W Edinburghu spadł pierwszy śnieg.. w każdym razie w okolicach naszego szpitala, wczorajszego dnia zawirowały białe płatki, sprawiając, iż szare połacie trawy, przeistoczyły się w biały kobierzec, a drzewa przyodziały białe kubraki.. Święta coraz bliżej, ulice wystrojone, świecące, migocące.. ja niestety nadal w jesiennym nastroju, choć czekam z niecierpliwością na przerwę pachnącą igliwiem, piernikiem.. atmosferą, która przypomina dzieciństwo..
Dziś jednak, dla przekory, powracam do słonecznego - okraszonego rudością i pomarańczem Londynu.. wraz z posmakiem..choć może przede wszystkim, atmosferą odwiedzonych galerii.
V&A
Muzeum Victorii i Alberta, pragnęłam odwiedzić dawno temu, niestety nasze poprzednie krótkie wizyty w Londynie, nigdy na to nie pozwoliły. Tym razem był to pierwszy punkt naszej wyprawy.
Biorąc pod uwagę, iż większość naszej grupy stanowili studenci z kierunku projektowanie kostiumów - głównym naszym celem było zwiedzanie sal z kostiumami teatralnymi oraz biżuterią, mieliśmy jednak do dyspozycji również wolny czas, dzięki czemu ja mogłam nacieszyć oczy i duszę w sali, w której głównie królowały rzeźby Rodina.
Kolejnego dnia między innymi odwiedziliśmy targ staroci, na którym wśród wielu kolorowych drobiazgów, pięknych starych koronek : ) książek, zdjęć, plakatów.. uroczych buteleczek.. zauroczyła mnie rzeźba przywieziona z Kongo..
..krótkie sceny uliczne.
..oraz kolejna wizyta w jednej z londyńskich galerii.
A w czwartkowy wieczór wraz z kilkoma osobami z grupy wybraliśmy się do Opery Narodowej. Piękna muzyka i wzruszająca historia - Manon. Przyznam, iż nigdy wcześniej nie słyszałam o tymże balecie, jednak i tym razem uroniłam łzę pod wpływem wyjątkowej atmosfery i magii zarówno samego spektaklu, jak i miejsca, w którym dane mi było spędzić mój urodzinowy wieczór.
Na zakończenie - Uliczki Paryża.. obietnica kolejnego wyjazdu..
Pozdrawiam Was gorąco i życzę wieczoru nasyconego spokojem i serdecznością..
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękny balet, uwielbiam takie "tańce"!!!!
OdpowiedzUsuńA uliczkami Paryża będę się zachwycać na żywo w tym tygodniu :-)Pozdrawiam
wnioskuje, czyjeś urodziny;-) wiec WSZYSTKIEGO CO NAJ, NAJ, NAJ.. (z życzeń jestem noga;-) BUZIAK
OdpowiedzUsuńPs. po filmie Allena "O Północy w Paryżu" marzę...
Zossiu, oh i ja uwielbiam balet.. a Manon naprawdę porywa serce.. co do Paryża - cóż mogę rzec? :) cudnie.. ja lecę w marcu, Tobie jednak życzę pięknych wrażeń i zachwytów wielu! :)
OdpowiedzUsuń..a po powrocie może przenisiesz zachowane obrazy na płótno? :)
Pozdrawiam serdecznie Zossiu.
Jazziku, dziekuję! :) wiesz, to był szalony dzień, razem z dwójką znajomych naprawdę bawiłam się świetnie.. część dnia spędziliśmy w dzielnicy sklepów (przypominających raczej większe i mniejsze charity shopy) najsłynniejszych projektantów..hmm.. o których muszę przyznać, ja sama nie miałam większego pojęcia, jednak moi znajomi tak - ich zachwyty były doprawdy przeurocze :) ..do tego jeszcze wizyta w muzeum, po którym w strugach deszczu biegliśmy aby zdążyć na wieczorny spektakl.. naprawdę przesympatyczny dzień.
..Ja jeszcze filmu nie widziałam, ale też marzę :) ..i nie mogę się doczekać marca..
Ściskam mocno i pięknego dnia zyczę!
Dawno tu nie zagladalam, a tu tak cieplo, milo i pieknie zilustrowane :)
OdpowiedzUsuńPiękny, klimatyczny blog :) Dodaję Cię do znajomych i z pewnością będę odwiedzała Twój magiczny zakątek ;) Pozdrawiam cieplutko oraz zapraszam równie serdecznie na swojego bloga ;)
OdpowiedzUsuńWESOŁYCH ŚWIĄT Aniu :)
OdpowiedzUsuń