Biorąc pod uwagę, iż wszystkie zdjęcia, które robiłam przez ostatni rok, znajdowały się nieroztropnie tylko w moim laptopie (w przeciwnieństwie do tych z dalszych podróży, które Damian troskliwie przechowuje w różnych miejscach), przeżyłam chwilę grozy, sądząc, iż w jednej sekundzie uległy one zagładzie!
Przeraziło mnie to, jednak w napięciu czekałam, aż Damian rozkręci to małe urządzenie, w którym mieści się zawartość moich rocznych wspomnień i chwil, zatrzymanych w kadrze.. laptop został rozkręcony do ostatniej śrubki - na szczęście okazało się, iż szybka reakcja Damiana, uratowała kartę pamięci, a jak się później okazało nawet płytę główną - czarna to magia dla mnie, tym niemniej ogarnęło mnie poczucie prawdziwej radości! Moje zdjęcia zostały uratowane!
Laptop suszył się kilka dni, aby w końcu na nowo zacząć działać! Niestety klawiatura okazała się bardziej kapryśna, nie pozwalając nic pisać przez kolejne dni.. w końcu, kiedy Damian zamówił nową - ta postanowiła zadziałać!
Tak więc, znów mogę korzystać z mojego staruszka laptopa, który pomimo zadrapań i okropnej rysy na ekranie, wiernie służy mi swoją życzliwą łaskawością..
Tydzień temu, wybraliśmy się pod namiot w okolice Loch Lomond..
Był to wyjazd odrobinę szalony z przyjemną nutą ekscytacji - uwielbiam noce spędzone pod osłoną wiotkiej tkaniny naszego namiotu, kołysanej wiatrem..
W rodzącej się ciszy nadchodzącej nocy, dobiegają nas tylko ciche trely nocnego ptactwa... oraz szum potoku, przy którym rozbiliśmy nasz maleńki dom wędrowny.
Loch Lomond, to kraina malownicza i piękna.. prawdopodobnie piszę słowa, które pojawiają się jako opis niemalże każdego odwiedzanego przez nas miejsca w tej księżycowej krainie.. tym niemniej biorąc pod uwagę, iż brzegi tego najdłuższego w Szkocji jeziora (37km długości i ponad 8 km szerokości), po jego wschodniej części, otoczone są pięknymi lasami Parku Trossachs, brzegiem poszarpanym malowniczymi urwiskami, które stanowią bramę do licznych ścieżek prowadzących ku stojącym w ciszy szczytom, pogrążonych w niemej zadumie, przerywanej jedynie podmuchami wiatru - rzeczywiście jest to miejsce, które jak wyczytałam - może być oazą spokoju!
Niewątpliwie, takie ono jest.. kiedy przybyliśmy tam po raz pierwszy z naszymi przyjaciółmi, ku mojemu zaskoczeniu naszym celem było wejście na szczyt Ben Lomond - cel zacny, jednakże biorąc pod uwagę, moje nieprzygotowanie, pierwszego dnia borykałam się z wszechobecnym błotem i brakiem odpowiedniego obuwia..
Jednak noc spędzona na przełęczy, przerodziła się w piękny, słoneczny poranek, a naszym oczom ukazała się rozległa, cudownie dojmująca panorama - Loch Lomond wraz z rozlicznymi szczytami, otulającymi brzeg jeziora..
Tym razem, przyjechaliśmy tutaj, aby podążyć karkołomną drogą wzdłuż brzegu, otoczonego soczyście pachnącym lasem.. liczne krzewy rododendrowe, piękne drzewa oraz rozległe pola modrakowego kwiecia, malują rozległe przestrzenie, niczym obraz wytrawnego artysty..
Pewnie, że zaglądam :) Mało tego bardzo lubię czytać Twoje relacje z fantastycznych wypadów w głąb Szkocji. Widoki wspaniałe, świetne zdjęcia ... za każdym razem czuję się tak, jakbym osobiście była tam razem z Wami :) Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci jak najwięcej takich wyjazdów ... te na wariata są najlepsze.
OdpowiedzUsuńNo KOCHANA! A jak tu nie zaglądać? Toż to musss...:-D Ja każdy poranek zaczynam od sprawdzenia poczty i nowości na Twoim blogu:-)A problemy z komputerami zawsze były i będą...A to net nie działa...,a to jakieś zawieszenie na stronie..,a innym razem ten złośliwiec kubek zalewa klawiaturę:-)Cieszę się,że odzyskałaś te zdjęcia z podróży. Byłoby szkodaaa...bo za każdym razem gdy coś dodajesz(tu czy tam...) z tych ów magicznych przestrzeni -czuję się jakbym sama odwiedzała te wspaniałości. Lista wakacyjnych miejsc do zwiedzenia jest pokaźnej długości:-)DZIĘKI TOBIE KOCHANA! Teraz też jestem oczarowana....Loch Lomond...:-)Wiesz Ty masz prawdziwego nosa do takich pięknych miejsc.POZDRAWIAM SERDECZNIE! Pięknego, słonecznego dnia o zapachu truskawek życzę:-)
OdpowiedzUsuńOj , to dobrze,że udało się uratować laptopa, ja niestety też zdjęcia przechowuję tylko w komputerze, choć juz parokrotnie miałam się za to zabrać, ale wiecznie czasu brak:) Wyprawy pod namioty uwielbiam- tylko w ten sposób spedzamy wakacje:), więc szczerze zazdroszczę, szczególnie tak pięknych okolic!
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam dziewczyny! :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę jest mi bardzo miło i cieszę się ogromnie, ze nadal jesteście ze mną!
Niedawno wróciłam z pracy, a ponieważ spałam tylko 3h.. nie mam już dziś sił nanic :(
Pozdrawiam Was zatem bardzo ciepło i do zobaczenia niebawem!!
Aniu, dobrze, że znowu jesteś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie :)
piszesz jak natchniona....
OdpowiedzUsuńAlexo - dopiero dziś.. dziękuję i cieszę się, że i Ty tutaj jesteś!
OdpowiedzUsuńMagdo - dziękuję :)
Miło mi, że jesteś moim gościem - zpraszam jak najczęściej! :)
Pozdrawiam Was cieplutko!