Zapach odległych Indii, osnute białym śniegiem himalajskie szczyty oraz nepalskie wędrówki, nagle powróciły niczym wczorajsze marzenia..
Jak wiele tęsknot powraca otulając nas swoją słodyczą?

Spędziłam wczoraj długi dzień w szpitalu.. wbrew moim ostatnim odczuciom - był to dobry dzień. Myślałam długo o tym co napisałam poprzedniej nocy - bywa, iż moje emocje rodzą myśli i słowa, które ukazują wnętrze pełne rozterek, tęsknot za tym czego nie robię a robić pragnę.. zasypiałam w złym nastroju, a poranek nie zmienił tego stanu, pomimo nieśmiałych promieni słońca..
Zatapiając się w poczuciu słabości, przez moment pozwoliłam aby czarne chmury osnuły moje wnętrze.. nie powinnam pisać w takich chwilach, bowiem każda minuta rodząca się w ramionach dnia przynosi nowe refleksje, jaśniejsze spojrzenie na otaczającą mnie rzeczywistość..
Pozwala dostrzec nowe perspektywy i możliwości..
Udziela wskazówek którą drogą podążać, pomimo rodzących się wątpliwości.
Kiedy skupiłam się nad małym florystycznym przeobrażeniem, którego efekty możecie ocenić poniżej - pojawiły się pierwsze uczucia pozytywnej energii - uzdrawiającej niczym źródlana woda..
Powróciłam przez moment w miejsca, które odwiedziliśmy - Majorkę, z której przywiozłam zasuszone liście przypominające kwiat (który po okresie, kiedy królował w misie z innymi zdobyczami, stał się elementem, z którym nie do końca wiedziałam co mam zrobić).. tutejsze góry Grampiany, które odwiedziliśmy podczas niedawnej wycieczki - nieopodal jeziora nad którym zasypiały pokryte śniegiem stateczne szczyty, napotkałam pokaźną ilość suchych gałęzi - ich wiotka i delikatna postura skusiła mnie do tego, aby zabrać je do domu - aby w przyszłości wykorzystać w tworzeniu florystycznych impresji..
Układając bukiet z zebranych dobrodziejstw, wykorzystałam również zasuszone papryczki, czekające na swoją wielką chwilę..
Nie jest to wielkie arcydzieło, jednak bardzo lubię momenty, kiedy z poszczególnych elementów powstaje harmonijna całość.
Papryczki ożywiły surową posturę stroika, dodając mu odrobiny pikanterii - podobnie jak te w dzisiejszych potrawach, które ugotowałam dzięki Oleńce!
Chęć na egzotykę smaku nadal wywołuje we mnie dreszcz motywujący do działania..
Niespodzianka w postaci różnorodnych przypraw - stała się doskonałym pretekstem do ugotowania czegoś naprawdę egzotycznego!
Xacutti curry!
- to kompozycja wiórków kokosowych, imbiru, czosnku, cebuli, pasty curry, świeżej papryczki chilli oraz kilku innych dodatków.
Wykorzystując ową mieszankę, sporządziłam dwa różne dania, przedtem jednak zagotowałam ją z 300 ml wody wraz 60ml mleczka kokosowego. Następnie podzieliłam na dwie części.
Do jednej z nich dodałam pokrojone w kostkę 2 słodkie ziemniaki oraz różyczki z połowy niewielkiego kalafiora. Gotując je do momentu kiedy osiągnęły stan chrupiącej miękkości. Mieszając je delikatnie w międzyczasie, ostatecznie połączyłam z 4 łyżkami rozdrobnionych pomidorów oraz 2 łyżkami cukru trzcinowego.
Gotowane przez kolejne 5-10min osiągnęły stan aksamitnej plejady smaków - bogactwo różnorodności, spójnie tworzące pełną egzotyki całość.
Druga część posłużyła mi jako bazę do potrawy podobnej do tej, którą przygotowałam ostatnim razem - różniąca się jednak zdecydowanie poszczególnymi przyprawami. Poza tym aby uzyskać zdecydowanie wyrazistszy smak kokosa, dodałam jeszcze raz około 150 ml mleka kokosowego.
Listki świeżego szpinaku zanurzyłam w gotującej się, pachnącej Hawajami mlecznej konsystencji, a po około 10min, szpinak połączyłam z kawałkami żółtego sera - przy czym polecany jest tradycyjny ponir.
Doprawiwszy odrobiną soli oraz cukru - uzyskałam potrawę, która idealnie komponuje się wraz z jaśminowym ryżem!
Kolejna magiczna mieszanka, to:
Tarka Dhal Curry - pomarańczowa soczewica wraz z papryczką chilli, różnymi przyprawami oraz świeżymi listkami currry - pikantna z nutą dalekiego Nepalu..
Czas poświęcony na przygotowanie dań, stał się wędrówką ku miejsc do których w przyszłości pragnęłabym powrócić - dziś aromat zarówno palącego się kadzidełka jak i poszczególnych przypraw - zawirował w naszym wnętrzu, niczym chorągiewki powiewające na wietrze..
Olu - dziękuję Ci raz jeszcze za tę ucztę smakowo -estetyczną!!!
Wszystkich zainteresowanych mieszankami, zapraszam na stronę sklepu:
A jeśli mielibyście ochotę raz jeszcze, powędrować ze mną szlakiem angielskiego wybrzeża - zapraszam Was serdecznie tutaj!
Bywają chwile, kiedy miewam tylko złudzenia...
..Innym razem wierzę, pomimo wszystko we własne marzenia!!!
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie!!
Jak ja lubię Twoje kompozycje i sposób w jaki robisz zdjęcia:) Twój post wywołał wspomnienia. W Indiach byłam wiele lat temu, bardzo wiele:) Miałam 22 lata i wspominam ten pobyt jak wizytę w bajce:) Z hinduskich smaków do dziś uwielbiam Garham masalę, teraz nareszcie można ją kupić w Polsce:) Robię czasem kurczaka tanduri, placuszki puri z dalem ( rodzaj grochu), wspominam sałatkę jedzona na Chanaki w Delhi zrobioną wyłącznie z chili, cebuli, kropli cytryny i oliwy. Z Indii przywiozłam najlepszą na świecie kawę, która była palona i mielona w mojej obecności. Ale się rozwspominałam:)Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę Ci z całego serca, żebyś pokładała sobie wszystkie swoje trudne sprawy jak najkorzystniej.
OdpowiedzUsuńPs. Mocca jak zwykle cudowna i te wąsy, ach:)))
każdy czasem ma gorsze chwile, jeżeli po marudziłaś to najwidoczniej było Ci to potrzebne, i pomogło, duszenie i chowanie emocji w sobie nie jest najlepszym sposobem, czasem po prostu człowiek musi inaczej się udusi;-) a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój.. też czasem marudzę i zapewniam Cie, że ja naprawdę marudzę;-)ale wróćmy do smakowitości, czytając i patrząc ślinka mi zaczyna cieknąć, potrafisz tak to ukazać, że prawie czuje smak i zapach;-) a zdjęcia hmmm cóż, teraz zdjęcia robi każdy i wydaje się, że to łatwe i proste, aparaty w sumie robią wsio same, też pstrykam.. ale Twoje zdjęcia hmmm to sztuka, pokazujesz zwykłe miejsca w niezwykły sposób.. pięknie.. dziękuje za doznania smakowo wizualne i Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak zwykle piękne zdjęcia. Nie pierwszy raz przekonuje się ze nadajemy na tych samych falach. A w dzisiejszym wpisie jeszcze " Czerwony Tulipan " i " Jedyne co mam... "
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
Marko
Witam,
OdpowiedzUsuńPiekne inspracje natury tworzysz , potrawy ,
pozdrawim,
Wanda