wtorek, 13 lipca 2010

Bazar rozmaitości!!!

Maroko, to prawdziwy bazar rozmaitości!
Kiedy pierwszego dnia przemierzałam wąskie uliczki, zachwycałam się bezmiarem wszystkiego.. barw, zapachów, muzyki.. czułam się odrobinę jakbym powróciła do magicznego Katmandu - a jednak Maroko to nie Azja..
To mieszanka Afrykańskiej kultury z Azjatycką domieszką intrygujących zapachów, kadzideł..
Marrakesz, to miasto bardzo egzotyczne, barwne, jednakże równocześnie bardzo turystyczne - tym niemniej pierwszego dnia zachwyciło mnie odmiennością jaka mu towarzyszy..
Początkowo mieszkaliśmy w małym hoteliku, wyszukanym w internecie (Riadzie - to rodzaj pensjonatu, o rodzinnym, przyjaznym charakterze), chwilę po naszym dotarciu, zostaliśmy poczęstowani pyszną, orzeźwiającą herbatą miętową - którą to, w późniejszym czasie częstowani byliśmy niejednokrotnie!
Zapach mięty roznosi się niemalże wszędzie, w górach rośnie w wielu miejscach, dzięki czemu tamtejsi mieszkańcy - Berberowie - przygotowują swój magiczny napar, niemalże nieustannie - chętnie częstując nim poznanych przybyszów.
Napar zwany Berberan Whisky, bywa nieprzyzwoicie słodki ale też niebywale smakowity - i choć do tej pory słodką, piłam tylko herbatę z cytryną - berberan whisky z cukrem bardzo polubiłam - smakuje wyśmienicie!
Jak twierdzą sami Berberowie - dodaje energii i jest dobra na żołądek..
Po spożyciu tegoż obowiązkowego trunku, zaciemnioną uliczką podążaliśmy w kierunku wielobarwnych alejek, pełnych wszelakich rozmaitości..

Ostatniego dnia, w poszukiwaniu drobnych upominków, zatrzymaliśmy się przy maleńkim straganie tegoż sympatycznego człowieka..

Postanowiliśmy zakupić pięknie pachnącą kawę.. niezwykłość tego zakupu jednak nastąpiła wówczas, kiedy Pan zapytał, czy nie chcielibyśmy dodać do niej odrobinę przypraw?!
W dużej, emaliowanej misce znajdowały się - cynamon, anyż, gałka muszkatołowa.. i wiele, wiele innych przypraw - zarówno kawa, jak i garść pachnących smakowitości, zostały zmielone, po czym zapełniły niebiańskim aromatem otaczającą nas przestrzeń - jak żyję, nie wąchałam tak pięknego, niepowtarzalnego zapachu kawy!!

Przyprawy, barwniki...
To specjały, królujące na marokańskich bazarach!
Moje oczekiwania kulinarne odrobinę wybiegały, poza obszar tamtejszych specjałów - i choć kuchnia Marokańska bywa prawdziwym ucztowaniem - to jednak ostatecznie jest ona dość ograniczona - moim współtowarzyszom, po kilku dniach wędrówki zdarzało się nawet narzekać na brak różnorodności - jednakże niewątpliwym faktem jest to, iż kuchnia Marokańska charakteryzuje się cudowną kombinacją przypraw - a to sprawia, iż najprostsze danie uzyskuje niepowtarzalny smak, jedyny w swoim rodzaju!
Z całej podróży, w szczególny sposób w mojej pamięci zachowały się dwa iście królewskie dania - pierwszego wieczoru, w niezwykle nastrojowej restauracyjce, znajdującej się na jednym z wielu tarasów, przy dźwiękach Ayo - rozkoszowałam się nieprawdopodobnie smacznym kuskus, podanym z pieczonym kurczakiem, posypanym rodzynkami i prażoną cebulką wraz z duszonymi warzywami - wyśmienite danie!!
Druga potrawa, jaką będę wspominać bardzooo długo, a którą poczęstował nas mistrz kuchni w niewielkim hoteliku w którym nocowaliśmy w Fez - to, tagine - również z kurczakiem, suszoną morelą uduszoną wcześniej w smakowitym sosie cebulowym - danie bardzo proste, jednakże smak wspomnianej moreli nadał potrawie, absolutny smak wyjątkowości!!

Niezapomniane smaki - to również świeżo upieczony chlebek marokański, sałatka o tej samej nazwie oraz naleśniki podawane wraz z pachnącym miodem!!

Podczas kolorowych wędrówek, wśród licznych straganów, natrafiliśmy oczywiście również na te z pachnącymi oliwkami..
Niebywała jest dla mnie ich różnorodność - i choć po raz pierwszy w życiu oczarowana nimi zostałam na jednym ze szwajcarskich bazarów - tutaj również chłonęłam ich smak, aromat.. oczywiście częstowana przez sprzedawców - kończąc skromną degustację, zakupem tych najsmaczniejszych :)


Marokańskie bazary - to oczywiście wszelkiego rodzaju suszone smakowitości!
Czytając przewodnik po Maroku, natrafiłam na informacje, iż tamtejsze daktyle należą do najlepszych na świecie - przyznam, iż do tej pory daktyle nie stanowiły mojego ulubionego przysmaku, jednakże znów zaskoczona różnorodnością tego słodkiego owocu - poddawałam się niewątpliwej pokusie!
Rzeczywiście były pyszne!
Orzechy, daktyle, morele... trudny wybór - ostatecznie po licznych degustacjach, decydowaliśmy się na kilka smakołyków, aby niemalże podczas całej dalszej podróży, zajadać się nimi doznając rozkoszy podniebienia..
Moim niewątpliwym faworytem, stały się prażone migdały - wyśmienite - z przykrością i bólem w sercu walczyliśmy dziś z Damianem o ostatnie ziarenka...

Wędrując po Marokańskiej ziemi, nie sposób oprzeć się - a raczej grzechem byłoby nie skorzystanie z okazji, posmakowania pomarańczowego soku!
Po herbacie miętowej, to napój dostępny absolutnie wszędzie!
Wyciskany ze świeżych owoców, schłodzony - smakuje wybornie, gasząc pragnienie (należy jedynie zwracać uwagę, aby przypadkiem, nie został zmieszany z wodą, najczęściej z kranu.. co z kolei grozi rozstrojem żołądka!).


Maroko - to oczywiście, wielobarwni ludzie, którzy zawsze i wszędzie mnie fascynują.. ale o nich następnym razem - dziś zaledwie kilka zdjęć..





Casablanca - ludzie, słońce i wody szalejącego oceanu..

W drodze na Dżabal Tubkal..


Schronisko u podnóża góry..

Widok ze szczytu (4167m npm), rozciągający się Atlas Wysoki wraz z Saharą..

Tuz przed wędrówką po piaskach pustyni..


Przemierzając zaułki żydowskiej dzielnicy w Fez - miejsca absolutnie fascynującego, do którego z ogromną przyjemnością powróciłabym jeszcze nie raz - tymczasem uchwycona w kadrze Damiana..pozostaję milcząca, odrobinę mistyczna...



..z dźwiękami muzyki w zakamarkach duszy..

Pozdrawiam Was serdecznie i pięknych snów życzę!!!

13 komentarzy:

  1. Przepiękne zdjęcia, cudna opowieść ... czuję się tak, jakbym tam była - prawie :) Masz wielki dar ciekawego przekazywania tego, co widzisz, historii, których jesteś świdkiem ... uwielbiam czytać Twoje podróżnicze wspomnienia, no i zdjęcia! bez trudu przenoszą moje "ja" w odwiedzane przez Ciebie miejsca. Proszę o więcej i więcej :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te zapachy się doświadcza . Słowa przydają zmysłowość zdjęciom .

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu! Jestem totalnie oczarowana!Uwielbiam sposób w jaki opowiadasz o swoich podróżach... Przepiękne barwne zdjęcia i klimatyczna treść sprawia,że SERCE RWIE SIĘ by spędzić choć kilka dni w tak uroczym zakątku:-)Jesteś Naszą Beatą Pawlikowską / Martyną Wojciechowską:-) BUZIAKI PRZEOGROMNE PRZESYŁAM!!! Ja szykuję się cicho do Viva Flamenco:) Miłego popołudnia...Pa

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, faktycznie wybornie musiała smakować i pachnieć taka kawa jak niczym z Bajki tysiąca i jednej nocy !

    OdpowiedzUsuń
  5. po takiej lekturze sny będą, cudnie pachnące i kolorowe.. dziękuje.. jako dziecko zaczytywałam się w książkach podróżniczych, Fidlera, Szklarskiego..i wielu innych, byłam też fanką T. Halika i E. Dzikowskiej, teraz B.Pawlikowskiej, W.Cejrowskiego, ale internet pozwala mi mieć nowych idoli, którzy w tak cudny sposób pozwalają mi być tam, gdzie z różnych powodów być nie mogę, ale marzę nadal..jeszcze raz dziękuje Aniu i czekam na ciąg dalszy...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Szybciutko.. tylko słów kilka - przede wszystkim dziękuję Wam za słowa uznania - cieszę się przeogromnie, że lubicie moje pisanie.. moje wspomnienia :)
    Cieszę się, że zaglądacie do mnie i jeśli ja gdzieś wędruję - również Wy za mną podążacie!!

    Uporałam się z dużą częścią zdjęć - na moim blogu "dzień za dniem" udało mi się umieścić zdjęcia z minionych 2 tygodni w Markoku - jeśli mielibyście ochotę je zobaczyć - zapraszam serdecznie!

    I tym optymistycznym zakończeniem - pozdrawiam Was serdecznie i życzę pięknych snów!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też jestem oczarowana Twoimi opowieściami, bije od nich taki spokój - poczułam się jakbym tam była razem z Tobą. Przepiękne zdjęcia.
    Masz cudowny dar !
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne zdjęcia! Cudnie opowiadasz o swoich podróżach:)
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepiękne kolory Maroka i zachwycające zdjęcia a wszystko ujęte barwnym komentarzem który tak przyjemnie się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu!
    Cudo!!! Ogladalam razem z Rosie na moim kolanie, nie chcilala sie oderwac! Chyba mioja misja zyciowa jest naklanianie Cebie do zmiany kariery... wiec po raz kolejy cichutko wspominam - spojrz na komentarze jakie dostalas i wez pod uwage kariere pisania ksiazek podrozniczych!
    Sama mam ochote wskoczyc w samolot i doznac wrazen podobnych do tych Twoich, ale na razie pczekamy za nasza mala Rozyczka podrosnie...
    Sciskam serdecznie
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne zdjecia, piękny blog, dziękuję, ze mogłam się zanurzyć w to piękno.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję za piękną kartkę, która przed weekend-em dotarła do Mnie z Maroka. Ogromną niespodziankę Mi nią sprawiłaś Aniu i buzia mi się cieszyła potem cały wieczór;)
    Cudowny wpis, taki pobudzający zmysły i marzenia;)
    Przepiękne fotografie;)
    Trzymam za ciebie kciuki i ślę mnóstwo dobrej energii na pobyt w szpitalu.


    Ściskam gorąco;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję Wam ślicznie - przepraszam, ze dopiero dziś wracam aby napisać choć kilka słów..

    Bramasole, Poradniku domowy, Betsy, Petsy - witam Was bardzo serdecznie i dziękuję Wam za słowa pełne serdeczności!

    Oleńko - kochana, ochotę na pisanie to ja mam ogromną.. to chyba jedno z moich dziecinnych pragnień, aby zostać pisarką :) ..aczkolwiek, ach to chyba nie takie proste... ale jeśli wyjadę kiedyś w bardzo długą podróż - obiecuję, ze książkę napiszę :) nawet jeśli miałabym ją później sama czytać :)

    Olu - cieszę, że kartka dotarła - i dziękuję Ci ślicznie!!
    jeszcze tylko 4 dni i pozbędę się moich ukochanych śrub :) jednak przedtem 4 bardzo długie dni w szpitalu :(

    Pozdrawiam Was bardzo serdecznie!!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin