wtorek, 1 listopada 2011

Ghost town..


"Tourists don't know where they been,
travellers don't know where they are going"


Drugiego dnia naszego pobytu w Turcji.. pogoda spłatała nam figla - zamiast pięknej słonecznej pogody, z nieba poleciały wielkie krople deszczu..
Wykorzystując okazję wybraliśmy się na pobliski market. Zdjęcia jednak pokażę Wam z Miasta duchów, bowiem tam wybraliśmy się, po wcześniejszych.. obszernych zakupach (czytaj, wszelakie chusty i szale) : )
Kiedy dotarliśmy na miejsce, deszcz z wolna kończyl siąpić z brunatnego nieba, a my zakotwiczyliśmy w przeuroczym zakątku, by skosztować aromatycznej kawy, tuż przed wedrówką ku opuszczonemu miastu.











W tak klimatycznym miejscu, kawa smakowała lepiej aniżeli gdziekolwiek indziej.. Nas jednak czekał spacer, który ze względu na warunki atmosferyczne.. niebo, zalane morzem wibrujących w ostatnich promieniach słońca chmur, wydawał się jeszcze bardziej mistyczny i urokliwy, aniżeli w każy inny, słoneczny dzień.. Ghost Town, to dawne miasto Greków, którzy po inwazji Tureckiej opuścili swoje domostwa, Turcy jednak nigdy nie zamieszkali w opuszczonych budynkach - wybudowali swoje własne zagrody, poniżej stoku.
Muszę przyznać, iż spacer ów, wzbudził we mnie wiele emocji, rodząc jednocześnie obrazy z minionych lat.. jak wyglądalo życie tutejszych mieszkańców? Czy przemieszczali się wąskimi, stromymi uliczkami dźwigajac na plecach wszelakie dobra? A dzieci? Czy biegały beztrosko od domu, do domu goniąc za szczekającym psiakiem?   







Wnętrze kościoła.. pomimo wszystko piękne i magiczne..





Wędrując szlakiem prowadzącym w górę zalesionej scieżki, minęliśmy po drodze znak, który informował nas, iż szlak prowadzi do Oludeniz (czyli naszego miejsca noclegowego), a jego dlugość wynosi zaledwie..6 km! W imię nieustraszonego wędrowca : ) postanowiliśmy skosztować, choćby odrobiny wędrówki górskiej...lecz.. i tutaj rozpoczyna się przygoda, która bardzo wymiernie pasuje do wspomnianych przeze mnie na wstępie słów, : ) a które to przeczytałam dziś na ścianie hotelowej (hostelowej) po przybyciu do Londynu.. 
Nasza wędrówka rozpoczęła się umiarkowanie stromo, jednak przede wszystkim z widokiem na piękne krajobrazy..
Niestety bardzo szybko przekonaliśmy się, iz tamtejszym znakom ufać nie możemy.. gubiliśmy szlak kilkakrotnie pomimo bardzo bacznej uwagi zarówno mojej, jak i Damiana. Świadomość faktu, iż za godzinę nastąpi zupełna ciemność nie przysparzała nam dobrego samopoczucia.. na szczęście udało się i przyznam, iz wszelkie niepokoje zrewanżowały nam widoki, jakich uraczyliśmy w połowie drogi - panorama na błękitną zatokę zapierała dech w piersiach... a kiedy już doszliśmy do szlaku, którym maszerowaliśmy dzień wcześniej, wiedzieliśmy, iż tym razem nocy nie spędzimy, gdzieś pod drzewem.. ale w naszym pokoju hotelowym : )





Pozdrawiam Was serdecznie, tym razem z magicznego w swój, niepowtarzalny sposób Londynu.

8 komentarzy:

  1. ...wspaniale miejsca...ahh co to za wedrowki!

    pieknie Aniu pieknie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie piękne , klimatyczne miejsce ...Moc wrażeń i fotografii Aniu :) Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  3. Miasto duchów.. własnymi dłońmi dotykasz historii.. przeszłości, która wpleciona jest w teraźniejszość.. magiczne miejsce.. Dziękuje akurat potrzebuje takich doznań.. takie miejsca sprawiają, że problemy maleją, a smutki nie są takie straszne..

    OdpowiedzUsuń
  4. I znów jestem w domu :)
    Dziękuję Wam za przesłane słowa!
    Oh, mój wpis naprawdę wymaga szybkiej korekty :) po przybyciu do Londynu, kiedy wieczorem każdy zajął sie swoimi sprawami, wykupiłam sobie godzinę możliwości korzystania z internetu.. godzina jednak minęła tak szybko, a czcionka okazała się zupełnie nie taka jak powinna.. Jednak sam pobyt minął mi pełen pozytywnych wrazeń.
    Dzieuję Wam raz jeszcze i pięknego dnia życzę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna wyprawa Aniu. Dziękuję Ci za wycieczkę i piękne , jak zwykle, zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, jak zwykle zatapiam się w Twoje opowieści bez reszty. Dzięki za kolejną podróż:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kaprysiu dziękuję, cieszę się, że zajrzałaś do mnie :) Pozdrawiam Cię cieplutko!

    Mariolu,miło mi przeogromnie, czytając Twoje słowa.. och, odkąd wróciłam z Londynu nie mam prawie wogóle wolnego czasu, ale kiedy czasem ktoś napisze, że wraca do mnie z przyjemnością, nachodzi mnie ochota aby wyskrobać odrobinę czasu na pisanie, choćby troszkę.. :) Dziękuję!
    Pozdrawiam i Ciebie serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin