Piękny dziś był dzień..*
Słoneczny i ciepły.. wymarzony na popołudniowy spacer!
Wspomniałam dziś o tym po śniadaniu - jakiż nietakt z mojej strony!! Jeden z moich pacjentów nie ma jednej nogi - oczywiście nie potraktował tego poważnie, ale zapytał mnie z uśmiechem, czy staram się być dowcipna :( ..Kiedy spojrzałam na niego zdałam sobie sprawę, jakież popełniłam fopa!!
.. to On powiedział mi dwa dni temu, iż jestem jego "favourite sweet-heart" :) a ja wykazałam się taką ignorancją!!
Cóż - pogoda naprawdę była cudna - kiedy wracałam do domu, wszędzie pachniało wiosną.. tylko patrzeć jak znów zakwitną krokusy a już niebawem moje ulubione żonkile!
Jeszcze dwa dni temu góra Artura pokryta była śniegiem, a dziś zieleń trawy przywoływała świeżość i optymizm..
Za dwa dni minie dokładnie rok od dnia kiedy złamałam nogę - to już rok, a przecież nadal odczuwam skutki tego niefrasobliwego upadku.. niebywałe, ale to właśnie to zdarzenie miało wpływ na to, iż zaczęłam prowadzić mego bloga.. pomimo mojej ograniczonej aktywności ruchowej - miniony rok był, niezwykle bogaty.. czasem trudny, nawet bardzo, jednak zawsze towarzyszyły mu piękne chwile!
Poznałam tak wiele serdecznych osób... pomimo tego, iż nie wyruszyłam w wymarzoną podróż dookoła świata!
Cieszę się, że jesteście i że ja mogę Was odwiedzać (choć przyznam, że czasu ostatnio mam na to bardzo mało.. tym niemniej zawsze powracam do Was z przyjemnością.. nawet jeśli nie pozostawiam po sobie żadnego śladu..).
...Właśnie spojrzałam w niebo - niebywałe jak szybko i nagle dzień zakończył swój bieg, a noc otuliła świat!
Na horyzoncie jaśnieje księżyc - jest taki szczuplutki.. a mimo to zniewala swoim czarem...
Pomyślałam, jakże niezwykłe jest to, iż w tym samym czasie wiele bliskich mi osób może spoglądać w niebo z równie głębokim zachwytem - a to oznacza, iż mimo odległości łączy nas magiczna więź..
Wierzycie w cuda? takie małe, codzienne, które przytrafiają się nie spodziewanie!
Ja przed chwileczką zostałam zaskoczona dwoma!
Po powrocie do domu, byłam tak zmęczona, iż leżałam przez dłuższą chwilę wtulona w ciepły koc i myślałam o tym jakie to smutne, że nie posiadam wystarczająco dużo sił, energii i czasu, aby realizować to wszystko czego pragnę... poza tym strasznie zaniedbałam kontakt z bliskimi mi osobami.. od kilku dni myślę o nich bardzo intensywnie - i wiecie co się stało? Przed chwileczką zadzwoniła do mych drzwi moja znajoma (dziś leżąc na kanapie pomyślałam, iż siła moich myśli musi w końcu zadziałać i może do mnie zadzwoni - ja niestety od dłuższego czasu nie mam doładowanego konta :( ... siła moich myśli podziałała - przywiodła moją znajomą tutaj w całej swej okazałości :) .. to maleńki cud.. kolejny to wiadomość od mojej znajomej - do której zazwyczaj ja dzwonię, a Ona pisze - niestety od dłuższego czasu ja nie dzwoniłam, ona nie pisała... ale właśnie otrzymałam od Niej wiadomość!
Być może to nic nadzwyczajnego, jednak dziś nabrało to dla mnie wymiaru cudu :)
Obiecałam Wam przepis na chleb... zatem dzielę się z Wami, jakże prostym a pysznym przepisem!
Chleb pełno-ziarnisty!
5 łyżek zakwasu (odłożony z wcześniej gotowego ciasta)
1kg mąki żytniej
1/2 kg mąki pszennej
4 łyżki soli (choć wydaje mi się, iż wystarczyły by 3)
1 szklanka płatków owsianych (ja dodałam musli)
1/2 szkl ziaren słonecznika
1/2 szkl ziaren dyni
1/2 szkl siemienia lnianego, sezamu
3 szklanki wody
3 szklanki maślanki
Drewnianą łyżką wyrobić ciasto. Odstawić na 12 godzin do wyrośnięcia. Następnie piec w 200*C przez godzinę.
Gotowe ciasto jest ciężkie i wilgotne, ale przede wszystkim smaczne! Przygotowując ciasto, zorientowałam się, że nie posiadam maślanki - dodałam tylko wodę, ale mimo to chleb smakuje dobrze.
Zjadamy go głównie z delikatnie solonym masłem - taki smakuje mi najbardziej, bowiem bogactwo ziaren różnorakich, staje się ucztą smakową samą w sobie!
Upiekłam również moje pierwsze muffinki :)
Miałam ogromną na nie ochotę i choć przez dłuższą chwilę nie potrafiłam dokonać wyboru, w końcu zdecydowałam się na marchewkowo - ananasowe.
Bardzo lubię ciasto marchewkowe, być może stąd ten wybór.. jeśli i Wy je lubicie - polecam również takież muffinki :)
Spiced Carrot Cake Muffins!
Przepis na 12 sztuk:
2 łyż. oleju roślinnego oraz dodatkowo odrobinę do natłuszczenia
100g mąki pszennej
100g mąki razowej
1łyż. sody
1/4 łyż. soli
1 łyż. cynamonu
1/2 łyż. imbiru
2 łyżki cukru pudru
2 białka
5 łyżek mleka (odtłuszczonego)
225g rozdrobnionego ananasa (z puszki)
250g marchwi
40g rodzynek
40g rozdrobnionych orzechów włoskich
Wszystkie suche składniki mieszamy dokładnie. W oddzielnej misce mieszamy białka, mleko oraz olej, po czym dodajemy rozdrobnionego ananasa, następnie startą na drobnych oczkach marchewkę, rodzynki oraz orzechy. Delikatnie mieszamy owocową miksturę wraz z miksturą mączną. Nie należy przejmować się jeśli masa będzie odrobinę grudkowata..
Kolejnym etapem jest przełożenie masy do 12 foremek - powinny być wypełnione w 2/3 wysokości. Pieczemy mufinki w nagrzanym do 190* C piekarniku, przez około 25 min. Muffinki muszą być zarumienione na złocisty kolor.
Upieczone, możemy przybrać masą serową :
250g serka typu philadelphia lub mascarpone
1 1/2 łyżki cukru pudru
1 1/2 łyżeczki olejku waniliowego
1 1/2 łyżeczki cynamonu
Dokładnie wymieszane składniki, nakładamy na wypieczone muffinki, posypując je dodatkowo cynamonem...
Smacznego!!!
Niedawno otrzymałam od Was kolejne wyróżnienia - czerwienię się jak mała zawstydzona dziewczynka.. ale jest mi równie miło, jak wówczas, kiedy moi pacjenci obdarzają mnie różnymi komplementami :)Dziękuję Jolanno!!!
I Tobie Matyldo bardzo dziękuję!!!
Wyróżnienia przesyłam Wam wszystkim, którzy mnie odwiedzacie i których ja odwiedzam!!!
Kończąc już moje długie pisanie, mam do Was prośbę! Od dawna jednym z moich małych pragnień było to abyśmy mieli kota.. w środę moje pragnienie zostanie zrealizowane - będzie to maleńka słodka kotka :)
Problem polega na tym, iż zdałam sobie sprawę, że pomimo tego ,iż od tak dawna czekałam na ten moment - nigdy nie zastanawiałam się nad imieniem - myśleliśmy o kocie, ale moja koleżanka ma na wydanie kotkę!
Może Wy mogłybyście mi pomóc i macie pomysły na kocie imię... odwdzięczę się maleńką niespodzianką! :)
*Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, a ponieważ, wczoraj wieczorem nie zdążyłam dokończyć pisania przed powrotem Damiana.... dziś życzę Wam pięknego słonecznego dnia!!
Ja wierzę w cuda ,w maleńkie zdarzenia które przynoszą nam radość.
OdpowiedzUsuńGratuluję wyróżnień :) No a takie pyszności po zimowym spacerze muszą smakować przepysznie :)
OdpowiedzUsuńMoja znajoma miała 2 kociaki - on i ona czyli Gwoździk i Śrubka :) Bardzo mi się to spodobało
OdpowiedzUsuńPyszności proponujesz, a kolejne wyróżnienia dla Ciebie czekają u mnie na odbiór.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
ale pyszności tu dziś u Ciebie :))))))
OdpowiedzUsuńChlebuś dosłownie pachnie przez monitor! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie ciężkie, pełnoziarniste pieczywo. Ale mam chrapkę na "jegomościa" ;)A nie powinnam...jest 02:10!!!
Kolorowych snów! :)
Jago - życzę Ci zatem wile takich maleńkich cudów, które sprawiają, ze nasze życie staje się magiczne i wyjątkowe :)
OdpowiedzUsuńAgo - dziękuję.. śmiesznie "Gwoździć i Śrubka" - bardzo oryginalnie :) ja ostatecznie nazwałam naszą kotkę Moka..
Ivonno- raz jeszcze dziękuję a wyróżnienie!!
Pestko, Alexo - dziękuję, to miłe, naprawdę!
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie!