niedziela, 29 marca 2009

Muzyczne powroty...








"Dopóki ziemia kręci się,
dopóki jest tak, czy siak,
Panie, ofiaruj każdemu z nas,
czego mu w życiu brak:
Mędrcowi darować głowę racz,
tchórzowi dać konia chciej.
Sypnij grosza szczęściarzom
i mnie w opiece swej miej."

- Bułat Okudżawa


Wietrzny, jednak słoneczny poranek..
Popijam aromatyczną kawę wschłuchując się w energetyczne dźwięki płynącego niespiesznie jazzu, w wykonaniu Ernesta Ranglina - to moje nowe odkrycie muzyczne (choć przypuszczam, iż dla wielu jest On dobrze znanym gitarzystą jazzowym).
Zawsze, kiedy powracam z Polski - wzbogacona jestem o nowy zasób ciekawych książek oraz muzyki - moja "spirit sister" - geniusz w wyszukiwaniu nowych dźwięków, wykonawców - każdorazowo naprowadza mnie na nowe scieżki nieznanej mi muzyki...
Tym razem również otrzymałam znaczną listę wykonawców, z którymi jak najszybciej muszę się zaprzyjaźnić! :)
Zdecydowanie zaprzyjaźniłam się już z Ernestem Ranglinem oraz Reginą Spektor - piosenkarką rosyjskiego pochodzenia - jej muzyka wprowadza mnie w delikatne, przesycone siłą a jednoczenie wrażliwością przestrzenie..
Polubiłam również Antony and the Jonson - zwłaszcza płytę " I am a bird now"...
Mój pobyt w Polsce dostarczył mi wielu, nowych muzycznych doznań - Będąc jeszcze w miasteczku moich rodziców - po wielu latach miałam znów możliwość uczestniczyć w koncercie Jacka Wójcickiego - przyznam, iż z dużym sentymentem powróciłam w Jego muzyczny swiat - jeszcze w czasach licealnych, kiedy dla wielu, tematem przewodnim był film "ostatni dzwonek" oraz kultowa postać grana właśnie przez krakowskiego artystę, miałam sposobność uczestniczyć w recitalu Jacka, który pamiętam bardzo wyraźnie - wywarł na mnie ogromne wrażenie - podobnie dzis, po wielu latach, Jego siła i barwa głosu, dotknęła w szczególny sposób mego serca..
W Gdyni, natomiast mielimy okazję uczestniczyć w koncercie, poświęconym Bułatowi Okudżawie - rosyjskiemu bardowi, który do dzis wzrusza liryzmem - zwłaszcza moją, nieustannie spragnioną poezji duszę...
Koncert - "Złączeni jednym losem", otworzył przede mną również, nowe drzwi prowadzące do świata, w którym króluje Żanna Biczewska - rosyjska indywidualność, która "Śpiewa, to co jest zgodne z jej duchowymi poszukiwaniami. – Każdą piosenkę długo noszę w sobie, obmyślam, pojawia się ona w mękach, jak dziecko...wkładam w nią cząstkę swojego serca. - mówi artystka. "
Kończąc, tenże krótki przegląd muzyczny - nie mogę nie wspomnieć o nowej płycie, mojego znajomego - "COSA GAN BRÓGA" - cóż mogę powiedzieć o tej płycie - krótki opis zamieszczony na okładce, wiernie oddaje przesłanie i charakter muzyki granej przez Mariusza i Jego muzycznych towarzyszy.
"Tytuł starej gaelickiej pieśni Cosa gan Bróga znaczy boso, bez butów. "Bez butów kroczę, kieszenie mam puste", pisał jej bezimienny autor, pieśniarz i pewnie też muzykant, idąc krętą drogą w poszukiwaniu ciepła i oparcia. Nadając taki tytuł płycie, zespół JRM zaprasza do wspólnej bosej wędrówki, bo od brodzenia w rannej, wilgotnej od rosy trawie lepiej czuje się zimno kamiennego szlaku i żar tej ziemi.
I bez butów lepiej się słyszy muzykę, którą nosimy w sobie, od celtyckich wybrzeży Europy do grających echem współczesnych miast świata, gdzie ich mieszkańcy śpią i budzą się w cieniu pamięci."

Wraz z muzyką płynącą w sercu oraz kilkoma kadrami z ostatnich zimowych dni spędzonych w Trójmieście, życzę wszystkim słonecznych, wiosennych poranków!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin