wtorek, 10 lutego 2009

Ogród pełen tajemnic...
















"Bluszczem ku oknom
kwiatem samotność, poszumem traw
drzewem co stoi
uspokojenie wśród tylu spraw
...Pamiętajcie o ogrodach
przecież stamtąd przyszliście,
czarne buki użyczą Wam chłodu
tylko drzewa, tylko liście...
Pamiętajcie o ogrodach
czy tak trudno być poetą?"
- Jonasz Kofta

...Zamykam oczy a wyobraźnia moja powraca do chwil radośnie - słonecznych.. Przemierzam polne ścieżki, jadąc na moim białym "mustangu" (tak nazywam swój rower, który od 4 lat samotnie wyczekuje chwili, kiedy znów wsiądę na niego, by wraz z wiatrem we włosach przemierzać przetarte przez wieki szlaki...).
...Podążam ku miejscu, które odkryła moja dobra znajoma - moja bratnia dusza - ogród moich marzeń....
To miejsce tak magiczne, pozbawione niestety, przez długi czas troskliwej ręki ogrodnika, jednakże nadal emanujące pozytywną energią, która przenika natychmiastowo w najgłębsze komórki mego jestestwa...
...Tuż za drewnianą furtką, witają nas bujne berberysy - wąską ścieżką udajemy się w kierunku domu - stoi on samotny i milczący, jednak nie trudno wyobrazić sobie tętniące w nim życie - miłą krzątaninę w kuchni.. zapach pieczonego chleba... blask ognia iskrzącego się w kominku podczas długich wieczorów...
... Małgorzata i ja, siadamy na niewielkim ganku, który mógłby być przemiłą altaną z drewnianymi balustradami, bluszczem wspinającym się ku niebieskim okiennicom... donicami pełnymi pachnących kwiatów...
...Przy altanie rośnie piękne, pamiętające minioną już epokę drzewo - orzech - jest tak cudnie dostojny! Wyobrażam sobie zamieszczoną na nim huśtawkę - niemalże słyszę śmiech dziecka, które radośnie wzbija się na niej a wiatr szamocze w rozwianych włosach..
...My siadamy na ganku, by ogrzać twarze w popołudniowym słońcu... w milczeniu przyglądam się śniadym płatkom jaśminowca, rosnącego nieopodal... Jego woń dociera do mych zmysłów węchu tak wyraziście... uwielbiam Jaśmin - zieloną herbatę z płatkami kwiatów jaśminowca - jego aromat - zwłaszcza w zimowe wieczory, przypomina o wiośnie, która każe nam czekać na siebie jeszcze długie dni...
...Po dłuższej kontemplacji, postanawiamy zwiedzić ogród - za domem rosną piękne iglaki - przez długie lata osiągnęły majestatyczną wielkość - ich smukłe postacie, sięgają balkonu, na którym z przyjemnością spędziłabym długie godziny siedząc na leżaku, czytając książkę lub po prostu wsłuchując się w śpiew ptaków...
... Idąc dalej, dochodzimy do sadu - nieprawdopodobne jak wiele jabłek smutnie spoczywa wśród traw... ileż szarlotek pachnących cynamonem, można by upiec...
...soczystość jabłek wprawia nas w radosny stan błogości..
...Wkrótce nasz czas dobiegnie końca.. otrzymałyśmy go w podarunku od osoby, która pełni rolę "strażnika" tej bajecznej krainy, zapomnianej przez świat - mam nadzieję nie na długo!
...Opuszczamy ogród, który kryje w sobie znacznie więcej tajemnych miejsc... i choć długie miesiące pozbawione ręki ogrodnika, przyczyniły się do rozprzestrzenienia się wszechobecnej trawy, to mimo to, nadal widać jego piękno i niepowtarzalny urok... sama poezja!
... Minęło już wiele lat od tamtejszego dnia - jednak nadal w moim sercu, kryje się bardzo wyraźny obraz, ów "tajemniczego ogrodu".... dziś korzystając z faktu, iż jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami balkonu - tworzymy wraz z Damianem namiastkę przestrzeni, w której przede wszystkim królują rośliny.. Teraz zwłaszcza, kiedy spędzam długie godziny na kanapie - doświadczam szczególnej wyjątkowości wynikającej z tego, iż za oknem, na niewielkiej co prawda powierzchni, jednak mam, mały ale własny ogród, któremu z przyjemnością nieustannie się przyglądam...

sobota, 7 lutego 2009

..Ścieżki uzdrawiające ciało, umysł, ducha a nawet serce...






" Nic nie wypala złej karmy lepiej aniżeli choroba.
Nie utrzymuj smutnego umysłu ani negatywnych poglądów
na temat chorób,
Ale postrzegaj je jako oznakę wyczerpania się złej karmy
i ciesz się nimi."

- Dzigma Lingpa


"Zarówno dla niebuddystów, jak i buddystów
choroba może stanowić okazję do zatrzymania się,
odprężenia i docenienia życia, nawet pośród cierpienia"

- Tulku Thondup


... 19 stycznia wracając rowerem z pracy, złamałam dość niefortunnie nogę, w konsekwencji zostałam poddana operacji,podczas której stałam się posiadaczką platynowej szyny...
Od trzech tygodni jestem w dużym stopniu unieruchomiona - nie mogę chodzić tak jak dawniej, większość czasu spędzam na kanapie... nie mogę biegać, jeździć na rowerze.. tańczyć!
A wszystkie te ograniczenia będą moim stałym towarzyszem prawdopodobnie przez trzy miesiące..
Swoje rozmyślania rozpoczęłam cytatami z książki, którą zaczęłam czytać, krótko przed wypadkiem, a która jak się okazało - stała się lekturą nade wszystko odpowiednią w sytuacji,
w jakiej się znalazłam!
Oczywiście złamana noga to nie krytyczny stan cierpienia, choć przyznam, iż pierwsze dwa tygodnie były bardzo bolesne, pozbawione niemalże snu..
...Powolnemu procesowi uzdrawiania, przez cały czas towarzyszyły pojawiające się w moim umyśle nowe refleksje... ścieżki, którymi kroczył w owym czasie mój umysł, bywały równie bolesne jak moje złamanie nogi... Jednak ostatecznie za każdym razem dochodziłam do miejsca,
w którym rozjaśniał mały promień słońca - a kiedy już widzimy jasność, pojawia się nadzieja
i pragnienie przemiany...
... Mojego wypadku nie można zaliczyć do największych cierpień tego świata, choć oczywiście zmienił moją sytuację dość drastycznie... Ja osoba, która nieustannie odczuwa potrzebę bycia aktywnym - nagle zostałam unieruchomiona..
Wczorajszego wieczoru wybraliśmy się ze znajomymi na koncert Jazzowy - niestety zaistniało małe nieporozumienie - w klubie, rzeczywiście grała na żywo pewna grupa - jednak muzyka okazała się typowo rozrywkową, która zachęcała przede wszystkim do tańca... Wszyscy moi znajomi podążając w rytm muzyki, naprawdę świetnie się bawili - ja przyglądając się tańczącym parom, poczułam jak ogarnia mnie smutek i żal - ogarnęło mnie bolesne uczucie niemocy.. Taniec od zawsze jest dla mnie formą wypowiedzi, której poddaję się z pasją z jednoczesnym poczuciem wypełniającej mnie uzdrawiającej energii : )
...Niestety ze względu na moją sytuację tańczyć nie będę jeszcze długo!
...Tym niemniej, jedna z moich znajomych jest naprawdę bardzo dobrą tancerką - przyglądanie się Jej, to przyjemność i uczta dla oka oraz duszy człowieka, który kocha taniec, choć przypuszczam, iż nie tylko...
Przyjemnością zatem, było choćby przyglądanie się w jak aksamitny i harmonijny sposób Jej ciało podąża za rytmem muzyki...
... Przyglądanie się, obserwowanie - to elementy życia, które towarzyszyć mi będą przez najbliższe tygodnie - jednakże jak sięgam pamięcią, zawsze sprawiało mi przyjemność przyglądanie się ludziom, roślinom obłokom na niebie... a nocą spoglądanie w jasne oblicze księżyca.... dlatego i tym razem poddaję się beztroskiej obserwacji...
...Mieszkając w Poznaniu, tak często spędzałam czas, siedząc pod ulubioną fontanną aby
w milczeniu spoglądać na otaczającą mnie rzeczywistość... na ludzi, którzy śpiesznie kroczyli
w sobie znane tylko miejsca... ludzi, którzy spokojnie spacerowali, spotykali się ze znajomymi... ich reakcje, wyrazy twarzy...
...Pamiętam doskonale, również godziny, spędzone leżąc na zielonej trawie w moim rodzinnym miasteczku! Przyglądając się płynącym na błękitnym niebie, jasnym obłokom.....cóż za rozkosz wypływająca z jakże prostego faktu, iż jestem nierozłączną częścią otaczającego mnie wszechświata!
...Wkrótce odwiedzę Polskę - tym razem dzięki mojej złamanej nodze, mój pobyt znacznie się przedłuży - doprawdy cieszy mnie przeogromnie myśl, iż będę mogła spędzić znów wiele godzin
z moimi najbliższymi, przyjaciółmi, znajomymi... niebawem pierwsze oznaki wiosny, a w ogrodzie moich rodziców, zazwyczaj tyle kwiatów, małych roślinek rodzących się ponownie do życia, po długim okresie zimowego snu... mam nadzieję, że moja noga szybko będzie odzyskiwać sprawność, a wówczas będę mogła kroczyć leśnymi ścieżkami, zagłębiając się w bezkresach otaczających mnie drzew, śpiewu ptaków - tego, czego często tutaj w Szkocji brakuje mi najbardziej!
...Przeglądając nasze archiwum fotograficzne natrafiłam na zdjęcia, które zrobiłam w Dani, u Kasi - Damiana (mojego męża) kuzynki.... zdjęcia te wyjątkowo lubię i Wam wszystkim, którzy lubicie marzyć oraz tym, którzy bliscy są memu sercu - dedykuję! :)

czwartek, 5 lutego 2009

..Wspomnienia utkane wiatrem...









... Za oknem pruszy delikatny śnieg - to takie niecodzienne w szkockiej rzeczywistości!
Zapalam świeczki, latarenki przywiezione z podróży, które radośnie migocząc - rozświetlają moją duszę.
Zapalam kadzidełko, przywołujące wspomnienia z odległej krainy Nepalu - miejsca, w którym moje serce pozostało już na zawsze.
W tle rozbrzmiewa muzyka przypominająca mi o rytmach przy których tak bardzo lubię poddawać swoje ciało magicznej przemianie, jaka następuje nieustannie kiedy tańczę.
... A na stole zupa grzybowa - wspomnienie zeszłorocznej jesieni.
Czas płynie swoim rytmem - a ja pozwalam, aby dobre wspomnienia wypełniały moją duszę...

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin