niedziela, 28 marca 2010

Przy świątecznym stole..

Do Świąt pozostało jeszcze kilka dni, jednak... kiedy wróciłam wczoraj o poranku z pracy - świat rozświetlony ciepłymi promieniami słońca, wyglądał tak optymistycznie i odświętnie..
Z żalem musiałam pogodzić się z faktem, iż przede wszystkim muszę pozwolić odpocząć memu ciału choćby odrobinę.. na szczęście, kiedy po 4 godzinach przebudziłam się - słońce nadal cudnie świeciło.
..Bratki rozświetlone ciepłym blaskiem, zainspirowały mnie do małej przedświątecznej uczty.. wizualno - fotograficznej. :)
Przystroiwszy odświętnie stół, przy asyście Mocci - odbyłam małą sesję.
Moje małe kocię, dziwiło się bardzo, dlaczego nagle na stole pojawiło się tyle różności - z zainteresowaniem dotykała, popychała, przesuwała łapką świąteczne ozdoby..
..A ozdoby, to oczywiście przede wszystkim jajka - przyznam Wam się szczerze, że od kilku lat nic nowego nie czynię w tym temacie, bowiem od kiedy zostałam obdarowana przez Damiana mamę, wszelkiego rodzaju ozdobami wielkanocnymi, które przygotowała p. Irenka (niesamowicie zdolna osoba), żal mi je najzwyczajniej w świecie zmieniać na inne!
Przyznaję, że niekiedy ulubione przedmioty towarzyszą mi przez długie lata - ich urok pobrzmiewa gdzieś głęboko, szalenie długo i za nic w świecie nie lubię się z nimi rozstawać.. podobnie jest z tymi, które zawędrowały ze mną aż do Szkocji. Lubię je bardzo i pomimo tego, iż od czasu do czasu piekę masosolne tworki (również świąteczne - najczęściej wędrują one w ręce moich znajomych, a ja sama corocznie wyciągam moje małe kartoniki z takimi oto skarbami..




..To namiastka Świąt, jednak ponieważ, czas Wielkiej Nocy spędzę w pracy, z przyjemnością celebrowałam te kolorowe, pełne radosnej poświaty chwile..

..Znużona psotami Mocca, w końcu wystawiwszy swój mały pyszczek ku słońcu, wylegiwała się słodko na naszym wspólnym ulubionym krześle :)




..Dzisiaj w pracy, poznałam nowego pacjenta - szalenie trudny człowiek, ale za to słucha bardzo dobrej muzyki!
Jedyne przejawy, Jego wrodzonej łagodności ukazywały się w chwilach, kiedy pytałam Go czy nie zechciałby napić się kawy tudzież herbaty.. w każdej innej sytuacji niestety pan traktował mnie (zresztą nie tylko mnie), jak przysłowiowego śmiecia.. ciężki orzech do zgryzienia, dla mnie dodatkowo nauka pokory - pan dowiedziawszy się, że nie jestem Szkotką, z niesamowitą perfekcją doszukiwał się w każdej mojej wypowiedzi błędu.. z satysfakcją poprawiał mnie, a kiedy odpowiadałam sensownie, odbijał piłeczkę nadśmiewczym stwierdzeniem.. przez cały dzień zastanawiałam się jak głęboką i długą drogę trzeba odbyć, aby dotrzeć do serca tego człowieka - oczywiście nie jestem kapłanem, pastorem.. nikim kto mógłby uzdrowić duszę tego człowieka - a przyznam, iż to ona przede wszystkim zdaje się być zraniona.. człowiek ów tak bardzo głęboko zabrnął w swoim osobistym cierpieniu, iż w najmniejszym stopniu nie dopuszcza, choćby iskierki życzliwości, którą pragną przesłać mu inne osoby.. a może prawda jest zupełnie inna, a ja próbuje odnaleźć odpowiedź, dlaczego tak trudno mi podarować komuś choćby odrobinę serdeczności - zazwyczaj jest to takie łatwe! Kiedyś z najtrudniejszymi pacjentami, potrafiłam nawiązać nić porozumienia.. zrozumienia - tym razem jest inaczej. Być może kubek kawy, okaże się cienką nitką wyzwalającą dobre emocje?
..Wróciwszy do domu, odszukałam wykonawcę, który to tak bardzo mnie zaintrygował dzisiejszego popołudnia.. o którym niestety wcześniej nie słyszałam, choć muzyka Jego okazała się - mi znajoma..
Dave Brubeck - to Jego mam na myśli - przesłuchując poszczególne płyty, natrafiłam na utwór, grany przez muzyka w już podeszłym wieku - Chopin Tribute - Utwór odsłuchałam kilka razy, aż w końcu postanowiłam, iż pozostanie ze mną tego wieczoru.. zresztą sami posłuchajcie!



Oby jutrzejszy dzień,wypełniony był znów jasnymi promieniami słońca!!

Tego Wam i sobie życzę!!!

6 komentarzy:

  1. hej Aniu
    dotarcie do pacjenta nie jest łatwe,bo każdy jest innym człowiekiem,podobnie miałam z uczniami,,ale potrzeba naszego trudu aby pomóc innemu jest tak duża że próbujemy różnych sposobów.
    Muzyka jest piękna!
    Dekoracje bardzo fajne folkowe, a kocio ujął mnie tymi ślicznymi ślepkami ,już bym go ściskała,bo ja wielka kociara jestem

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam Twoją wielką cierpliwość. Jesteś bardzo dobrym człowiekiem.
    Zdjęcia super :) podobają mi się te kubeczki z bratkami :) fajny pomysł.
    Kocur podbił moje serce.
    Aniu życzę Ci wile słońca na te święta i uśmiechu. Mam nadzieję, że w te dni Twoi pacjenci będą mili i ciepli. Czego Ci życzę.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ślicznie juz u Ciebie, świątecznie, kolorowo..Widać promienie słońca, koty uwielbiaja takie lenistwo.. Więc pozostaje mi także życzyć Tobie samych miłych i pogodnych pacjentow.. Zaraź ich swoja pogodą ducha:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu, Twoja koteczka jest promyczkiem nawet w najbardziej pochmurne dni :)
    Jest piękna i wydaje się być taka delikatna, taka subtelna i taka niewinna...
    Dekoracje świąteczne są cudowne. Nie dziwię się, że towarzyszą Ci już wiele lat.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię muzykę fortepianową... lubię zaglądać do Ciebie :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, wiem jak Ci ciężko,ale jesteś wspaniałym człowiekiem i dasz radę przetrwać wszystko.
    Cudownie u Ciebie i tak kolorowo, a koteczka urocza, wygłaskaj ją ode mnie.
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin