sobota, 31 października 2009

Jesienna chwila zadumy...

...Wśród szeleszczących liści
samotna ławeczka serdecznym gestem zaprasza na chwilę zadumy..
Spowita jasną poświatą popołudniowego słońca,
snuje ciche opowieści zasłyszane od swych liściastych towarzyszy..
Drzewa, wciąż jeszcze przyodziane w złociste szaty
ramiona swe wyciągają ku wietrznym podmuchom..
Ukołysane delikatną muzyką, z tkliwością żegnają ostatnie już tej jesieni liście...












Obudzona jasnymi promieniami słońca, doznałam dziwnej wewnętrznej sprzeczności (niestety czasem doskwiera mi ona, choć dzielnie staram się jej przeciwstawić :))
... dziś jednak, kiedy piękne słońce powitało mnie o poranku - a biorąc pod uwagę, iż ostatnie dnie niestety częściej straszyły szarością i deszczem - była to cudowna odmiana!
Ja jednak pogrążona byłam w melancholicznym skupisku myśli różnych, które bynajmniej nie nastrajają optymistycznie :(
Zdając sobie sprawę jednak, iż poddanie się takiemu nastrojowi raczej na pewno nie przyniesie nic dobrego.. a i głowa pełna pomysłów na nic się tutaj nie zda - ubrałam szybciutko rowerowy strój i wraz z moim czerwonym towarzyszem, wyruszyłam w miejsce, które okazało się zbawienne dla mej duszy..
Spędziłam piękne popołudnie, siedząc na ławeczce otulonej ciepłymi jeszcze promieniami słońca, złociste liście z niemym wdziękiem opadały z drzew, poddając się delikatnym podmuchom wiatru..
W poczuciu przenikającej mnie harmonii miejsca i chwili - przyglądałam się własnym myślom, które podobnie jak jesienne liście z tkliwością żegnały się odchodząc w inne, odległe miejsce..
Myślami zapragnęłam być w domu - bowiem pomimo tego, iż dla wielu jutrzejszy dzień, mimo wszystko kojarzy się ze smutkiem - dla mnie zawsze był to czas szczególny.. bardzo wzruszający, jednak wewnętrznie - wyjątkowy!
Tutaj w Szkocji, to święto bardzo obce, nikt nie wybiera się na groby aby zapalić znicze.. cmentarze emanują zazwyczaj smutną pustką - poprzewracane pomniki, wywołują dziwne uczucie niechęci.. a ja lubię spacerować cmentarnymi alejkami, wśród starych pomników.. wśród drzew szeleszczących na wietrze..
Nie znaczy to, iż nie wywołują one we mnie smutnej tęsknoty za bliskimi, którzy odeszli - jednak w poczuciu nieustannej pogoni za codziennymi sprawami - jest to dla mnie czas, kiedy kieruję swe myśli ku tym, którzy są mi bliscy.. często za tymi, których nie miałam możliwości poznać a być może wywarli jakiś wpływ na moje życie.. Jakkolwiek mogłabym ubrać w słowa swoje własne myśli - atmosfera panująca na naszych cmentarzach naprawdę jest wyjątkowa - tysiące światełek rozświetlających granatowe niebo - symbolicznie wysyłające nasze myśli do tych, którzy patrzą na nas z daleka..
Dwa lata temu, mój tata obchodził 60 urodziny - postanowiliśmy zrobić mu szereg drobnych niespodzianek, jedną z nich była niezapowiedziana wizyta.
Przylecieliśmy wraz z moimi znajomymi właśnie 1 listopada - a ponieważ do domu, dotarliśmy, kiedy na cmentarzu odbywała się msza - wybraliśmy się tam wraz z moimi towarzyszami ze Szkocji..
Kiedy msza dobiegła końca - mój znajomy stał wzruszony ze łzami w oczach.. później wieczorem powiedział mi, iż przez całe jego życie nie doznał tak wzruszającej i pięknej chwili.
Wiem, że każdy z nas odbiera ten dzień bardzo osobiście i w zupełnie inny sposób - jednak patrząc z perspektywy osoby, która znajduje się w kraju, w którym daleko do tej specyficznej zadumy i chwili zatrzymania się - jest to dzień, o którym myślę ze szczególną tkliwością w sercu...
Szkoci, jednak mają inny piękny zwyczaj - bardzo często bliskiej, zmarłej osobie - dedykują ławeczkę - na której każdy z nas może przysiąść i choć przez moment poddać się cichej zadumie...
Na jednaj z ławeczek, kiedyś przeczytałam taki wiersz:
"Do not stand at my grave and weep,
I am not there. I do not sleep. I am a thousand winds that blow,
I am the diamond glints on snow.
I am the sunlight on ripened grain.
I am the gentle autumn rain.
When You awaken in the morning's hush
I am the swift uplifting rush,
of quiet birds in circled flight.
I am the soft stars that shine at night.
Do not stand at my grave and cry,
I am not there, I did not die!"
..W wolnym tłumaczeniu (moim - dlatego proszę wybaczyć, jeśli nie będzie ono bardzo dokładne!)..
..Nie stój nad moim grobem płacząc
Mnie tam nie ma, Ja nie śpię.
Jestem tysiącem podmuchów wiatru.
Jestem diamentem błyszczącym na śniegu.
Jestem promieniem słońca na dojrzewającym zbożu.
Jestem łagodnym jesiennym deszczem.
Kiedy budzisz się w porannej ciszy
Jestem szybkim podnoszącym na duchu podmuchem..
cichych ptaków zataczających koło w locie..
Jestem łagodną gwiazdą świecącą na niebie.
Nie stój nad moim grobem.
Mnie tam nie ma. Ja nie umarłem!




środa, 28 października 2009

Masosolno - jesienne różności.. oraz Candy dla Was!

Kilka dni temu upiekłam kilka maso-solnych tworków.. ale dopiero dziś udało mi się je polakierować, przyozdobić pachnącą pomarańczą, cynamonem.. źdźbłami trawy oraz zasuszoną jarzębiną.. a jedno z serc - moją balkonową lawendą :)
Lawendowe serce, zadomowiło się już w naszej łazience, dzieląc przestrzeń wraz z drewnianą latarnią..


Pozostałe tworki, pragnę przeznaczyć na drobne upominki.
Wkrótce moje kolejne urodziny... miło otrzymywać prezenty, ale równie przyjemne jest ich wręczanie :)
Pomyślałam, iż z tej okazji w końcu i ja zorganizuję maleńkie candy!
Niedawno sama otrzymałam piękny wianek, zrobiony przez Elisse - właśnie dotarł do moich rodziców! Dziękuję raz jeszcze kochana!!
Mojej mamie bardzo się podoba, a ja sama czekam aby zobaczyć go na własne oczy :) ... jeszcze dwa tygodnie!
Wracając jednak do mojego pomysłu - zapraszam wszystkich, którym choć odrobinę podoba się mój maso-solny koszyczek (ten ostatni, właściwie tylko jeden koszyczek tym razem zrobiłam) - podobnie jak u każdej blogowej znajomej - czekam na Wasze wpisy.. a losowanie odbędzie się dzień przed moim wylotem do Polski, czyli w niedzielę 8 listopada!
Zapraszam wszystkich serdecznie!!!








Pozdrawiam serdecznie życząc Wam dużo jasnego słońca!!

wtorek, 27 października 2009

Soczyste wspomnienie lata..

Pomimo cudownych barw jesiennych wciąż jeszcze obecnych..
ramieniem ciemnej nocy otulona - przez krótką chwilę pozwalam
letnim zachwytom soczystą zielenią, fakturą i kształtem - roztaczać swój urok w zakamarkach mej duszy..







Sweet dreams my friends!!!

środa, 21 października 2009

Łabędzie opowieści...


Pamiętacie baśń o brzydkim kaczątku?
Nie wiem jak Wy, jednak ja przez wiele lat, żyłam w przekonaniu, iż małe łabędziątka rzeczywiście są brzydkie - jednakże kiedy ujrzałam je po raz pierwszy zakochałam się w nich, pozostając w zachwycie po dzień dzisiejszy..
One zdecydowanie nie są brzydkie - są urocze, piękne i pełne słodyczy...
Łabędzie opowieści, zatrzymane w kadrze tego lata - dziś przywodzą mi na myśl przepiękny balet Piotra Czajkowskiego - ilekroć mam możliwość słuchać tej niezwykłej muzyki, dotykającej najgłębsze zakamarki duszy - oczyma duszy, spoglądam na tancerzy płynących wraz z muzyką - ukazując plejadę uczuć, pięknych gestów wyzwolonych w tańcu.. sama odkąd pamiętam, pragnęłam zostać baletnicą i choć nigdy owo pragnienie nie zostało zrealizowane - kiedy zamykam oczy - przez moment staję się cząstką świata pełnego elegancji i piękna..
Świata, w którym dźwięki muzyki wprowadzają nas w magię jakiej trudno doświadczyć gdziekolwiek indziej...


Wraz z muzyką Czajkowskiego, wielu pięknych inspiracji Wam życzę!!!

I każdego z WAS bardzo serdecznie pozdrawiam!!!

wtorek, 20 października 2009

Upominkowy drobiazg..

Morskie klimaty napawają mnie niezmiennie pozytywną energią :)

Ostatnimi czasy, wolnej przestrzeni czasowej mam nie za wiele i przyznam szczerze, iż tęskno mi za chwilami, kiedy beztrosko mogłam siedzieć na kanapie czytając książkę.. lub tworzyć choćby odrobinę..


Dwa dni temu, zostałam zaproszona do mojej znajomej, a ponieważ pragnęłam podarować jej choćby maleńki upominek - upiekłam ciasto czekoladowe, a butelkę wina, udekorowałam maleńkim drobiazgiem :)

Nic skomplikowanego, jednocześnie nadające urokliwy akcent temu, jakże powszechnemu upominkowi.. Wino w ten sposób przybiera osobistego wyrazu... może nawet smakuje lepiej ;)



...Odrobina sznurka, muszle nazbierane podczas morskich spacerów, gałązka bluszczu, lawenda.. odrobina rafii.. i gotowe :)





Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i pięknych snów Wam życzę!!!



Kochani - pamiętacie o Grzesiu?!







poniedziałek, 19 października 2009

Aukcja dla Grzesia!!

"Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości"
- Paulo Coelho


Otrzymałam wczoraj wiadomość od Agnieszki.

Agnieszka szukając różnych możliwości zgromadzenia finansów na rehabilitację swojego syna Grzesia, chorującego na autyzm - próbuje dotrzeć do jak największej liczby osób, które mogłyby o nich przeczytać - a co najważniejsze - zechciałyby Ich wspomóc!

Internet daje wiele możliwości i otwiera niewątpliwie niejedne drzwi!

Wierzę, że wspólnie możemy dotrzeć do wielu osób, które mając serce anioła jak i możliwości finansowe - zechcą wspomóc właśnie Agnieszkę - a przede wszystkim małego Grzesia!!


Dawno temu w Polsce, pracowałam z dziećmi chorymi na autyzm - to wspaniałe dzieci, które wymagają wiele troski, miłości ale też odpowiedniej rehabilitacji - dzięki temu, dajemy im szansę, aby mogły powrócić z odległej krainy - jakże nam obcej - do normalnej rzeczywistości!

Agnieszka szukając pomocy, zaprasza wszystkich na swoje aukcje - tam, kupując którąś z prac - możecie ofiarować swoje serce i pomoc!

Jeśli chcielibyście odwiedzić stronę prowadzoną przez Agnieszkę - wystarczy kliknąć na Grzesia!

Życzę Wszystkim dobrej nocy!!
A Wam Agnieszko i Grzesiu - pomyślności oraz wielu prawdziwych aniołów!!!

piątek, 16 października 2009

Zatrzymane w kadrze, w drodze do pracy!

"Już żółte liście złotymi smugi,
W korowód słońca jeden za drugim,
Niczym papugi fruną z drzew
I strumień rześki, jeszcze cieplutki,
Płynie powoli, a w nim dwie łódki,
Wrzesień, Październik ścigają się..."
- Tomasz Hencinski

Październik przesycony słońcem..
Wśród rudawych drzew, alejkami wspomnień..
W przesycie rdzawych uniesień, maluje ostatnim już promieniem -
złotawe, iskrzące się w ciepłych promieniach -
cząstki ulotnego szczęścia..
Jeszcze tylko przez chwilę..
Jeszcze przez kilka sekund zaledwie..



Korzystając z ciepłych promieni słońca, postanowiłam dziś wyruszyć do pracy pieszo.. wybierając uliczki i parki, w których promienie słońca w magicznym splocie, przenikały rudawe liście...
Piękne pejzaże - tyle chwil szczęśliwych, podarowanych niespodziewanie przez życie..
Tyle zachwytów w jasny błękitny dzień..
Świat tak nagle wypiękniał...
Przystroił się w najpiękniejsze szaty..

















... Odkryłam dziś, iż moje kubkowe dziecię, nadal dzielnie znosi szpitalniany los..
Zważywszy na fakt, iż kilka moich kubków zakończyło swój żywot w bardzo szybkim czasie - ten pobija rekordy!
Jest ciężki, odrobinę toporny.. z krztą ukrytego wdzięku :)
(Zrobiłam go dawno temu dla Kevina - mojego dobrego przyjaciela - być może dlatego nadal pozostaje nienaruszony :))
Ja popijałam dziś z niego kawę w trakcie przerwy - wystawiając twarz ku ostatnim już prawdopodobnie promieniom słońca.. wszyscy moi szkoccy znajomi, straszą mnie, że pogoda z pewnością, niebawem ulegnie zmianie :(
Noc już późna - nocnym markom życzę dobrej nocy.. a o poranku Wam wszystkim dnia pięknego!!!






"Jedna rzecz jest słuszna - żyć szczęśliwie.
A żyć szczęśliwie to być żywym i kochać życie."



LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin