Ciepłe promienie słońca przywitały dzisiejszy dzień..
Resztki białego puchu zupełnie stopniały.. powrót zimy był zaledwie maleńką falą napływającą z oddalonego oceanu..
Słońce, ciepłe powietrze.. oraz wszelkie medykamenty, postawiły mnie dziś na nogi!
Postanowiłam wyjść na przeciw wiośnie i zabrałam się za delikatne.. balkonowe porządki :)
Większość prac wykonywałam w domu.. biedna Mocca musiała opuścić swoje stałe lokum - bowiem ciągle upierała się aby swymi łapkami ofiarować mi pomoc :)
Przesadziłam rozkwitające żonkile, uprzątnęłam uschnięte gałęzie pelargonii, przycięłam lawendę.. po czym cała energia gdzieś uleciała.. ale na balkonie znów odświętnie :)
Po krótkim odpoczynku, postanowiłam odrobinkę podłubać... co prawda, nadal nie ma we mnie bogatej weny twórczej, ale postanowiłam pobawić się muszelkami, które hurtowo zalegają w mojej szafie..
..miał powstać muszelkowy wianek, taki zwyczajny, podobny do tego, który robiłam wcześniej.. ale powstało serce :)
...a idąc dalej tropem muszelkowej zabawy - urozmaiciłam odrobinę drewnianą ramkę..
Po tym wszystkim znów musiałam się położyć - tym razem z Moccą na kolanach, przyglądamy się jasnym promykom - bezwiednie muskającym zielone listki bluszczu...
Niespodziewanie jasny dzień, przerodził się w wszechobecną ciemność..
..U progu nocnych tajemnic - muzyka z krainy magii..
Resztki białego puchu zupełnie stopniały.. powrót zimy był zaledwie maleńką falą napływającą z oddalonego oceanu..
Słońce, ciepłe powietrze.. oraz wszelkie medykamenty, postawiły mnie dziś na nogi!
Postanowiłam wyjść na przeciw wiośnie i zabrałam się za delikatne.. balkonowe porządki :)
Większość prac wykonywałam w domu.. biedna Mocca musiała opuścić swoje stałe lokum - bowiem ciągle upierała się aby swymi łapkami ofiarować mi pomoc :)
Przesadziłam rozkwitające żonkile, uprzątnęłam uschnięte gałęzie pelargonii, przycięłam lawendę.. po czym cała energia gdzieś uleciała.. ale na balkonie znów odświętnie :)
Po krótkim odpoczynku, postanowiłam odrobinkę podłubać... co prawda, nadal nie ma we mnie bogatej weny twórczej, ale postanowiłam pobawić się muszelkami, które hurtowo zalegają w mojej szafie..
..miał powstać muszelkowy wianek, taki zwyczajny, podobny do tego, który robiłam wcześniej.. ale powstało serce :)
...a idąc dalej tropem muszelkowej zabawy - urozmaiciłam odrobinę drewnianą ramkę..
Po tym wszystkim znów musiałam się położyć - tym razem z Moccą na kolanach, przyglądamy się jasnym promykom - bezwiednie muskającym zielone listki bluszczu...
Niespodziewanie jasny dzień, przerodził się w wszechobecną ciemność..
..U progu nocnych tajemnic - muzyka z krainy magii..
Pozdrawiam Was serdecznie życząc dobrej nocy!!!
Zamarzył mi się spacer, gołymi stopami po rozgrzanym piasku. Kąpiel w morzu i nurkowanie wśród kolorowych raf.
OdpowiedzUsuńIdąc na długi spacer brzegiem morza, zbierałabym muszle do dziecięcego wiaderka a potem ozdobiła nimi zamek wspólnie zbudowany.
Rozmarzyłam się ... .
Aniu cieszę się,że już lepiej się poczułaś i tyle pięknej twórczości muszelkowej powstało;)
OdpowiedzUsuńNa dodatek Loreena w której jestem zakochana od pewnej podróży stopem po Irlandii. Jechałyśmy wtedy z Paulinką na Arts Festival z Cork do Galway i zatrzymała nam się Irlandka. Była w podeszłym już wieku i wyglądała jak magiczna wróżka albo czarodziejka. Zamiast zwyczajnych samochodowych odświeżaczy wszędzie wisiały woreczki z lawendą, a ona słuchała jednej z płyt Loreeny. Zakochałam się wtedy w tej pięknej muzyce, a teraz Ty mi o niej przypomniałaś;)
Pozdrawiam cieplutko i dobrej nocki
Czyżby wiosna wcześniej się do Ciebie wybierała? :) Ja podziwiam na razie, z nosem przyklejonym do szyby, mój balkon odświętnie przybrany. Obwieszony kryształowymi soplami w wielkiej obfitości, aż z podziwu latarnia się nad nim pochyliła. Pewnie jakiś bal się szykuje - ja raczej się nie wybiorę, dla mnie za zimno na dworze :)
OdpowiedzUsuńCiepło więc Cię pozdrawiam
Ula
ps.muzyka mnie uwiodła :)
Oj, Aniu, dobrze wiem, co to znaczy miec problemy z zatokami...:(
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze lepiej sie juz czujesz.
Duzo zdrowka i pieknego weekendu!
Anulko cudowne to wszystko !!!! Trzymaj się mocniutko a ja będę trzymać kciuki za powrót zdrówka ...
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno
Pod poprzednim potem napisałam w komentarzu takie zdanie - Morze nie wyrzuca muszli bo są mu niepotrzebne, ale po to by człowiek mógł je podziwiać. Tutaj chyba ono bardziej pasuje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię gorąco. U mnie choć biało jeszcze wszędzie to słoneczko tak pięknie dzisiaj świeci.
Aniu przepiękne tworzysz "cudeńka" - to serce z muszli wprost zachwyca, masz talent! A ja balkonu jeszcze nie sprzątam, wszystkie kwiaty mam w domu - po prostu jest za zimno. Pozdrawiam i dużo zdrówka życzę.
OdpowiedzUsuńPiękne serce...Zapachniało latem..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, trzymaj się zdrowo!
Na moim balkonie jeszcze stoi choinka w donicy i czeka na przeprowadzkę do ogródka mojej mamy :)
OdpowiedzUsuńAle słoneczko i u mnie od rana rozświetla wokół zimowy krajobraz. Wszystko błyszczy biało - srebrzyście, jest cudnie! :)
Zdrówka Aniu dużo życzę, i uważaj na tym balkonie, nie przezięb ponownie zatok.
Ściskam, pa :)
Zdrowiej szybciutko Aniu i tworz cudenka!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
magdalena/Color Sepia
ZAPRASZAM PO WYRÓŻNIENIE ;-)
OdpowiedzUsuńPiękne to Twoje serce z muszelek. Wyjątkowo przypadło mi do serca. Zyczę szybkiego powrotu do zdrowia!!
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę, chociaż niemoc dobrze twórczo na Ciebie działa;)Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńWitam Was serdecznie!
OdpowiedzUsuńMrofko - dziękuję Ci ślicznie za wyróżnienie!To naprawdę miła niespodzianka! :)
Ale chciałabym również dodać, że jest mi przeogromnie miło, iż jesteś moim gościem - to naprawdę ogromne wyróżnienie!! A jeszcze kiedy piszesz, że się rozmarzyłaś.. cieszy mnie to bardzo!!
Olu - rzeczywiście czuję się lepiej, choć ciągle jeszcze nos mi dokucza i od czasu do czasu kaszel.. dziś jednak byłam już w pracy i nie było tak źle :)
Ależ cudne wspomnienia! Takiej podróży ja też nigdy bym nie zapomniała! Muszę przyznać, że bardzo różnych ludzi poznawałam podróżując stopem, ale takiego szczęścia jak Ty - niestety nie miałam.. a z Loreeną spotkałam się dawno temu jeszcze kiedy mieszkałam w Poznaniu - ale Wiesz, nie potrafię sobie przypomnieć gdzie? Pamiętam tylko, ze zawładnęła mną całkowicie, pamiętam też, ze namiętnie wypożyczałam CD z Jej muzyką z biblioteki Raczyńskich..
Ulu - prawda, że ta muzyka przenika zmysły?
Och, żeby mój balkon przyodziany był w sople!!
Tutaj w Szkocji wiosna pojawia się znacznie wcześniej, choć w tym roku zima trwała wyjątkowo długo!
Leno - dziękuję, jeszcze troszkę pewnie się pomęczę z zatokami, ale ostatecznie dzięki inhalacjom - jest już lepiej :)
Tobie również życzę pięknego weekendu.. ja niestety jutro cały dzień w pracy.. a i niedzielę spędzę w szpitalu.. takie życie - choć jutro po pracy wybieram się na koncert charytatywny - mam nadzieję, że przeżyję ;)
Kasiu - dziękuję kochana i ja Cię ściskam!
Aniu - wiesz, wczoraj w nocy po dodaniu tego posta, przeczytałam również Twój poprzedni komentarz - dokładnie tak pomyślałam :) zatem Twoje słowa dziś pasują jak ulał do tegoż posta :) Więcej słońca Ci życzę!
Graszo - dziękuję!! Rzeczywiście nie sposób sadzić cokolwiek, kiedy na dworze śnieg i zimnica! Tutaj zazwyczaj temperatury około 6-8 stopni - naprawdę ciepło.. czasem cieplej!
Ago - wczorajsze słońce, rzec by można - letnim było!! Było cudownie - być może dlatego nabrałam ochoty na zrobienie czegoś co z latem się kojarzy :)
Alexo - tak, tak masz rację - przesadzania jednak dokonałam w domu.. zaraz potem wielkie odkurzanie :)
Co do choinki - biorąc pod uwagę jakie warunki panują nadal w Polsce - w ogóle się nie dziwię :)
Magdaleno - dziekuję.. wiesz tęsknię za wolnym czasem, kiedy znów mogłabym troszkę pobawić się w małego artystę... może uda mi się w środę!
Elamiko - dziękuję Ci bardzo - za serce i życzenia związane ze zdrowiem!
..Wiesz, ciągle myślę teraz o Krakowie!!
Kaprysiu - i Tobie dziękuję moja droga! Choć muszę przyznać, że jakoś wyjątkowo wena twórcza opuściła mnie po tej chorobie.. tzn. w głowie mam wiele pomysłów, ale sił na realizację.. niestety dużo mniej :( ..mam nadzieję, ze to minie :)
Dziewczyny - bardzo cieszę się, że podobało Wam się muszelkowe serce - dziękuję Wam za wsparcie w chorobie :) .. mam nadzieję, ze to już końcówka.. pogoda naprawdę dopisuje, ranki coraz jaśniejsze - przyznam, że chcałabym znów zacząć jeździć do pracy rowerem.. zatem oby tylko być zdrowym - czego i Wam gorąco życzę!!!
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie!!
Te serduszko jest niezwykłe...
OdpowiedzUsuńbo muszelkowego jeszcze nie widziałam...
Ślicznie to zaaranżowałaś...;-) wraz z rameczką oczywiście ;-)
I przywołałaś już namiastkę lata!
Pozdrawiam serdecznie
Witaj,
OdpowiedzUsuńCudne serce, chyba zrobię podobne- mam przecież muszle od Ciebie :)) bardzo Ci dziękuję. Tak tęsknię już za ciepełkiem. Również mam problemy z zatokami i wiem jaka to męczarnia jest.
Rameczka idealnie pasuje do latarnii, a jak ładnie ten sznureczek tam wtopiłaś razem z muszlami. Ta rameczka obok - drewniana - też niczego sobie, jakby wyjęta z dna oceanu.
Ściskam mocno.
Ach, Aniu! Nastepne przepiekne dzielo! Juz nie moge sie doczekc, by zobaczyc je na wlasne oczy! jestes prawdziwa artystka!
OdpowiedzUsuńusciski! Ola
urzekł mnie twój blog, jest taki szczery, bezpretensjonalny, podoba mi się
OdpowiedzUsuńbędę go obserwowała :)
pozdrawiam ciepło