..Słodycz nadchodzącej nocy płynie bezwiednie pomiędzy kolejnymi minutami, kończącego swój bieg dnia..
Przemyka zuchwale wśród roziskrzonych gwiazd, by dotrzeć w cichości na dno niezbadanych głębin dusz..
Unosi swe skrzydła niczym ptak lawirujący po grafitowym niebie, po czym opada - tuląc nas swoim płynącym żarem, niczym lawa rozbudzonego wulkanu...
A ja czekam..
Czekam z niecierpliwością, bowiem jego zarumieniona skórka wygląda bardzo apetycznie..
Jutrzejszy wyjazd w góry, będzie wzbogacony pysznymi kanapkami z domowego chleba..
Tymczasem do głowy przychodzą mi wspomnienia z dzieciństwa - kiedy byłam małym dzieckiem nasi rodzice kupowali nam niezliczone ilości płyt winylowych.. z muzyka, przy której przetańczyłam z moim tatą wiele długich dni.. ale też bajek. Moją ulubioną był Piotruś Pan - słuchałam go nieustannie :)
Dziś, niczym stukot dzięcioła - dociera do mnie pamiętne zdanie - mama zawsze mówiła - nie jedzcie ciepłego ciasta!!
Niestety nie wytrzymałam.. chciałam tylko sprawdzić czy chleb jest już gotowy.. no i koniec!
Musiałam spróbować!!
Jest przepyszny!! Myślę, iż po raz pierwszy wyszedł mi tak dobry - ależ się cieszę!!
Niedawno otrzymałam zakwas od moich znajomych, a ponieważ przez ostatnie dni miałam raczej bardzo mało czasu, naprawdę obawiałam się, że zakwas będzie już za stary..
Na szczęście nie! Chleb garował 10 godzin (powinien 12, ale ja gapa zupełnie zapomniałam, a ponieważ rano wyruszamy, nie chciałam czekać do nocy).
Po powrocie pokażę Wam i podzielę się przepisem, ponieważ choć przepisów na przepyszne chleby jest tak wiele - ten powstał w kombinacji przepisu mojej znajomej oraz mojej inwencji twórczej.. muszę przyznać, że troszkę obawiałam się efektu końcowego, ale udało się :)
Bowiem, oczekiwanie moje dobiega końca - pomęczę Was jeszcze tylko troszeczkę kilkoma zdjęciami zrobionymi, kiedy śnieg zawitał niespodziewanie na ziemi szkockiej... a zimy takiej w Wielkiej Brytanii, ponoć nie było od 50 lat!!
Ja to mam szczęście :)
Zimowe impresje, tym razem na moim balkonie...
Jakież było moje zaskoczenie, kiedy obudziwszy się rano - moim oczom ukazał się zasypany białym puchem balkon.
Wyglądał zjawiskowo!
A dzień wcześniej ustawione szyszki wraz z gałązkami igliwia, przybranymi odświętnie - zyskały na prawdziwie zimowej urodzie..
Nawet dynie zachwycały niecodzienną szatą!
Och jak lubię czytać Twoje wpisy Aniu.
OdpowiedzUsuńZdjęcia cudowne ,a szczególnie kwitnące pelargonie otoczone ściśniętym mrozem
Anulko balkon wygląda jak z bajki !!!!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwość niecodzienna ... pięknie brzmi ... a balkon zjawiskowy.
OdpowiedzUsuńOczywiście trzeba czekać aż ciasto ostygnie ale mało kto czeka .... .
Pozdrawiam cieplutko:)
Ach jak ja lubię się wczytywać w Twoje opisy, zdjęcia jak zwykle energetyczne !
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno
Zimowe impresje piekne!!! No to Szkocja chyba sie cieszy, wreszcie maja zime :)
OdpowiedzUsuńA smaku swiezego chlebka zazdroszcze.... bardzo rzadko jadam chleb, ale wiadomo wloski to nie taki swojski... narobilas apetytu :)
tak piszesz, że prawie czuje zapach tego chleba, pamiętam z dzieciństwa mama mojej koleżanki wypiekała takie olbrzymie pachnace kołacze, w prawdziwym piecu chlebowym, i dokładnie nikt nie czekał aż chleb ostygnie... o rany normalnie ślinka mi cieknie-) zazdroszcze wypadu w góry, mnie ostatni ominął, przyplatała się jakas infekcja, znajomi pojechali a ja stacjonarnie, ale nastęęępnym razem nie odpuszcze;-) zdjęcia tak jak i słowa, klimatyczne i pachnące;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejne;-)
..wspaniale jest ulegać magii Twoich słów Aniu i móc zachwycać oczy pięknem fotografii
OdpowiedzUsuń..szalenie lubię zaglądać do Ciebie i wtapiać się w niesamowity nastrój :D
oczarowana jak zawsze pozdrawiam najcieplej :)
Aniu , jak zawsze przepięknie ...oczy nasycone , dusza radosna ... Pozdrawiam Cie gorąco
OdpowiedzUsuńOglądałam w tv te śniegi w Szkocji...i to jak ludzie się wypowiadali, ze nie widzieli go od kilkudziesięciu lat....
OdpowiedzUsuńMoże i trochę psikusa Wam tam zrobił, ale za to jak pięknie teraz wyglądają soczyste Dyńki i szyszki...
Z chęcią poczekam na przepis, pamiętam chlebek z dzieciństwa, który zawsze piekła moja babcia...nigdy nie wytrzymywałam ażeby ostygł...zawsze brałam gorący..ech, cóż to była za uczta ;-)
Pozdrawiam serdecznie ;-)
Zdjęcia śliczne ale najbardziej lubię czytać Twoje teksty. Nie można obok nich przejść obojętnie. Zawsze wzbudzają jakieś odczucia. Kiedyś usłyszałam pewne zdanie, które bardzo postawiło mnie wtedy do równowagi i zapamiętałam je i pamiętać będę do końca. Słowa odgrywają wielką rolę w naszym życiu. A to zdanie to: "Dobrze, że jesteś i dobrze, że jestem" Parafrazując - dobrze, że dzielisz się tym co myślisz.
OdpowiedzUsuńDziekuję Apuni!! "Dobrze, że jesteś i dobrze, że jestem" - piękne i mądre zdanie! Teraz i ja będę je pamiętać!
OdpowiedzUsuńCzasem D. pyta mnie czy nie za dużo czasu poświęcam na mojego bloga.. tak naprawdę mam wrażenie(pomijając okres przedświąteczny), że poświęcam mu bardzo mało czasu!! Jednakże bez względu na częstotliwość - bardzo lubię pisać i dzielić się tym co czuję i myślę, nawet jeśli to tylko skrawki tego co w duszy mej gra...
Jest mi przeogromnie miło, że lubicie powracać do mnie i czytać moje słowa.
Od jakiegoś czasu porusza mnie fakt, iż ciągle pojawiają się nowe osoby, które obserwują mojego bloga - to niezwykłe dla mnie,że lubicie tu powracać!
Dziękuję!!!
Jazz - w górach byliśmy i choć sama nie mogłam jeździć na snowboardzie, a mgła zasłaniała całe piękno otaczających mnie gór - i tak było cudnie!! Zdrowia Ci życzę i szybkiej kolejnej wyprawy!
Jago - "pelargonie otoczone ściśniętym mrozem" - pięknie to ujęłaś!
Kasandro, Damurku, Jolanno, Wildrose, Anso, Nettiko, Cicha dziękuję każdej z Was za serdeczne słowa!!!
Pozdrawiam Was wszystkie gorąco i słonecznie!!
ale masz zajebisty klimat:)
OdpowiedzUsuńDzięki!!
OdpowiedzUsuńA ja saczę juz koleny raz Twoje słowa.. smakują jak pyszna przystawka.. a moze zupełnie jak moja nalewka, która pozostawia posmak niedosytu...