samotna ławeczka serdecznym gestem zaprasza na chwilę zadumy..
Spowita jasną poświatą popołudniowego słońca,
snuje ciche opowieści zasłyszane od swych liściastych towarzyszy..
Drzewa, wciąż jeszcze przyodziane w złociste szaty
ramiona swe wyciągają ku wietrznym podmuchom..
Ukołysane delikatną muzyką, z tkliwością żegnają ostatnie już tej jesieni liście...
Obudzona jasnymi promieniami słońca, doznałam dziwnej wewnętrznej sprzeczności (niestety czasem doskwiera mi ona, choć dzielnie staram się jej przeciwstawić :))
... dziś jednak, kiedy piękne słońce powitało mnie o poranku - a biorąc pod uwagę, iż ostatnie dnie niestety częściej straszyły szarością i deszczem - była to cudowna odmiana!
Ja jednak pogrążona byłam w melancholicznym skupisku myśli różnych, które bynajmniej nie nastrajają optymistycznie :(
Zdając sobie sprawę jednak, iż poddanie się takiemu nastrojowi raczej na pewno nie przyniesie nic dobrego.. a i głowa pełna pomysłów na nic się tutaj nie zda - ubrałam szybciutko rowerowy strój i wraz z moim czerwonym towarzyszem, wyruszyłam w miejsce, które okazało się zbawienne dla mej duszy..
Spędziłam piękne popołudnie, siedząc na ławeczce otulonej ciepłymi jeszcze promieniami słońca, złociste liście z niemym wdziękiem opadały z drzew, poddając się delikatnym podmuchom wiatru..
W poczuciu przenikającej mnie harmonii miejsca i chwili - przyglądałam się własnym myślom, które podobnie jak jesienne liście z tkliwością żegnały się odchodząc w inne, odległe miejsce..
Myślami zapragnęłam być w domu - bowiem pomimo tego, iż dla wielu jutrzejszy dzień, mimo wszystko kojarzy się ze smutkiem - dla mnie zawsze był to czas szczególny.. bardzo wzruszający, jednak wewnętrznie - wyjątkowy!
Tutaj w Szkocji, to święto bardzo obce, nikt nie wybiera się na groby aby zapalić znicze.. cmentarze emanują zazwyczaj smutną pustką - poprzewracane pomniki, wywołują dziwne uczucie niechęci.. a ja lubię spacerować cmentarnymi alejkami, wśród starych pomników.. wśród drzew szeleszczących na wietrze..
Nie znaczy to, iż nie wywołują one we mnie smutnej tęsknoty za bliskimi, którzy odeszli - jednak w poczuciu nieustannej pogoni za codziennymi sprawami - jest to dla mnie czas, kiedy kieruję swe myśli ku tym, którzy są mi bliscy.. często za tymi, których nie miałam możliwości poznać a być może wywarli jakiś wpływ na moje życie.. Jakkolwiek mogłabym ubrać w słowa swoje własne myśli - atmosfera panująca na naszych cmentarzach naprawdę jest wyjątkowa - tysiące światełek rozświetlających granatowe niebo - symbolicznie wysyłające nasze myśli do tych, którzy patrzą na nas z daleka..
Dwa lata temu, mój tata obchodził 60 urodziny - postanowiliśmy zrobić mu szereg drobnych niespodzianek, jedną z nich była niezapowiedziana wizyta.
Przylecieliśmy wraz z moimi znajomymi właśnie 1 listopada - a ponieważ do domu, dotarliśmy, kiedy na cmentarzu odbywała się msza - wybraliśmy się tam wraz z moimi towarzyszami ze Szkocji..
Kiedy msza dobiegła końca - mój znajomy stał wzruszony ze łzami w oczach.. później wieczorem powiedział mi, iż przez całe jego życie nie doznał tak wzruszającej i pięknej chwili.
Wiem, że każdy z nas odbiera ten dzień bardzo osobiście i w zupełnie inny sposób - jednak patrząc z perspektywy osoby, która znajduje się w kraju, w którym daleko do tej specyficznej zadumy i chwili zatrzymania się - jest to dzień, o którym myślę ze szczególną tkliwością w sercu...
Szkoci, jednak mają inny piękny zwyczaj - bardzo często bliskiej, zmarłej osobie - dedykują ławeczkę - na której każdy z nas może przysiąść i choć przez moment poddać się cichej zadumie...
Na jednaj z ławeczek, kiedyś przeczytałam taki wiersz:
"Do not stand at my grave and weep,
I am not there. I do not sleep. I am a thousand winds that blow,
I am the diamond glints on snow.
I am the sunlight on ripened grain.
I am the gentle autumn rain.
When You awaken in the morning's hush
I am the swift uplifting rush,
of quiet birds in circled flight.
I am the soft stars that shine at night.
Do not stand at my grave and cry,
I am not there, I did not die!"
..W wolnym tłumaczeniu (moim - dlatego proszę wybaczyć, jeśli nie będzie ono bardzo dokładne!)..
..Nie stój nad moim grobem płacząc
Mnie tam nie ma, Ja nie śpię.
Jestem tysiącem podmuchów wiatru.
Jestem diamentem błyszczącym na śniegu.
Jestem promieniem słońca na dojrzewającym zbożu.
Jestem łagodnym jesiennym deszczem.
Kiedy budzisz się w porannej ciszy
Jestem szybkim podnoszącym na duchu podmuchem..
cichych ptaków zataczających koło w locie..
Jestem łagodną gwiazdą świecącą na niebie.
Nie stój nad moim grobem.
Mnie tam nie ma. Ja nie umarłem!
Masz naprawdę wspaniałego bloga - podziwiam i wyróżniam - http://kpkacha.blogspot.com/2009/10/wyroznienie-zaskoczenie.html
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu,
OdpowiedzUsuńwlasnie siedze i pije kawke.Za oknem drobny deszcz mieni sie w delikatnym sloncu...wczoraj, to dla mnie tak jak i dla ciebie-dzien zadumy,melancholi...dzisiaj to wspomnienia dobrych chwil i cisza.Dziekuje.
Pozdrawiam Cie i przytulam
Magdalena/Color Sepia
Zapraszam do mnie po wyróżnienie :-) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPrzepięknie ...
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością zasiadłabym na tej ławeczce, choć na chwilę ...
Piękne zdjęcia i piękna sceneria . Wiersz , który przetłumaczyłaś bardzo mnie wzruszył , też myślę jak autor tego wiersza , wierzę i czuję ,chcę aby tak było -pozdrawiam Yrsa
OdpowiedzUsuńZdjecia piekne! A ten zwyczaj szkocki z laweczka bardzo mi sie podoba i wiersz cudowny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Twoje fotografie i słowa dopełniają pięknie dzisiejszą chwilę zadumy ... Dziękuję i Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńCudowny wpis Aniu, widzę, że mamy bardzo dużo podobnych odczuć.
OdpowiedzUsuńA propos wiersza - nieżyjący już proboszcz naszej parafii, kilka lat temu na kazaniu wyszedł przed kościół (dookoła jest cmentarz) i na cały głos zawołał "Nie szukacjie zmarłych na cmentarzu ! Ich tam NIE MA !!! po czym wszedł do kościoła i koniec kazania był. Tylko te słowa wypowiedział.Wszyscy potem siedzieli w ciszy przez 20 min.
Dziękuję Ci za ten wiersz.
Ściskam mocno.
Jola
każdą z Was moje drogie przytulam i pozdrawiam serdecznie!!
OdpowiedzUsuńKasiu, Aleksandro - dziękuję Wam bardzo!!!
Jolanno - Twój proboszcz musiał być niezwykłą osobą!! To niesamowite, w jaki sposób można sprowokować człowieka do głębokiej refleksji!
Wspaniałe zdjęcia,zupełnie jak osławiona złota polska jesień:) Przyznam się,że jestem zaskoczona,że W Szkocji nie odwiedza się grobów...wiem,że w Polsce to święto jest obchodzone bardziej uroczyście niż w innych krajach, ale że tam w ogóle..
OdpowiedzUsuńdziękuję Aniu za wspaniały, wzruszający tekst.
Dziękuję Ci za ten piękny wpis... zachwycające zdjęcia ... zadumę...
OdpowiedzUsuńPopłakałam się :(
OdpowiedzUsuńPiękny wpis...
Trzymaj się ciepło.
Anus...dziękuje Ci za ten wiersz...wiesz dlaczego. Ściskamy Was mocno.
OdpowiedzUsuń