wtorek, 14 czerwca 2011

Spirit of Morocco...

"Morocco is a series of doors that slowly open
as you advance"
- Tahar Ben Jalloun


Niebawem minie rok od naszego pobytu w Maroku..
Rok, który przyniósł mi tyleż niezapomnianych wrażeń, jak i radości..
Pamiętam, dzień tuż przed naszym wyjazdem, kiedy zaczęłam pakować plecak, listonosz przyniósł dla mnie list, który informował mnie, iż dostałam się na wymarzony od dawna kurs.. Moja radość tego dnia była podwójna, bowiem za kilkanaście godzin miałam znaleźć się w miejscu, do którego pragnęłam dotrzeć od dawna.. pełnego kolorów i ludzi przepełnionych magiczną aurą (takież było moje wyobrażenie), a jednocześnie podążałam tak ze świadomością, iż po wakacjach, rozpocznę swoją własną podróż pełną barw i artystycznych doznań.
Podczas naszej podróży, mój zachwyt tym miejscem wzrastał każdego dnia, wypełniał moją duszę, rodząc pragnienie utrwalenia moich wrażeń, wspomnień.. nie tylko w postaci słowa i zrobionych zdjęć..
Bardzo chciałam wykorzystać zebrane materiały, zachowane w sercu obrazy podczas mojej nowej artystycznej drogi :)
Niestety, przez pierwsze miesiące, musieliśmy trzymać się ściśle programu, zatem moje wariacje na temat Maroka, pozostawały nadal na planie dalszym.. do momentu, kiedy powiedziano nam, iż nasz końcowy projekt (który był notabene najdłuższym i najciekawszym etapem naszego studiowania), pozostawiał nam całkowitą swobodę w wyborze tematu, technik używanych do realizacji naszych prac..
Był to moment, kiedy jednoznacznie poczułam, jak bardzo chciałabym zadedykować ten czas i całą moją pracę, właśnie Maroku..
10 tygodni wydawało się, iż to długi okres.. niestety czas mija szybko, bardzo szybko... zwłaszcza jeśli pracujemy intensywnie i twórczo.. :) zapewne wiecie coś o tym...
Dziś, cały wysiłek jaki włożyłam w tworzenie mojego własnego wizerunku, tegoż pięknego miejsca, to zaledwie wspomnienie.. dziś po raz ostatni spotykamy się z moją grupą, aby podziwiać prace innych studentów w Edinburghskim College of Art.. ciekawa jestem niezmiernie ich prac.. tymczasem kończąc szybciutko, sama zapraszam Was zarówno na  etap tworzenia, jak i już samą wystawę ( a raczej do mojego skromnego Marokańskiego kącika, który okazało się, iż był znacznie mniejszy aniżeli oczekiwałam, w związku z czym nie mogłam pokazać wszystkich prac jakie zamierzałam..)... tym niemniej zapraszam Was bardzo serdecznie! :)    
  














Pięknego dnia Wam życzę pełnego słońca i dobrych doznań!!

ps. na zakończenie raz jeszcze utwór, który już tutaj zagościł.. jednak ponieważ niezmiennie kojarzy mi się z pięknymi chwilami spędzonymi w Marokańskich górach.. raz jeszcze.

wtorek, 7 czerwca 2011

"Sekret przyciągania"

"Urodziłeś/łaś się po to, by wieść nadzwyczajne życie, robić nadzwyczajne rzeczy i pomóc nadzwyczajnej liczbie ludzi."
Mike Litman


Nasze życie jest jak wielki magnes.  Przyciągamy rzeczy dobre, ale oczywiście również te których tak naprawdę nie chcemy.. choć ponoć pojawiają się one w naszym życiu, ponieważ wywołujemy je swoimi myślami.. Czy to prawda? Wydaje mi się, iż jest w tej myśli dużo prawdy.. a już na pewno wierzę, iż zarówno pozytywnym myśleniem  jak i nastawieniem możemy zdziałać cuda. Wierzę, iż posiadamy wewnętrzną siłę, która potrafi góry przenosić.. lub jak głosi autorka znanej Wam być może książki "Sekret", przyciągać to co najlepsze i czego naprawdę bardzo pragniemy.
Potrafimy sami sprawić, aby nasze marzenia stały się rzeczywistością.. lub swoją wolą i pragnieniem, pozwalamy aby wszechświat  sprawił, by to o czym marzymy stało się czymś realnym.
Wspomnianą książkę czytałam dawno temu, jednak wczorajszego wieczoru po długich dniach zapełnionych sprawami związanymi z collegem (od czasu do czasu przeplatanymi miłymi przerywnikami :)), postanowiliśmy spędzić wieczór przed naszym domowym kinem :) Ku mojemu zaskoczeniu, film, który Damian wybrał, był to film nakręcony, właśnie na podstawie książki "Sekret".
Przyznam, iż zupełnie zapomniałam już, ile w niej pozytywnych myśli i prawd, które naprawdę wielokrotnie odkrywałam w swoim życiu.. bowiem, być może jak już zdążyliście się  odrobinę na mnie poznać -:) jestem straszną marzycielką.. nie zawsze ułatwia to życie mojemu towarzyszowi życia, ale ja jestem nadmierną optymistką (pomimo dotkliwej świadomości trudności i zawiłości życia), zawsze kreuję w swojej głowie nowe pragnienia i głęboko wierzę, iż pewnego dnia, choćby jedno z nich się spełni.. wierzę, iż robiąc i podejmując takie a nie inne decyzje, prowadzą mnie one w ramiona moich ukrytych pragnień.. które jak głoszą wielcy tego świata - one naprawdę się spełniają.
Czasem czekam długo, nawet bardzo.. ale to czego naprawdę bardzo chcę, pojawia się - i to w moich oczach i pojmowaniu mojej własnej rzeczywistości jest ogromnym bogactwem i niewątpliwym szczęściem.. a do tego obecność w moim życiu zaprawdę dobrych, wielkich sercem ludzi, sprawia, iż życie staje się wyjątkową i niezapomnianą przygodą.
A szczęściem może być każda pojawiająca się chwila.. na pewno dobrze sami o tym Wiecie, a moje przemyślenia, zaledwie wywołają uśmiech na Waszych Twarzach. (taką mam nadzieję).
..Być może kiedyś pisałam już o tym, ale pozwólcie, iż powrócę raz jeszcze, do mych wspomnień z przeszłości.. kiedy byłam małą dziewczynką, z ogromnym pokładem dziecięcego zachwytu, przyglądałam się rozproszonym po naszej miejscowości młodym artystom.. a w sercu mym rodziło się pragnienie aby również któregoś dnia, prawdziwym artystą poczuć się choćby przez moment .. aby życie moje przepełnione było artystycznym duchem.. i naprawdę tak jest. Czy jestem artystką? Kroczę drogą, po jakiej od bardzo dawna pragnęłam kroczyć. Dziś już wiem, iż kolejne dwa lata spędzę na kolejnym kursie, który pozwoli mi zgłębić tajniki związane ze sztuką, a z którego to faktu jestem bardzo wdzięczna i naprawdę szczęśliwa.. może kiedyś naprawdę będę artystką? ;)
Kochani, kilka dni temu odwiedziła mnie moja kuzynka, z którą podobnie jak wcześniej z Olą i Łukaszem, spędziłam cudny czas podczas długich, pozbawionych pośpiechu wędrówek.. Tym razem jednak, dopisała nam piękna pogoda, dzięki czemu wybrałyśmy się na długi spacer wzdłuż wzburzonego wybrzeża, aby ostatecznie dotrzeć do stóp przycupniętych ruin zamku. Ale o tym kolejnym razem.. postaram się sukcesywnie uzupełniać zaległości, choć z przykrością stwierdzam, iż  od bardzo dawna,  nie najlepiej mi to wychodzi.. 
Dziś jednak wybrałam zdjęcia, głównie z przybliżającą się sukcesywnie skałą, na którą od kilku lat staram się dotrzeć (na niej zamieszkują słodkie pufinki), a która to niestety każdorazowo pozwala podziwiać się tylko z daleka.. tudzież otaczające ją wody bronią uparcie dotarcia na nią.. bowiem kolejny raz, kiedy to zamierzaliśmy popłynąć aby stanąć na jej urwistym brzegu, rejs został odwołany... jednak ja nie tracę nadziei, pewnego dnia tam dotrę.. dziś tymczasem spoglądam z sentymentem na oddaloną wyspę, która niczym moje marzenie z dziecięcych snów, wiem, iż pewnego dnia będzie spełnionym pragnieniem..



..razem z Darią spędziłyśmy długie popołudnie wśród wyrastających niespodziewanie skał i pięknych formacji.. osnute wspomnieniami i łagodną falą napływających pozytywnych doznań..



Podczas naszej wędrówki, wspominałyśmy nasze dziewczęce marzenia.. jednym z nich były konie.. nauka jazdy konno.. codzienne obcowanie z tymi pięknymi stworzeniami... jakież było nasze zaskoczenie, kiedy u krańca naszej wędrówki, opuszczając już kamienistą plażę, nagle ujrzałyśmy rozproszone, pasące się na zielonym zboczu przeurocze kuce.. małe, piękno-grzywe konie..




...życie naprawdę daje nam to czego bardzo pragniemy.. nawet jeśli przychodzi nam czekać na to dłużej, aniżeli byśmy tego oczekiwali...

A na zakończenie kilka myśli, przy których warto zatrzymać się choćby na dłuższą chwilę..

Dobrej nocy Wam życzę.. a jutro, dnia pełnego dobrych i pięknych myśli!

 

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin