Ostatni raz powracam do wycieczki po Yorkshire - tym razem droga zawiodła nas do malowniczo położonego - maleńkiego miasteczka Robin Hoods Bay.
Dowiedzieliśmy się o nim od Oli - naszej znajomej, która opowiadając nam, jakie to śliczne miejsce - bardzo skutecznie zachęciła mnie do tego aby tam dotrzeć!
Prawdą jest, iż niewiele trzeba włożyć wysiłku aby przekonać mnie, że gdzieś istnieje jakikolwiek zakątek świata, który warto zobaczyć - dlatego tym razem, skoro byliśmy tak blisko, nie mogliśmy nie zboczyć odrobinę z głównej drogi, aby poczuć i doświadczyć osobiście piękna o którym wspominała Ola. Nie zraziła mnie zbytnio również informacja, iż położone jest na wysokiej skarpie - aby je zwiedzić, należy pozostawić samochód na parkingu, a samemu udać się krętymi uliczkami w dół, aby dojść do kamienistego wybrzeża.. To, iż nie zraziła mnie owa informacja - miałam na uwadze moją nogę, bowiem sam spacer pomiędzy starymi kamieniczkami, to cała frajda i przyjemność dla mego ducha!!)
W drodze powrotnej, jak już wspominałam we wcześniejszym poście - pierwszym celem, naszej podróży, były plaże z białymi klifami w Flamborough Head - miejsce fascynujące, któremu poświęciliśmy dość dużo czasu, dlatego do samego Robin Hoods Bay dotarliśmy niemalże o zmierzchu. Było już szaro - co miało zapewne swój niewątpliwy urok - jednak w przypadku zdjęć - zwłaszcza w moim przypadku (Damian oprócz - znacznie większych umiejętności, również zawsze korzysta ze statywu... którego właściwie nie wiedzieć dlaczego, ja traktuję bardzo po macoszemu..) w związku z czym moje zdjęcia, jak widać na załączonym obrazku, niestety nie są szczytem moich oczekiwań... ale mam nadzieję, że choć odrobinę pozwolą przenieść się wyobraźnią w to urocze miejsce : )
Zapraszam do wsólnej wędrówki po Robin Hoods Bay!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.