czwartek, 7 maja 2009

The route to the east coast of Scotland - cdl...


Wczesnym porankiem opuściliśmy Aberdeen, kierując się w kierunku Piktyjskich kamieni - reliktów zaginionej kultury, samotnie stojących zazwyczaj pośród wietrznych pól..

Urocze rejony parku Cairngorm - dostarczają nam niezapomnianych wrażeń estetycznych, krajobrazowych...

Nazwa Cairngorms wywodzi się z gaelickiego An Carm Gorm, co oznacza "błękitne wzgórze" - to rejon bogaty w unikatową florę i faunę - to tutaj zachował się jeden z najstarszych sosnowych i brzozowych lasów w Szkocji.




Kamienne kręgi do których docieramy, nie są co prawda tak zjawiskowe jak te, które można podziwiać na wyspie Lewis, jednakże miejsce to wywołuje bardzo specyficzne uczucie tajemniczości.. Zadziwiające jest to, iż jest to zjawisko spotykane na całym świecie - "zdaniem Hawkinsa (amerykańskiego astronoma) - ze środka kromlechu ( kamiennego kręgu) obserwowano ruchy Słońca i Księżyca - ciał kosmicznych, odgrywających istotną rolę w systemie wierzeń religijnych ludności kultur megalitycznych. Według tej hipotezy kamienny krąg w Stonehenge był precyzyjnym komputerem, przy pomocy, którego starożytni astronomowie - kapłani wyznaczali zasadnicze punkty ziemskiego cyklu astronomicznego, którym podporządkowane były momenty plemiennych świąt sakralnego kalendarza. Szczególnie ważne w tym cyklicznym czasobiegu były momenty przełomowe wynikające z rocznej wędrówki Ziemi dookoła Słońca: punkty wiosennej i jesiennej równonocy, letnie i zimowe przesilenie słoneczne.."

Pozostawiwszy w oddali tajemnicze kręgi - podążyliśmy dalej, szlakiem Speyside - pełne uroku połączenie gór, rwących rzek, pięknej przyrody oraz whisky, która łączy w sobie najlepsze aspekty szkockiej natury - bryzę morską oraz wiatry smagające górskie szczyty.. lawendę oraz posmak gruszki.. aromat wędzonego zboża, przesyconego specyficznym zapachem torfu.. Te i inne czynniki wpływają na wyjątkowy, często niepowtarzalny smak szkockiej whisky!
I choć sama nie jestem smakoszem i znawcą tego wyjątkowego trunku - muszę przyznać, iż po odbytej wędrówce szlakiem "wody życia" moje uznanie znacznie wzrosło, a kubki smakowe zaczęły rozpoznawać różnice whisky kosztowanej w poszczególnych destylarniach.. przyznam, iż pomimo skromnej wiedzy i doświadczenia - potrafię już wyodrębnić smak, który zadowala moje kubki smakowe z uwzględnieniem wiedzy z jakiego rejonu i destylarni pochodzi :)
Początek maja to czas, kiedy rozpoczyna się Spirit of Speyside Whisky Festival, który przyciąga wielu ekspertów i entuzjastów tegoż trunku.
Zatrzymując się w jednej z destylarni - mieliśmy okazję poznać prawdziwych pasjonatów - dwóch amerykanów - Ojca z synem, którzy specjalnie przylecieli do Szkocji, aby wędrować szlakiem whisky - to co zaintrygowało mnie w ich historii - to fakt, iż starszy Pan postanowił, iż z każdym z trzech synów, odbędzie niezwykłą, niezapomnianą podróż życia! Podróż ta miała wiązać się każdorazowo z zainteresowaniami danego syna!
Wzruszyła mnie bardzo ta historia - pragnienie przeżycia z własnymi dziećmi czegoś wyjątkowego, co pozostanie w ich pamięci już na zawsze! Dowodzi ona, iż nie tylko jako małe dzieci - mamy prawo cieszyć się i przeżywać wyjątkowe chwile z własnymi rodzicami, ale również jako dorośli ludzie!
Zagłębie whisky, to ponad 100 km obszar, w którym znajduje się ponad 50 destylarni wykorzystujących unikalne połączenie kryształowo czystej wody, sprzyjającego klimatu oraz łagodnych wyżynnych obszarów.
Wiele z nich to zabytkowe budynki, zwracające uwagę ciekawą architekturą..
My dotarliśmy do najstarszej w Szkocji destylarni - Strathisla Distillery (1786), która jest kolebką jednej z najpopularniejszej whisky na świecie - Chivas Regal.


Różnorodność tego szkockiego specjału, jest dla mnie zdumiewająca - nie spodziewałam się, iż bogactwo tego trunku jest tak ogromne!
Dla zainteresowanych - ciekawostka - w Edynburskim muzeum whisky, zaledwie od dwóch tygodni można podziwiać ogromną kolekcję, którą podarował muzeum pewien 80-letni Pan - dorobek jego całego życia!
Robi niesamowite wrażenie!!


Rozpisałam się straszliwie o tymże trunku - jednak na koniec chciałabym jeszcze wrócić do jednego z aspektów charakteryzujących Szkocję - starych zamczysk, które niejednokrotnie bywają moim ulubionym celem tutejszych podróży..
Lubię spacerować po zimnych pomieszczeniach opuszczonych twierdz, przywołując obrazy z tamtych okresów - moja wyobraźnia kreuje przestrzenie, wnętrza, zapach unoszących się w powietrzu potraw.. krzątających się ludzi, ich zwyczaje, pragnienia, tęsknoty..
Tym razem zamkiem, do którego dotarliśmy był Huntly Castle, wyróżniający się wspaniałą południową ścianą z masywnymi inskrypcjami i pięknymi wykuszowymi oknami.
Dzisiejsi mieszkańcy zamku...




Cudownie oświetlone alejki wśród dostojnych drzew..





Pod koniec naszej wędrówki, mijamy pasące się Highlandskie krowy - moja sympatia do nich jest tak duża, iż za każdym razem kiedy je mijamy - nie potrafię się powstrzymać aby po raz kolejny je sfotografować : )



Żegnając piękne okolice Glen More - ogromną rozpadlinę oddzielającą Góry Kaledońskie od Grampianów - podążamy wraz z zachodem słońca w kierunku domu..


1 komentarz:

  1. Jakie wspaniałe krajobrazy! Kilkakrotnie myśleliśmy, żeby odwiedzić Szkocję, ale zawsze czasu mało, a i nie po drodze. Mam nadzieję, że kiedyś... A tam, na pewno kiedyś tam pojedziemy!
    Pozdrowienia z Warrington :-)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin