poniedziałek, 10 maja 2010

Kiedy jasne słońce wita nas o świcie...

"..Ludzie zawsze przybywają punktualnie tam, gdzie są oczekiwani."
- Paulo Cielho
Wczorajszy poranek był zjawiskowo piękny...
Popijając świeżo zaparzoną kawę z zachwytem wpatrywałam się w jasne promienie, muskające zroszone rosą listki bluszczu.. poetycko pięknie, byłoby cudnie trwać w tej chwili nie musząc podążać ku codziennym obowiązkom.
Obowiązki jednak wzywają..
Opuściwszy zatem nasze osiedle, wraz z moim czerwonym towarzyszem drogi, pognałam pustą szosą przed siebie..
Dzień, podobny do innych - o poranku podążam do szpitala tą samą drogą, raz w słońcu, raz w deszczu.. Wsłuchuję się w świergoczące ptaki, obserwuję rozkwitające drzewa, a kiedy niebo czerwieni się od wschodzącego słońca, moje serce doznaje przemiany, jaka ma miejsce w czasie narodzin piękna..
Zapewne byłby to właśnie taki poranek, gdyby nie wyjątkowo jasne słońce..
Zastanawiałam się czy wspomnieć o tym co przytrafiło mi się wczorajszego poranka - aby nie martwić moich najbliższych, przemilczałam moją kolejną niefortunną przygodę..
Pomyślałam jednak, ze napiszę w dużym skrócie o tym, ku przestrodze innym rowerzystom!
Otóż, kiedy pokonałam kilka zaledwie metrów, słońce wręcz oślepiło mnie swoim blaskiem, do tego stopnia, iż zaczęłam zastanawiać się jak długo tak jeszcze będę jechać i jak dobrze, że w sobotni poranek ulice zazwyczaj są puste.. jednak dosłownie po krótkiej chwili poczułam silne uderzenie w głowę, po czym wylądowałam na jezdni, a dokładnie na kolanach. Przez dłuższą chwilę nie byłam w stanie się podnieść, kiedy jednak w końcu pozbierałam swoje obolałe kości, byłam w ogromnym szoku, nie mogłam wręcz uwierzyć, iż stoi przede mną ogromny samochód ciężarowy!
Jak to możliwe, że nie widziałam go wcześniej?! Zupełnie jakby był niewidzialny i dopiero w chwili zderzenia ze mną ukazał się w całej okazałości!!
Nie wiem dokładnie o czym jeszcze myślałam w tamtej chwili, jednak podniosłam się w końcu i pojechałam do szpitala. Tam okazało się, że moje kolana są tak boleśnie obite, iż praktycznie nie mogę chodzić. Poza tym, emocje które prawdo podobnie zaczęły w końcu opadać, spowodowały, iż moje nogi nie dość, że były strasznie obolałe, to jeszcze wątłe jak z waty. W końcu odesłano mnie do domu.. Dziś czuję się już lepiej, choć przyznam, że trudno mi do chwili obecnej uwierzyć, że coś takiego mi się przytrafiło!
Ja naprawdę nie widziałam tego samochodu!
Damian stwierdził, ze NHS wyda specjalną klauzurę dla mnie - bowiem ostatnimi czasy częściej ulegam wypadkom, aniżeli choruję na grypę! Moi znajomi stwierdzili, że nie powinnam jeździć rowerem, choć ja utrzymuję, iż nie chodzi o to aby czegoś unikać, zwłaszcza jeśli naprawdę to kochamy!
Jednak pamiętajmy o środkach bezpieczeństwa - w przypadku jazdy rowerem - przede wszystkim zakładajmy kask!
Już nie pierwszy raz przekonałam się jak bardzo jest on istotny!
Gdybym kasku nie miała tym razem na głowie - byłaby ona zdruzgotana, bowiem uderzyłam z dużą siłą w tył ciężarówki.
Zakończyło się to tylko tym, iż przez dłuższy czas bolał mnie kark, ale gdybym kasku nie miała?? Kto wie, jak by się to skończyło.
Kiedy wróciłam do domu Mocca wylegiwała się w swoim ulubionym miejscu - naszej sypialni.. kiedy ja położyłam się na kanapie, aby spędzić tam cały dzień wczorajszy jak i dzisiejszy - niespodziewanie Mocca przyszła do mnie, po czym wtuliła się w moje obolałe nogi - a muszę Wam powiedzieć, że nie robi tego od dawna (oprócz nocy), jednak pamiętam, że kiedy w styczniu potrącił mnie rowerzysta, Mocca również miała w zwyczaju kłaść się na moje nogi, zupełnie jakby wyciągała złą energię. Czy koty rzeczywiście wyczuwają nasze boleści?
Korzystając z niespodziewanie wolnego czasu, skończyłam czytać "Pielgrzyma" - książkę kończy zdanie, które zacytowałam na samym początku - niesamowicie trafne i nawiązujące do tego co przytrafią się w moim życiu..
Kiedy rok temu złamałam nogę, była już noc, droga była zupełnie opustoszała a noc zapowiadała się wyjątkowo zimna. Ja niestety podtrzymując złamaną nogę, nie byłam w stanie wyjąć telefonu, zatem prwdopodobieństwo uzyskania pomocy czy też powiadomienia Damiana, była znikoma.. jednak niespodziewanie pewna dobra kobieta, pojawiła się w tym wyludnionym miejscu i pomimo tego, iż nie sądziła, że na ziemi leży osoba - zatrzymała się, ponieważ tak nakazała jej intuicja. Myślę, że miałam dużo szczęścia, bowiem dzięki tej osobie, która znalazła się - dla mnie, w najbardziej odpowiednim momencie, otrzymałam pomoc najlepszą jaką mogłam oczekiwać!
Prawdo podobnie i Wy miewacie podobne doświadczenia - chętnie posłucham Waszych opowieści jeśli zechcielibyście się ze mną nimi podzielić!
Korzystając z pięknej pogody, sfotografowałam ostatni florystyczny splot.. gałązek i kilku muszelek oplecionych bluszczem..


Piękny poranek, zakończył się cudownym zachodem słońca...


Przez ostatnie kilka dni przytrafiają mi się dziwaczne historyjki.. między innymi nie mogłam przesłać choćby kilku słów zaglądając do Was a i odpowiedzieć na przesłane dla mnie komentarze.
Dziękuję Wam za serdeczne słowa - zwłaszcza po moich ostatnich dwóch wpisach!
Wszystko jednak wskazuje na to, iż znów wszystko zaczyna działać normalnie :)

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i pięknego poranka życzę!!


...Nawiązując do rodzących się pragnień..

8 komentarzy:

  1. Aniu masz dużo szczęścia w nieszczęściu.Ja niestety nie mam kasku ale jeżdżę na rowerze dla przyjemności.Dzisiaj jadę zrobić morfologię,/bo jest daleko/ale moje miasteczko jest spokojne,senne prawie.
    Koty wyczuwają chorobę i "wyciągają"ją.Mam chore nerki i moja Kizia zawsze spała ze mną na plecach w miejscu chorej nerki

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu Kochana,
    Niesamowita historia !!! Masz świetnego Anioła Stróża ! Mnie też się przytrafiają różne dziwaczne historie, których ni jak wytłumaczyć nie mogę. Kiedyś chciałam przejść przez jezdnię na pasach oczywiście, w pobliżu dosyć szybkiego skrzyżowania ulic. Już stawiałam pierwszy krok na jezdnię gdy nagle coś mocno szarpnęło mnie za ramię - odwróciłam się za siebie gwałtownie - tam nikogo nie było - a w tym czasie rozpędzony samochód przejechał mi pod nosem, gdybym weszła na tą jezdnię wylądowałabym na jego masce - to były ułamki sekund - a jednak ...!!! Wcześniej rozglądałam się na prawo i lewo, ale nadjeżdżającego z rozpędem samochodu zupełnie nie widziałam.
    Widać obie mamy dobrych Aniołów :)
    POzdrawiam Cię serdecznie i dbaj o siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy czuwa nad nami ręka opatrzności, dziwimy się, a kiedy zdarza się tragedia pytamy dlaczego ja. Ludzie to trudne dzieci swojego Boga;)Wspaniale umiesz się cieszyć chwilą i zauważać świat wokół siebie, stąd zapewne tak dobre zdjęcia robisz:) i kota masz cudownego, tylko uważaj jak jeździsz na rowerze. Bogowie miewają również ograniczoną cierpliwość;)
    Uściski serdeczne Ci przesyłam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu, uważaj Kochana! Życie jest takie kruche...
    Dobrze, że wszystko zakończyło się w miarę dobrze.

    Mnie też kiedyś przytrafiła się dziwna historia...
    Chodziłam wówczas do średniej szkoły. Na weekend pojechałam na wieś do mojej przyjaciółki z klasy. Wracałam do domu ostatnim autobusem między godz 22 a 23.
    W tamtych latach o godz 22 był wyłączany na ulicznych latarniach prąd na wsiach.Zrobiło się tak ciemno, że nawet własnej dłoni dostrzec nie mogłam. Byłam zupełnie sama na przystanku umiejscowionym na uboczu wsi. Nagle usłyszałam kroki. To był pijany mężczyzna. Próbował coś do mnie zagadywać, a ja pełna strachu odchodziłam w przeciwnym kierunku. Nie mogłam jednak odejść zbyt daleko, gdyż lada moment mógł podjechać autobus. W pewnym momencie ten "człowiek" do mnie podszedł, wyciągnął z kieszeni nóż sprężynowy i po charakterystycznym brzdęku otwieranej sprężyny noża przystawił mi go do brzucha, łapiąc mnie w tym momencie mocno za ramię i wycedził przez zęby: "Idziemy k...o za bar"
    Nie byłam w stanie wydusić z siebie ani jednego głosu. Panicznie bałam się, że jak pisnę choć jedno słówko, to ten bydlak wbije mi nóż!!! Nie było żywego ducha, byłam tylko ja i on!!!
    Nagle, jak spod ziemi pojawiła się kobieta. On słysząc zblizające się kroki odepchnął mnie i uciekł w pole, przed siebie. Wówczas jeszcze nie wiedziałam, że to kobieta, zbyt ciemno. Stałam tak sparaliżowana strachem i dusiłam się nie mogąc wypowiedzieć ani jednego słowa. Jakaś blokada! Gdy była już całkiem blisko mnie, wybuchłam takim płaczem, że chyba cała wieś mnie słyszała! Ludzie wyszli z domów i z latarkami szukali w polu śladów bandyty. Niestety, zapadł się pod ziemię.
    Kobieta, która uratowała mi życie, okazała się być matką gromady dzieci, jedenaścioro! Pochodziła z bardzo biednej rodziny. Ilekroć sobie przypomnę to zajście to płaczę (nawet teraz) i zastanawiam się, czy los Jej wynagrodził dobry uczynek...
    Przytuliła mnie wówczas i odprowadziła do domu koleżanki. Autobus tego dnia nie przyjechał. Co było tego przyczyną nie wiem. Wiem jedno, gdyby nie ta kobieta, dziś mogłabym już nie być wśród żywych...
    Ściskam Cię Aneczko :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu dużo szczęścia, w nieszczęściu miałas i dobrze ,że finał był tylko taki.
    Rowerowe wycieczki uwielbiam, chodz w naszej okolicy do najbezpieczniejszych nie należą (drogi wąskie, góżyste, bez pobocza).

    Trzymaj się ciepło i chorych kolanek nie przemęczaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, wyrazy współczucia! Mnie kiedyś zaprzyjaźniony ksiądz przytrzymał, zanim wlazłam pod samochód. Mówiliśmy potem, że to ręka opatrzności ;)

    A na rowerze to ja złamałam rękę, widowiskowo lądując na asfalcie po gwałtownym naciśnięciu hamulca...I nie zgodziłam się wezwać pogotowia, bo twierdziłam, że takiego obciachu to ja nie zniosę! Mdlejąc z bólu, zapewniałam, że nic mi nie jest...

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu, zapraszam do mnie do zabawy w "10":)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu wielkie szczęście że nic poważnego Ci się nie stało!!!!!!!!
    Osobiście nie miałam takich historyjek,raz tylko jadac samochodem z moim ojcem on prowadził:) stuknał w nas tramwaj,huk był że wszyscy powychodzili popatrzec przez okna:)Samochód był lekko poobijany:)
    Ale chciałam Ci powiedzieć że masz niesamowite szczęście widzieć koniec dnia w ogrodzie,ja mieszkam niestety w bloku i od zawsze chciałam miec swój ogród,swój ...zachód słońca,poranek,czy muzyke świerszczy wieczorem,ale nie wyszło w zyciu tak jak chciałam tak czasem bywa:( Pozdrawiam Piękne sa te twoje posty!:)MONIA

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin