Zdawałoby się, że jeśli człowiek mieszka w jakimś miejscu ponad 4 lata i zagląda niemalże w każdy jego zakątek -nie ma już nic do odkrycia - co nie oznacza oczywiście, że powroty tam gdzie już byliśmy nie wnoszą posmaku niewiadomej - każda pora roku niesie za sobą ciekawe zmiany, warte zobaczenia..
Tym niemniej byłam głęboko zdziwiona, kiedy kilka dni temu nasz znajomy zapytał nas, czy byliśmy w pewnym konkretnym zakątku - zawsze myślałam, że jest to teren prywatny z wszech stron obgrodzony niedostępnym murem.
Okazało się, że to właśnie tam znajduje się zamek nieopodal wyspy Cramond, która oddalona jest jedynie 5 -10 min jazdy samochodem od naszego domu.
Zatem skoro jeszcze nas tam nie było - popołudniem wybraliśmy się w to tajemnicze miejsce :)
Przywitała nas pokaźnych rozmiarów polana, otoczona kipiącymi soczystą zielenią drzewami..
Z tej perspektywy nie miałam okazji podziwiać wyspy, która choć mała - zawsze wzbudza pozytywne uczucia.
Na terenie ogromnego parku - znajduje się również ogród Japoński wraz z charakterystycznie przyciętymi drzewkami i wodospadzikiem..
O matko ! Tam jest przepięknie !
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczę.
Zamek niczym z bajki ... ech...i ta zieleń...
cudna
Pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń