W odcieniach sepii pobrzmiewa dziś mój świat...
Pomimo słońca i jasnych obłoków na niebie..
Nie oznacza to złego samopoczucia, jedynie czas związany z wyciszeniem.. z ponownym zwolnieniem tempa - w dosłownym znaczeniu tego słowa.
Od środy jestem niczym na nieustannych zasypiaczach - środkach przeciwbólowych, które skutecznie pełnią rolę usypiacza.. ilekroć biorę książkę do ręki, po dwóch, trzech zdaniach - zasypiam..
Dziś już odrobinę lepiej, choć ciągle, to kanapa jest centrum mojej życiowej egzystencji..
W środę odbyła się operacja, na którą czekałam od dawna - z tą różnicą, iż nieoczekiwanie, tuż przed operacją lekarz powiadomił mnie, iż z racji mojego młodego wieku :) (Pan doktor specjalistą w swojej dziedzinie niewątpliwie jest, ale kiedy zapytał w którym roku się urodziłam.. szybciutko obliczywszy, stwierdził, iż mam 25 lat!! hi, hi jak miło!), zatem postanowił również wyjąć szynę z mojej nogi.. brr.. zwarzywszy na fakt, iż rok temu upierał się, iż raczej tego nie robią - zdziwiła mnie ta nagła zmiana decyzji.
Niestety, jak stwierdził Damian - straciłam na wartości - wszak, zarówno szyna, jak i śruby były platynowe! Wyobrażacie sobie jaką wartościową osóbką byłam przez ostatnie półtora roku?!
Czasy ów bogatej świetności minęły, a ja znów pozostałam z moją ubogą nogą sam na sam..
Znów unieruchomiona, jednakże z nadzieją na szybką rekonwalescencję :)
Zadziwiające - kiedy wieczorem w czwartek wróciłam do domu, Mocca przyglądała mi się z daleka zupełnie jakbym emanowała nieprzyjazną aurą.. przez dwa dni omijała mnie szerokim łukiem, aż w końcu wczoraj postanowiła usiąść nieopodal mnie, mrucząc przyjaźnie pod nosem..
A wieczorem, jak gdyby nigdy nic - przybyła do mojego łóżka kładąc się na zdrowej nodze.. po czym szorstkim językiem opiekuńczo polizała chorą nogę.. czyż nie jest to uroczy przejaw dziwnej zażyłości?
..Ostatniego dnia w collegu, tuż przed operacją, nasza opiekunka pokazała nam jeden z obrazów Paula Cezanne - naszym zadaniem jest naszkicowanie jednego z Jego dzieł oraz wyszukanie ciekawostek dotyczących Jego życia...
Przyznam, iż nie pamiętałam dokładnej daty Jego urodzin - a kiedy sprawdziłam, okazało się, iż teraz na pewno już nie zapomnę!!
P. Cezanne urodził się 19 stycznia 1839r - to data podwójnie przywołująca skojarzenia - 19 stycznia - złamałam nogę.. 1839 - to sto lat przed rozpoczęciem II Wojny Światowej.. cóż, nie mają one pozytywnego wydźwięku, ale na pewno data ta, pozostanie w mej pamięci przez długi czas...
Podczas pierwszych zajęć, otrzymaliśmy zadanie stworzenie czegoś co będzie kojarzyło nam się z wcześniej wybranym słowem... ja stworzyłam długą historię..
..zdecydowanie lepsza jestem w słownym tworzeniu dzieł nieposkromionych ;) tym niemniej z racji możliwości korzystania z najróżniejszych materiałów - stworzyłam wędrowca Tadzina.. czerpiąc inspirację z jednego z obrazów Salvadora Dali, który widziałam dawno temu na jednej z wystaw..
Bez względu na efekt końcowy - bawiłam się świetnie.. choć zazwyczaj Tadzin wzbudzał pozytywne reakcje :)
A jak Wam podoba się mój wędrowiec?
Pomimo słońca i jasnych obłoków na niebie..
Nie oznacza to złego samopoczucia, jedynie czas związany z wyciszeniem.. z ponownym zwolnieniem tempa - w dosłownym znaczeniu tego słowa.
Od środy jestem niczym na nieustannych zasypiaczach - środkach przeciwbólowych, które skutecznie pełnią rolę usypiacza.. ilekroć biorę książkę do ręki, po dwóch, trzech zdaniach - zasypiam..
Dziś już odrobinę lepiej, choć ciągle, to kanapa jest centrum mojej życiowej egzystencji..
W środę odbyła się operacja, na którą czekałam od dawna - z tą różnicą, iż nieoczekiwanie, tuż przed operacją lekarz powiadomił mnie, iż z racji mojego młodego wieku :) (Pan doktor specjalistą w swojej dziedzinie niewątpliwie jest, ale kiedy zapytał w którym roku się urodziłam.. szybciutko obliczywszy, stwierdził, iż mam 25 lat!! hi, hi jak miło!), zatem postanowił również wyjąć szynę z mojej nogi.. brr.. zwarzywszy na fakt, iż rok temu upierał się, iż raczej tego nie robią - zdziwiła mnie ta nagła zmiana decyzji.
Niestety, jak stwierdził Damian - straciłam na wartości - wszak, zarówno szyna, jak i śruby były platynowe! Wyobrażacie sobie jaką wartościową osóbką byłam przez ostatnie półtora roku?!
Czasy ów bogatej świetności minęły, a ja znów pozostałam z moją ubogą nogą sam na sam..
Znów unieruchomiona, jednakże z nadzieją na szybką rekonwalescencję :)
Zadziwiające - kiedy wieczorem w czwartek wróciłam do domu, Mocca przyglądała mi się z daleka zupełnie jakbym emanowała nieprzyjazną aurą.. przez dwa dni omijała mnie szerokim łukiem, aż w końcu wczoraj postanowiła usiąść nieopodal mnie, mrucząc przyjaźnie pod nosem..
A wieczorem, jak gdyby nigdy nic - przybyła do mojego łóżka kładąc się na zdrowej nodze.. po czym szorstkim językiem opiekuńczo polizała chorą nogę.. czyż nie jest to uroczy przejaw dziwnej zażyłości?
..Ostatniego dnia w collegu, tuż przed operacją, nasza opiekunka pokazała nam jeden z obrazów Paula Cezanne - naszym zadaniem jest naszkicowanie jednego z Jego dzieł oraz wyszukanie ciekawostek dotyczących Jego życia...
Przyznam, iż nie pamiętałam dokładnej daty Jego urodzin - a kiedy sprawdziłam, okazało się, iż teraz na pewno już nie zapomnę!!
P. Cezanne urodził się 19 stycznia 1839r - to data podwójnie przywołująca skojarzenia - 19 stycznia - złamałam nogę.. 1839 - to sto lat przed rozpoczęciem II Wojny Światowej.. cóż, nie mają one pozytywnego wydźwięku, ale na pewno data ta, pozostanie w mej pamięci przez długi czas...
Podczas pierwszych zajęć, otrzymaliśmy zadanie stworzenie czegoś co będzie kojarzyło nam się z wcześniej wybranym słowem... ja stworzyłam długą historię..
..zdecydowanie lepsza jestem w słownym tworzeniu dzieł nieposkromionych ;) tym niemniej z racji możliwości korzystania z najróżniejszych materiałów - stworzyłam wędrowca Tadzina.. czerpiąc inspirację z jednego z obrazów Salvadora Dali, który widziałam dawno temu na jednej z wystaw..
Bez względu na efekt końcowy - bawiłam się świetnie.. choć zazwyczaj Tadzin wzbudzał pozytywne reakcje :)
A jak Wam podoba się mój wędrowiec?
Pozdrawiam Cię Aniu cieplutko i życzę by ta Twoja noga szybko się zagoiła. Dobrze mieć takie cieplutkie kociska, nieprawdaż :) Wędrowiec rewelacyjny a i sepiowe martwe również :) Dla nas na studiach układano istne śmietniki.
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do dobrej formy.Tadzin super mógłby u mnie na podwórku zagościć .pzdr. Dori.
OdpowiedzUsuńZdrowiej by tworzyc i dzielic sie z nami...ahh jak wspaniale ze jestes w szkole artystycznej!!!
OdpowiedzUsuńogromnie sie ciesze!cudenka pokazujesz!
buziakuje i przytulam
Zdrowiej Aniu szybciutko, zdjęcia piękne jak zawsze, a wędrowiec świetny. Wspaniale,że zaczęłaś zajęcia, a Mocca jest kochana i mądra, koty maja taka intuicję. Ściskam i jeszcze raz życzę zdrówka i szybkiej rekonwalescencji.
OdpowiedzUsuńAniu kolejny raz przekonuje się, że tak często chadzamy tymi swoimi ścieżkami.. może ja z racji swojego wieku, nieco wcześniej ale tyle wspólnych rzeczy mijamy na drodze swoich wędrówek.. Tym razem jest to wspomniany w Twoim poście muzyka Leszka Możdżera & Larsa Danielssona.. przyznaje, że całkowicie niedawno również się tym zasłuchiwałam..i jeszcze ta złamana noga.. ja też tej zimy leżałam w gipsie.. 6 lutego mam wpis w blogu i zdjęcie swojego gipsu.. nieźle co... Aniu życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia..a Twój Tadzin jest uroczy.. Ściskam Cię ciepło:)
OdpowiedzUsuń