czwartek, 4 marca 2010

Napotkane w drodze...

Przeminął długi, przesączony smutkiem, bólem i okaleczającymi sytuacjami tydzień...
Jego toksyczność wyssała ze mnie wszystkie pokłady energii - do tego stopnia, iż wczorajszego wieczoru, kiedy Damian zapowiedział kolejny wyjazd do Glenshee - pomyślałam, ze najzwyczajniej w świecie nie mam sił.. spacerować lub siedzieć w jadłodajni pełnej szczęśliwych snowboarderów... nie tym razem.. marzyłam o odpoczynku na kanapie z książką w ręku, a później o małych robótkach. na które ostatnio wyjątkowo nie mam czasu :(
Jednakże spór okazał się niezdrowy, zatem w końcu zdecydowałam się na wyjazd..
Zdaniem Damiana - robótki mogą zaczekać do czasu, kiedy będę miała około 60 lat, a książkę mogę czytać w pięknych okolicznościach przyrody - co do książki może się i zgadzam.. a robótki - no cóż każdy ma swoje zdanie na pewne sprawy..
Wstaliśmy zatem wcześnie rano, aby powitać piękny słoneczny dzień! Niebywałe, bowiem od kilku dni znów przeważały deszcze i wieczne szarugi!
W drodze, w końcu napotkaliśmy moich ulubieńców - właściwie ulubieńca!
..kilka starych, opuszczonych domów.. oraz wszelaką zwierzynę - począwszy od krowy górskiej, owiec, białych królików, po stado jeleni oraz piękne białe konie!

Napotkany Hamisz (czyt. krowa górska), od razu rozweselił moją duszę, jednak kiedy postanowiłam sfotografować nieopodal pasące się owce - rozbawiły mnie do tego stopnia, iż wszelkie pozostałości niemiłych wspomnień, rozwiały się wraz z unoszącym się w powietrzu optymizmem..
Owce zobaczywszy mnie, nieco zaskoczone - całą swoją uwagę skupiły właśnie na mnie..


..stojąc w równym rzędzie, stały skupione nie spuszczając mnie z oczu.. aż w końcu jednak jedna odważna, wysunąwszy się naprzód powolnym (początkowo!) krokiem zaczęła podążać w moim kierunku :)

..za nią, powolnym truchtem kolejne..

..po czym wszystkie zgodnie ruszyły aby przekonać się kim to ja właściwie jestem??

.. dziwnie się poczułam, w związku z czym odwróciwszy się na pięcie, pognałam ku bramie.. a owce za mną!!
Dostarczywszy Damianowi niezłego ubawu, w końcu dotarłam do samochodu.. aby po krótkiej jeździe napotkać kolejne przedstawicielki owczej rodziny - tym razem z czarnymi głowami.



..kolejny domek - napotkany podczas spaceru, który oczywiście stał się koniecznym elementem tego wyjazdu, biorąc pod uwagę cudowną pogodę jaką zostaliśmy po raz kolejny obdarowani w tym zachmurzonym ponoć, zazwyczaj miejscu..
..kolejne napotkane zwierzaki - to jelenie - które to, stały się przyczyną niepowtarzalnie pięknego dnia.. bowiem postanowiwszy sfotografować je z nieco bliższej odległości - w mojej głowie zrodził się pomysł.. a raczej nieodparte pragnienie zdobycia szczytu, na który niczym wędrówki ludów, podążało całe stado jeleni..
..ale o tym innym razem :)



Szczyt szczęśliwie zdobyłam - a kończąc już moją wędrówkę, napotkałam piękne białe konie!





Siły witalne i moc nowej energii, powróciły niespodziewanie.. kosztowało mnie to dość dużym nakładem wysiłku - jednak wartego ponad wszystko!!
Uśmiechając się znów radośnie - pozdrawiam Was serdecznie!!!



12 komentarzy:

  1. Super zdjęcia i wycieczka. Nie rozumiem zupełnie, czemu nie chciałaś zapoznać się bliżej z wełnistymi paniami ? ;) Jeszcze cudniej będzie jak świat się pokryje jaśniutką zieloną mgiełką... U mnie za oknem dziś zupełnie biało... Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę się powtarzać:) Wspaniałe zdjęcia robisz! Białe konie wyszły Ci bajkowo ,brakuje im tylko rogu żeby wyglądały jak jednorożce.Jak dobrze ,że Twoje smutki rozwiały się pośród pięknych krajobrazów. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dobrze ,że zostałaś wyciągnięta na wycieczkę ,humor Ci się poprawił i dodatkowo powstała taka świetna relacja z wypadu .
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aneczko, na cudną wycieczkę nas zabrałaś, dziękuję Ci :)
    Czytałam starając się wirtualnie przenieść w owe miejsce. Piękną zwierzynę spotkałaś, a konie...już nawet nic nie powiem... :)
    Na koniec tylko dodam, że bardzo sobie cenię M.Grechutę.
    Moc serdeczności dla Ciebie Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. przefajne zwierzaki, świetne fotki, bardzo mi się podobają te z owcami w szeregach ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. piekne zdjecia,zawzse kiedy slucham grechity przechodza mnie ciarki,wspanialy poeta

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetną muzykę dobrałaś do swoich zdjęć. Gratuluję. Dla starego Krakauera Grechuta to prawie muzyczna biblia. Kocham ta muzykę i te teksty. "Świecie nasz... " Piękne
    marek

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakaż niezwykła wycieczka ... chętnie przycupnęłam...
    Podziwiam okazałe widoki,
    Takie owce, chyba by każdego rozbawiły...oczywiście do granic...ja bym tam miała pietra, ale za to fotki masz rewelacyjne!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem, jakimi drogami wędrujesz, ale to wygląda jak z bajki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietna fotorelacja! Zwierzeta jak z bajki!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. hmmmm u Ciebie nawet owce są jakieś inne... stwarzasz nastrój bajkowości w zwykłych rzeczach, miejscach.. to dar..

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakże Ci zazdroszczę takich widoków i takich spacerów. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin