzała Was w świat czarów, magii..tajemnych krain..
Ja do dziś pamiętam, stary fotel stojący u mojego dziadka w pokoju - On na ciężkim, solidnym łóżku, drzemiąc lub słuchając radia, a ja, z nogami na przyjemnie - cieplutkim grzejniku, wczytywałam się w historie, które przenosiły mnie w zupełnie inny świat.. czasem myślę, iż nadal tam trwam, oderwana od rzeczywistości.. dziś jednak przeniosłam się na pewno w zupełnie inny wymiar!
Jak co roku (to już nasza mała tradycja - moja oraz mojej szkockiej bratniej duszy), z okazji naszych urodzin, wybrałyśmy się do Teatru, aby tym razem zobaczyć Śpiącą królewnę, w reżyserii Matthew Bourne. Ten znakomity choreograf, przedstawił znaną nam wszystkim baśń w wersji 'Gothic' - świetna realizacja, przepiękny taniec nie wspominając oczywiście o muzyce - choć muszę Wam się przyznać, iż pomimo wielkiej mej miłości do Czajkowskiego, nie wiedziałam, iż napisał On również muzykę do tejże baśni.. cóż, straszny ze mnie ignorant w tej kwestii... ale pałający dozgonną miłością.
..Noc czarów, poprzedzona pełnią księżyca, na grafitowym niebie, towarzysząca niemalże podczas całej mej podróży do Teatru, uniosła mnie daleko, ponad dostojne kamienice.. ponad rozbijające się niewielkie fale porannego morza, które obserwowałam dziś podczas porannego spaceru.. ponad góry, o których myślałam dziś intensywnie... łzy popłynęły znów po policzku, a serce i dusza rozgrzane i poruszone do głębi.. odpłynęły, daleko po szerokim niebie..
Taka chwila, którą warto zachować w pamięci..
 
 
 
- Charles Perrault - czy znacie ów Pana?  - postać ta zacna - to francuski baśniopisarz epoki baroku, który napisał między innymi właśnie "Śpiącą Królewnę". Czy wiecie, iż owa 'baśń napisana została podczas wizyty Charlesa Perraulta w zamku Ussé nad Loarą, w którym bajkopisarza gościł markiz Louis Bernin de Valentinay. Zamek w Ussé był wzorem dla zamku śpiącej królewny, gdyż otoczony był wówczas trudnymi do przebycia lasami. Obecnie w zamkowym muzeum znajduje się stała wystawa figur woskowych w kilku komnatach, odtwarzająca treść baśni.' (odrobina informacji z Wikipedii) :)
 
Noc już u nas późna, zatem zostawiam Was na koniec z kilkoma zdjęciami z jesiennego jeszcze Edinburgha (zdjęcia sprzed 4 tygodni).. być może pamiętacie owe zakątki, ale cóż.. jesień taka piękna bywa, a ja pałam ogromnym sentymentem spacerując tamtymi dróżkami..
 










Kończąc, zapowiedź sztuki.. z odrobiną muzyki pięknej i baśniowej..
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie!
 

sobota, 27 października 2012

The Young Giants..


Poprzez rudawo - miodowe liście prześwitują jasne promienie słońca.
Ponad nami błękitne niebo oraz wysokie, znacznie wyższe aniżeli zazwyczaj - drzewa wielkoludy..
Po dokładnej selekcji okalających nas zewsząd odgłosów, wyłuskujemy niczym orzeszki z łupinki, szeleszczące liście, z delikatnością opadające na kamienne ławeczki..
W pobliżu łoskot przepływającej rzeki oraz małych i większych wodospadzików..
Ta kraina to niczym fragment oglądanej baśni - chwilami mrocznej i tajemniczej. Przepełnionej cudowną wonią igliwia oraz ukrytych skrzętnie grzybów.
 
To kraina Wielkich drzew - The Young Giants of the Heritage - miejsce oddalone od Edinburgha około 2 godzin. Cudowne miejsce na jednodniowe oderwanie się od pędzących samochodów, nieustannych robót drogowych (których niestety w Edinburghu nie brakuje), oraz idealne sacrum do zgłębienia  własnej duszy... zatracenia pośród kaskady opadających liści przyodzianych w jesienne barwy... 











Pozdrawiam Was serdecznie, życząc pięknego weekendu..a ja sama wykorzystując wolny dzień, wyruszam ku dawnej stolicy Szkocji.. ale o tym już innym razem. : )


poniedziałek, 5 grudnia 2011

Londyn jesienno - galerniany..


W Edinburghu spadł pierwszy śnieg.. w każdym razie w okolicach naszego szpitala, wczorajszego dnia zawirowały białe płatki, sprawiając, iż szare połacie trawy, przeistoczyły się w biały kobierzec, a drzewa przyodziały białe kubraki.. Święta coraz bliżej, ulice wystrojone, świecące, migocące.. ja niestety nadal w jesiennym nastroju, choć czekam z niecierpliwością na przerwę pachnącą igliwiem, piernikiem.. atmosferą, która przypomina dzieciństwo..

Dziś jednak, dla przekory, powracam  do słonecznego - okraszonego rudością i pomarańczem Londynu.. wraz z posmakiem..choć może przede wszystkim, atmosferą odwiedzonych galerii.  


V&A

Muzeum Victorii i Alberta, pragnęłam odwiedzić dawno temu, niestety nasze poprzednie krótkie wizyty w Londynie, nigdy na to nie pozwoliły. Tym razem był to pierwszy punkt naszej wyprawy.
Biorąc pod uwagę, iż większość naszej grupy stanowili studenci z kierunku projektowanie kostiumów - głównym naszym celem było zwiedzanie sal z kostiumami teatralnymi oraz  biżuterią, mieliśmy jednak do dyspozycji również wolny czas, dzięki czemu ja mogłam nacieszyć oczy i duszę w sali, w której głównie królowały rzeźby Rodina.  



Kolejnego dnia między innymi odwiedziliśmy targ staroci, na którym wśród wielu kolorowych drobiazgów, pięknych starych koronek : ) książek, zdjęć,  plakatów.. uroczych buteleczek.. zauroczyła mnie rzeźba przywieziona z Kongo..





..krótkie sceny uliczne.

..oraz kolejna wizyta w jednej z  londyńskich galerii.








A w czwartkowy wieczór wraz z kilkoma osobami z grupy wybraliśmy się do Opery Narodowej. Piękna muzyka i wzruszająca historia - Manon. Przyznam, iż nigdy wcześniej nie słyszałam o tymże balecie, jednak i tym razem uroniłam łzę pod wpływem wyjątkowej atmosfery i magii zarówno samego spektaklu, jak i miejsca, w którym dane mi było spędzić  mój urodzinowy wieczór.

 

Na zakończenie - Uliczki Paryża.. obietnica kolejnego wyjazdu.. 


Pozdrawiam Was gorąco i życzę wieczoru nasyconego spokojem i serdecznością..

piątek, 7 października 2011

Human Planet..

"Human Planet is series of stories about how humans
struggle to make  a living in virtually every habitat to be found
in the world.."
- Brian Leith


Od czasów internetu, świat zdaje się skurczył, otworzyły się bramy, które pozwalają nam dotrzeć w miejsca o których możemy jedynie marzyć.. jeśli marzymy tak intensywnie, a nasze pragnienia przezwyciężają nasze ograniczenia, możemy spakować plecak i podążać tam, gdzie serce dotarło znacznie wcześniej... Prawdą jednak jest, iż nie każdy z nas może pozwolić sobie na podróże, wyprawy, o których nigdy się nie zapomina.. dlatego pewnie tak chętnie czytamy książki i pozwalamy się wieść przez świat, tym, którzy mieli taką sposobność aby dotrzeć w miejsca, o których nawet nie śniliśmy..
Trudno czasem sobie wyobrazić, jak bardzo ciężkie może być życie w miejscach takich jak pustynia, czy wysokie góry Himalajów, gdzie małe dzieci, aby dotrzeć do szkoły, muszą pokonać kilkadziesiąt kilometrów po oblodzonej rzece, która w chwili pęknięcia lodu, staje się śmiertelnym zagrożeniem.. a noce spędzone w ciemnych grotach, ocieplonych jedynie nielicznym opałem, który udało się zebrać podczas tej siermiężnej drogi, są jedyną kryjówką przez zimnem, jaki towarzyszy ciemnym nocom.. 
Czasem zastanawiam się, czy można porównywać ciężar i trud z jakim zmaga się człowiek, w różnych zakątkach świata, aby przeżyć godnie lub.. jakkolwiek swoje życie.. aby po prostu przeżyć!!
Nie odwiedziłam tylu krajów ile pragnęłaby tego moja tułacza dusza, jednak widziałam wystarczająco, aby poczuć choć przez krótką chwilę, zarówno życie człowieka żyjącego tuż obok mnie, jak i tych, z odległych rzeczywistości.. oczywiście zobaczyłam zaledwie namiastkę świata, który pomimo wielu niebezpieczeństw, intryguje, zachwyca i woła o to aby go odkryć.. poczuć to co czują Jego mieszkańcy...
Właśnie tego doświadczyłam przez krótką, a jednak wydającą się niekończącą się chwilę, wczorajszego wieczoru, dzięki świetnemu fotografowi Timothy Allen, z którym odbyło się spotkanie na Edinburghskim Uniwersytecie. Polecam gorąco odwiedzenie Jego strony z fantastycznymi zdjęciami!  Mając to szczęście, iż mogłam nie tylko obejrzeć Jego zdjęcia, ale też  i wysłuchać historii ludzi, których Timothy miał sposobność spotkać podczas rozlicznych podróży, i ja zawędrowałam w miejsca, o których dotąd nie słyszałam, lub tych do których od kilku już lat pragnę dotrzeć..

Timothy Allen był oficjalnym fotografem biorącym udział w projekcie, jaki realizowany był przez BBC pt: Human Planet. Ta niezwykła realizacja, to podróż po 40 krajach świata, po zakątkach, w których życie wydaje się ekstremalnie trudne, a jednocześnie niezwykłe i porażające.
Począwszy od miast, poprzez niekończące się pustynie, dżungle oraz rozległe obszary górzystej Mongolii, tudzież przepiękne Filipińskie plaże, poznajemy zwykłe, ale jednocześnie jakże niezwykłe życie tamtejszych mieszkańców.
Fascynującym zdaje się fakt, jak bardzo potrafimy przystosować się, aby przeżyć w miejscach teoretycznie niemożliwych do przeżycia.

Niemalże dwie godziny z zapartym tchem słuchałam opowieści z  fascynujących zakątków naszego globu, a po spotkaniu zamieniwszy kilka zdań z Timothym, nie mogłam oprzeć się pokusie, aby zakupić album będący zapisem zarówno w obrazie, jak i słowie z tej niezwykłej wędrówki przez świat człowieka, będącego niezłomną częścią wszechświata.
W mojej głowie zrodziła się nowa lista miejsc, do których pragnęłabym dotrzeć.. nic to nowego, a jednak wiem na pewno, iż dałabym wiele, aby móc odbyć treking w odległym Ladakh, położonym w wysokich partiach gór pomiędzy pasmem Himalajów a górami Karakorum.

Tych miejsc, jednak jest znacznie więcej.. jak Mongolia, czy Mali, Nowa Gwinea.. marzenia, pragnienia.. wszytko przed nami.. 

Ja tymczasem wracając do mojej jesiennej rzeczywistości, zanurzam się w barwach ciepłych rudości i słonecznych żółci oraz pomarańczy..



Odkąd rozpoczęłam szkołę, każdą niemalże chwilę spędzam na dzierganiu, rysowaniu oraz eksperymentowaniu w tzw tworzeniu : ) Moim niezawodnym towarzyszem jest Mocca, która uwielbia wręcz wylegiwać się na każdej z moich prac, niefortunnie położonych na kanapie lub gdziekolwiek, gdzie moje kocie zdoła dotrzeć.
Kiedy wróciłam wczoraj z zajęć, położyłam rozpoczęte prace na kanapie, co oczywiście było idealnym rozwiązaniem dla Mocci :) Musielibyście widzieć jej zabawny skok, a następnie przymilne oswajanie powierzchni.. Nie wiem jak Wasze kocięta, jednak  Mocca uwielbia wręcz pozować, dawno nie robiłam jej zdjęć, jednak wczoraj była tak pocieszna, iż nie omieszkałam pstryknąć kilku ujęć.. 





Na zakończenie, zachęcam  Was jeszcze raz do odwiedzenia strony Timothiego oraz na krótki film będący zapowiedzią wspomnianej przeze mnie serii "Human Planet"!

..photo by Timothy Allen


Pięknego dnia Wam życzę!

niedziela, 2 października 2011

Barwy jesieni..

"Rumieńce lata pobladły.
Liść złoty z wiatrem mknie.."
- Maria Pawlikowska - Jasnorzewska


Piątkowy poranek niczym letni, słoneczny dzień zawirował nad Edinburghiem..
Pragnienie poczucia tych ostatnich chwil, przypominających lato a jednocześnie splatających w swych ramionach, to co najpiękniejsze w jesieni - złociste barwy liści, nasycone granaty dojrzewających jerzyn, zawiodły mnie w miejsce, które mogłabym odwiedzać o każdej porze roku..
Ciche alejki w parku XVI -wiecznego Louriston Castle, zawsze emanują spokojem i napawają pozytywną energią. Bez względu na porę roku jest to zakątek, który pozwala zapomnieć o gnającej w szalonym tempie codzienności, przenosząc się w zupełnie inny wymiar..

..mam nadzieję, że i Wy na moment przeniesiecie się ze mną w przestrzeń, w której właśnie króluje jesień..







Ku mojemu zaskoczeniu, na jednej z alejek, wygrzewały się soczyste jeżyny..








She is like the Autumn..

Pięknej Jesieni Wam życzę..
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie!

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin