poniedziałek, 8 lutego 2010

Smak goryczy, gorzkiej czekolady.. przerażenia oraz słoneczny uśmiech przyjaciela!

Czy może być coś gorszego od dnia pełnego goryczy?
Chyba tylko czołowe zderzenie z rowerzystą!!!

Czasem dni spędzone w pracy - to niestety dni pełne smutnej goryczy..
z różnych względów..
Takim dniem, był dzisiejszy - dlatego aby poprawić sobie nastój, zamiast na autobus, zawędrowałam do nowo odkrytej przeze mnie The Chocolate Tree!

..Byłam tam wczoraj z moją szkocką bratnią duszą :)
Miejsce to, jakby czekało na mnie od dawna - piękny wiekowy kredens wypełniony delikatnymi filiżankami i maleńkimi spodeczkami - cierpliwie czekające na chwilę, kiedy zostaną wypełnione gęstą, aksamitną czekoladą - gorzką czekoladą - moją ulubioną!
Na 3 regałach kusząco spoczywają maleńkie czekoladki, różnorodne tabliczki tradycyjnych czekolad oraz tajemnicze ziarna kakaowca, które pamiętam z książki a następnie z filmu "czekolada".. kuszące i przerażająco drogie!
...dopełnieniem tychże smakołyków są jagodowe muffinki oraz wszelakie ciasta czekoladowe...
Cóż za rozkosz dla kogoś kto czekoladę kocha a i pysznym ciastem nie pogardzi!
..Dziś przy jednym z maleńkich stolików, popijając aksamitną słodycz, która choć gorzka - niebiańską słodycz w sobie kryje - pominąwszy wszystko co rani, przeniosłam się na chwil kilka w krainę nieważkości..
Zanurzając się delikatnie i niespiesznie w aksamitny smak subtelnej czekolady, otoczona z wszech stron spokojnym rytmem płynącej muzyki - dotknęłam ramion niemej pocieszycielki..
...Spojrzałam na purpurową różę, a serce me wypełniło poczucie upragnionej ciszy...
Ciszy przed niespodziewaną burzą..
Podążając w kierunku przystanku, nagle zobaczyłam nadjeżdżający autobus - nie zastanawiając się zbyt długo, kulejącym biegiem podążyłam w kierunku zbliżającego się autobusu - niefortunnie! Bowiem kątem oka zobaczyłam jadącego z dość dużą szybkością rowerzystę.. Po nieuniknionym zderzeniu, oboje znaleźliśmy się na zimnej i mokrej nawierzchi.. wszystko działo się w błyskawicznym tempie, jednak to co przeraziło mnie najbardziej, to fakt, iż rowerzysta przesuwał się po jezdni niczym turlająca się piłka w kierunku nadjeżdżającego samochodu!! Nagle w mojej głowie pojawiła się przerażająca myśl, iż przyczyniłam się do tragicznego wypadku!!
Na szczęście chłopakowi nic się nie stało - bardzo szybko wstał po czym zaczął mnie przepraszać - ja przebiegałam - jednak na zielonym świetle! On wjechał na mnie - a powinien się zatrzymać!
W tamtym momencie moje przerażenie sięgało zenitu - i ja cała roztrzęsiona, zaczęłam Go przepraszać, po czym błyskawicznie podając sobie dłoń roztaliśmy się!
Kiedy w końcu znalazłam się w autobusie tak naprawdę nie byłam w stanie określić co tak naprawdę się wydarzyło.. zdałam sobie sprawę, że nogawka spodni i płaszcz są całe przemoczone.. dziwne, trzęsłam się cała i zastanawiałam się czy zostałam tylko potrącona, czy też podobnie jak rowerzysta przewróciłam się.. jednak widok mokrej lewej nogawki, jednoznacznie wskazywał, iż oboje wylądowaliśmy na jezdni.. długą drogę przebyłam zanim zdołałam się uspokoić.. kiedy przyszłam do domu, wpierw otulona ciepłym ramieniem Damiana, w końcu odebrałam pocztę.. a tam czekała na mnie wiadomość od Lucynki!
Mam nadzieję, że nie będzie miała mi tego za złe - ale po dzisiejszym zdarzeniu, pomyślałam, że chciałabym tę wiadomość przesłać wielu osobom!
Niestety w języku angielskim.. ale polecam skorzystanie z tłumacza!
A man and his dog were walking along a road.

The man was enjoying the scenery, when it suddenly
occurred to him that he was dead.

He remembered dying, and that the dog walking beside him had been dead for years.

He wondered where the road was leading them.

After a while, they came to a high, white stone wall

along one side of the road. It looked like fine marble.

At the top of a long hill, it was broken by a tall arch

that glowed in the sunlight.

When he was standing before it he saw a magnificent
gate in the arch that looked like mother-of-pearl,

and the street that led to the gate looked like pure gold.

He and the dog walked toward the gate,

and as he got closer, he saw a man at a desk to one side.

When he was close enough, he called out,
'Excuse me, where are we?'

'This is Heaven, sir,' the man answered.
'Wow! Would you happen to have some water?'
the man asked.

Of course, sir. Come right in, and I'll have some
ice water brought right up.
'The man gestured, and the gate began to open.
'Can my friend,' gesturing toward his dog, 'come in, too?'

the traveler asked.

'I'm sorry, sir, but we don't accept pets.'

The man thought a moment and then turned back
toward the road and continued the way he had been going
with his dog.

After another long walk, and at the top of another long hill,

he came to a dirt road leading through a farm gate

that looked as if it had never been closed. There was no fence.

As he approached the gate, he saw a man inside,

leaning against a tree and reading a book.

'Excuse me!' he called to the man.

'Do you have any water?'

'Yeah, sure, there's a pump over there, come on in.'

'How about my friend here?' the traveler gestured to the dog.

'There should be a bowl by the pump.'

They went through the gate, and sure enough,

there was an old-fashioned hand pump with a bowl beside it.

The traveler filled the water bowl and took a long drink himself,

then he gave some to the dog....

When they were full, he and the dog walked back

toward the man who was standing by the tree.

'What do you call this place?' the traveler asked.

'This is Heaven,' he answered.

'Well, that's confusing,' the traveler said.

'The man down the road said that was Heaven, too.'

'Oh, you mean the place with the gold street and pearly gates?

Nope. That's hell.'

'Doesn't it make you mad for them to use your name like that?'

'No, we're just happy that they screen out the folks

who would leave their best friends behind.'


Soooo...

This explains why we forward jokes:

Sometimes, we wonder why friends keep forwarding jokes to us

without writing a word.... Maybe this will explain.

When you are very busy, but still want to keep in touch,

guess what you do? You forward jokes.

When you have nothing to say, but just want to keep in contact,

you forward jokes.

When you have something to say, but don't know what, and don't know how, you forward jokes.

Also to let you know that you are still remembered, you are still important, you are still loved, you are still cared for, guess what you get?

A forwarded joke.

So, next time if you get a joke, don't think that you've been sent just another forwarded joke, but that you've been thought of today, and your friend on the other end of your computer

wanted to send you a smile.

You are all welcome @ my water bowl anytime!



Dobrej, spokojnej nocy Wam życzę!!!

ps. Lucynko - dziękuję!!

13 komentarzy:

  1. No zderzenie z rowerzystą nie należy do miłych. Dobrze że wszystko skończyło sie dobrze. :)) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny cały ten tekst...dobrze mnie nastraja na dzisiejszy dzień. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bogu dzięki, że jesteś cała i zdrowa!
    Tekst naprawdę świetny :)
    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo Ci współczuję, całe szczęście, ze nic poważnego się nie stało.
    Co do miejsca czekoladowego raju - myślę, że zakochałabym się w nim i zatracała tak jak Ty.

    OdpowiedzUsuń
  5. najwazniejsze, ze jakoś uszłaś z tego cała.pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale mialas przygode, faktycznie nie zazdroszcze... dobrze, ze wszystko skonczylo sie szczesliwie!

    OdpowiedzUsuń
  7. To faktycznie była "przygoda"...
    Ale znalazłaś pocieszyciela - czekoladowy raj dla podniebienia i on z pewnością przepędził wszelkie złe wspomnienia.
    Całe szczęście, że wszystko dobrze się skończyło.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko dobre, co dobrze się kończy. ... a na przyszłość, proszę, nawet na zielonym nie przebiegaj. Na drodze trzeba jednak kierować się zasadą ograniczonego zaufania. Dotyczy to kierowców jak i pieszych.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze, że nic Ci się nie stało Aniu :)
    Ale, ale , moja droga, pobyt w takiej czekoladowej kafejce co nie rozkosz... Toż to tortura nad torturami!!!
    Pozdrawiam
    PS. Historia o Niebie piękna... Pozwolisz, że sobie skopiuję na dysk? Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  10. hmmmm czasem mamy takie dni kiedy jesteśmy tak jakby obok siebie.. ważne, że wszytsko dobrze sie skończyło.. i zazdroszczę takich miejsc.. klimatycznych, z duszą, w kórych można zatrzymać na chwilę czas i siebie...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem tu pierwszy raz i juz czuje sie jak w domu. Te same zapachy, te same odczucia, te same fantastyczne słowa. jakos mi miło i lekko na sercu.
    Pozdrawiam goraco i nie przejmuj sie takimi wypadkami. Ponosc nasz zzycie składa sie z 80 procent kłopotów a tylko 20 procent miłych odczuć. A czekolade uwielbiam tylko ze gorzka
    Pozdrawiam czekalodowo
    Marko

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytam Wasze słowa i naprawdę robi mi się ciepło na sercu - dziękuję Wam!!
    Zderzenie na szczęście nie skończyło się niczym złym, choć muszę Wam powiedzieć, że moje przerażenie było ogromne! Prawdopodobnie dlatego, iż zobaczyłam tego młodego chłopaka, który gdyby nie to, że nadjeżdżający samochód zatrzymał się w odpowiednim momencie - mógł przecież zginąć! Chyba oboje mieliśmy szczęście :) .. moja noga co prawda troszkę ucierpiała, ale nie jest tak źle :)

    ..a czekoladowa kafejka - byłam tam dopiero dwa razy, a już odczuwam głód bliski nałogowi.. nie mogę się doczekac następnej okazji, aby tam pójść :)

    Marko - witam Cię serdecznie w moich cynamonowych progach - mam nadzieję, że bedziesz się tutaj dobrze czuł i odwiedzał mnie często!

    deZeal - rzeczywiście dużo w tym prawdy - przecież nie można skosztować wszystkich smakołyków, jakie kuszą swoim wyglądem i aromatem!! To może być tortura ;)

    Penelopo - masz rację, zazwyczaj rozglądam się dokładniej - kiedyś potrącił mnie samochód, kiedy jechałam na rowerze, pomimo tego, iż również to ja miałam pierwszeństwo - wówczas zatrzymał się inny kierowca zaniepokojony, a tamten po prostu odjechał... tym razem jednak spieszyłam się, a ponieważ z naprzeciwka ludzie zaczęli już przechodzić, do głowy nie przyszło mi, że może najechać na mnie rozpędzony rowerzysta! Cóż, jak widać ostrożności nigdy za wiele!

    Myszko, Jolanno, Jazz, Alexo, Wildrose, Elfko, Mrofko, Myszko, Ewo (Ciebie również witam serdecznie!) - dziękuję i cieszę się, że jesteście!!
    Pozdrawiam Was ciepło!!

    OdpowiedzUsuń
  13. ..Marko - ja również uwielbiam czekoladę.. zresztą pisałam już o tym - ale to właśnie gorzka czekolada jest tą, która mnie zniewala.. niestety!!
    Czy rzeczywiście aż 80% to kłopoty?? Gdyby tak wnikliwie przyjrzeć się swemu życiu - to może i to prawda... na szczęście zawsze pozostaje jeszcze 20 - czystej szczęśliwości!!!
    ..Dzisiejszy dzień pełny jasnego słońca.. odbyłam "całkiem miłe" spotkanie z moją przełożoną :)
    .. spacerowałam po plaży, przyglądając się uderzającym o brzeg falom.. w końcu wypiłam kawę i skosztowałam pysznego mufinka w całkiem przyjemnej kafejce, a po południu zasiliłam mój balkon w kolejne wiosenne kwiecie :) - wykorzystałam dziś, prawdopodobnie cały zasób miłych odczuć :) ..oby pozostało ich jeszcze odrobinę na jutrzejszy wyjazd w góry!!
    Pozdrawiam Cię serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin