..Kartki z dziennika podróży...
O poranku Damian jako pierwszy, przebudzony niczym poranny ptaszek - zaczął skrupulatnie pakować cały sprzęt.
W końcu i ja wygramoliwszy się spod ciepłej kołdry, zaspanym krokiem ruszyłam w kierunku prysznica..
W kuchni czeka gotowa już kawa! Cudownie pachnąca, kusi swym zniewalającym aromatem..
Szybciutko przygotowane kanapki ze świeżo upieczonego chleba wraz z poranną kawą, nastroiły nas optymistycznie do drogi..
W końcu wyruszyliśmy!!
Wystarczyło, iż przekroczyliśmy granice Edinburgha a krajobraz zmienił się diametralnie!
Niekończące się przestrzenie, pokryte białą kołderką... drzewa oprószone śniegiem, niczym posągi - stoją samotnie szargane podmuchami wiatru..
Pojawiające się w oddali białe pagórki tonące w opadającej mgle - emanują mistycznym blaskiem!
Ilość śniegu przybywa wraz ze zbliżającymi się górami...
Niejednokrotnie mijamy pasące się "hamisze" - nie potrafię inaczej ich nazwać - to oczywiście górskie krowy, jednak samo słowo hamisz - kryje w sobie pewną słodycz, wyłączność, która bezwiednie przylgnęła w mych myślach do nich, już na zawsze!
Mijamy je z żalem - zwłaszcza ja :( jednak drogi niemiłosiernie wąskie, okolone zaspami śniegu, nie pozwalają na zatrzymanie samochodu.. szkoda - bardzo chciałam sfotografować je w tak cudnie - zimowej aurze!Może następnym razem -Damian obiecał mi to w drodze powrotnej.. ostatecznie ilość samochodów pojawiających się na tych drogach, nie należy do zbyt częstych!!
Dwie godziny drogi, minęły niepostrzeżenie.. otoczyła nas biała niekończąca się przestrzeń!!
W przeciwieństwie do bajkowych krajobrazów, mijanych podczas drogi - tutaj nie widzimy nic!!
Opadająca mgła tworzy wszechobecną biel skąpaną w białych puchach!!
Wybrałam się na spacer, jednak po kilkunastu metrach widziałam zaledwie czubek swego nosa..
.. zatem kroki swe skierowałam ku ciepłej barowej przestrzeni.. nie jest to przytulna kawiarenka, ani górskie schronisko, w jakich bywałam w różnorakich zakątkach górskich - jednak ogromne okna rekompensują wszystko!
Popijając ciepłą kawę, następnie czekoladę na gorąco.. ostatecznie smaczną zupę z soczewicy - wpatruję się z nostalgią w zaśnieżony stok - to jedyne co widzę!!
Tęsknota za powiewem wiatru podczas snowboardowych zjazdów zaczyna mi cichutko doskwierać... ale miło choćby patrzeć na wszystkich tych szczęśliwców szusujących z radością!
Za rok i ja będę jedną z nich!!
...Wpatrzona w śnieżną biel, wsłuchuję się w dźwięki muzyki..
Kołyszą mnie rytmicznie jak kołysze się płaczące dziecię..
Znużone powieki, bezwiednie opadają przeszkadzając w lekturze... przytuliłabym się z przyjemnością twarz do miłej poduszki, poddając się błogiej senności..
Tymczasem za oknem pada śnieg... a soczyste sople, wdzięcznie opadające ku puchatym zaspom śniegu - kuszą niczym zakazany owoc...
...czas na kolejny spacer..
O poranku Damian jako pierwszy, przebudzony niczym poranny ptaszek - zaczął skrupulatnie pakować cały sprzęt.
W końcu i ja wygramoliwszy się spod ciepłej kołdry, zaspanym krokiem ruszyłam w kierunku prysznica..
W kuchni czeka gotowa już kawa! Cudownie pachnąca, kusi swym zniewalającym aromatem..
Szybciutko przygotowane kanapki ze świeżo upieczonego chleba wraz z poranną kawą, nastroiły nas optymistycznie do drogi..
W końcu wyruszyliśmy!!
Wystarczyło, iż przekroczyliśmy granice Edinburgha a krajobraz zmienił się diametralnie!
Niekończące się przestrzenie, pokryte białą kołderką... drzewa oprószone śniegiem, niczym posągi - stoją samotnie szargane podmuchami wiatru..
Pojawiające się w oddali białe pagórki tonące w opadającej mgle - emanują mistycznym blaskiem!
Ilość śniegu przybywa wraz ze zbliżającymi się górami...
Niejednokrotnie mijamy pasące się "hamisze" - nie potrafię inaczej ich nazwać - to oczywiście górskie krowy, jednak samo słowo hamisz - kryje w sobie pewną słodycz, wyłączność, która bezwiednie przylgnęła w mych myślach do nich, już na zawsze!
Mijamy je z żalem - zwłaszcza ja :( jednak drogi niemiłosiernie wąskie, okolone zaspami śniegu, nie pozwalają na zatrzymanie samochodu.. szkoda - bardzo chciałam sfotografować je w tak cudnie - zimowej aurze!Może następnym razem -Damian obiecał mi to w drodze powrotnej.. ostatecznie ilość samochodów pojawiających się na tych drogach, nie należy do zbyt częstych!!
Dwie godziny drogi, minęły niepostrzeżenie.. otoczyła nas biała niekończąca się przestrzeń!!
W przeciwieństwie do bajkowych krajobrazów, mijanych podczas drogi - tutaj nie widzimy nic!!
Opadająca mgła tworzy wszechobecną biel skąpaną w białych puchach!!
Wybrałam się na spacer, jednak po kilkunastu metrach widziałam zaledwie czubek swego nosa..
.. zatem kroki swe skierowałam ku ciepłej barowej przestrzeni.. nie jest to przytulna kawiarenka, ani górskie schronisko, w jakich bywałam w różnorakich zakątkach górskich - jednak ogromne okna rekompensują wszystko!
Popijając ciepłą kawę, następnie czekoladę na gorąco.. ostatecznie smaczną zupę z soczewicy - wpatruję się z nostalgią w zaśnieżony stok - to jedyne co widzę!!
Tęsknota za powiewem wiatru podczas snowboardowych zjazdów zaczyna mi cichutko doskwierać... ale miło choćby patrzeć na wszystkich tych szczęśliwców szusujących z radością!
Za rok i ja będę jedną z nich!!
...Wpatrzona w śnieżną biel, wsłuchuję się w dźwięki muzyki..
Kołyszą mnie rytmicznie jak kołysze się płaczące dziecię..
Znużone powieki, bezwiednie opadają przeszkadzając w lekturze... przytuliłabym się z przyjemnością twarz do miłej poduszki, poddając się błogiej senności..
Tymczasem za oknem pada śnieg... a soczyste sople, wdzięcznie opadające ku puchatym zaspom śniegu - kuszą niczym zakazany owoc...
...czas na kolejny spacer..
Pamiętacie kamiennych kochanków?? Szukałam ich długo - przemaszerowłam długi odcinek drogi, aby w końcu uzmysłowić sobie, iż znajdują się w przeciwnym kierunku!!
Widoki takie, ze zapieraja dech.... zima pieknie maluje, zdolna artystka z niej!
OdpowiedzUsuń...traigo
OdpowiedzUsuńsangre
de
la
tarde
herida
en
la
mano
y
una
vela
de
mi
corazón
para
invitarte
y
darte
este
alma
que
viene
para
compartir
contigo
tu
bello
blog
con
un
ramillete
de
oro
y
claveles
dentro...
desde mis
HORAS ROTAS
Y AULA DE PAZ
TE SIGO TU BLOG
CON saludos de la luna al
reflejarse en el mar de la
poesía...
AFECTUOSAMENTE
ANNA
DESEANDOOS UNAS FIESTAS ENTRAÑABLES OS DESEO FELIZ AÑO NUEVO 2010 Y ESPERO OS AGRADE EL POST POETIZADO DE LA CONQUISTA DE AMERICA CRISOL Y EL DE CREPUSCULO.
José
ramón...
"Piękne okoliczności przyrody" chciałoby się rzec;) Pozdrawiam i życzę kolejnych wspaniałych zimowych spcerów
OdpowiedzUsuńCudownie jest zmarznąć do "szpiku kości", aby później czerpać radość z uroków picia rozgrzewającej, gorącej czekolady...
OdpowiedzUsuńPotem ciepły kocyk, dotyk przyjaznej dłoni i... jesteśmy w raju na ziemi... :)
Moc pozdrowień dla Ciebie romantyczna duszyczko :)
...Tak mało nam trzeba do szczęścia, prawda Alexo?!
OdpowiedzUsuńKaprysiu - dziękuję i przyznam, że odliczam niemalże godziny do kolejnego wyjazdu!!
Jose!!
Muchas gracias! Es una lastima :(
No hablo espanol!
la luna .. Me encanta la luna ... Usted debe tener suerte .. saludos desde el planeta Tierra - donde cada día veo su página ..
..I hope this is correctly!!
Wildrose - och zdolna i to bardzo!! :)
Pozdrawiam Was bardzo ciepło!!
Piekne okolice i dobre miejsce do sportow i zabaw zimowych! Lece na miasto fotografowac piekne zimowe i mrozne slonce - jest tylko minus 15!Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam Cię również Slavko i życzę pięknego spaceru!!!
OdpowiedzUsuń