piątek, 2 grudnia 2011

"..beaten upon and buffeted by all the winds of heaven."

"As so often in Scotland the sun travelled
dyke over dyke, burning dead grass golden and ending,
after a wallow of foothills, on one brown summit;
that flared its moment, too, and was gone."
- G.F. Dutton, Camp One,

Spiętrzona woda, rozpryskuje białe pióropusze..
niecierpliwie i groźnie niczym rozszalałe lwy..
gna w szaleńczym tempie nie bacząc na pochylone nad nią
zziębnięte konary drzew..
Po czym zmęczona opada bezwiednie, rozciągając ramiona
ponad słomiane łąki i pola...

Taką Szkocję ujrzałam podczas naszej wczorajszej wycieczki.. dawno nie podróżowaliśmy po tutejszych bezdrożach, a ponieważ w całym kraju wczoraj panowały strajki, w związku z powyższym nasze zajęcia zostały odwołane, zatem postanowiliśmy wykorzystać ów dzień na krótką podróż.
Zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Edinburgha, zaskoczył nas jakże wysoki poziom wody.. pola i łąki pozalewane, bezlistne drzewa smutno stojące w zimnej topieli.. smutny obrazek napawający chwilami trwogą..
Jeszcze w domu, zaplanowaliśmy wejście na 10-ty pod względem wysokości szczyt Szkocji Ben Lawers(1214m npm). Niestety, pokonaliśmy długą krętą drogę wśród ośnieżonych szczytów, aby w końcu dojść do wniosku, iż w dziwny, niezrozumiały sposób zarówno parking, jak i punkt informacyjny, który pamiętaliśmy sprzed 3 lat.. najzwyczajniej zniknął!
Po drodze spotkaliśmy tylko koparki, które dzielnie walczyły z żywiołem.. a raczej mężni panowie, bowiem pogoda zdecydowanie, nie rozpieszczała wczorajszego dnia.. choć kilkakrotnie pojawiały się jasne prześwity słońca, wraz z malowniczą tęczą na błękitnym, przez kilkanaście minut niebie..








.. zauroczył nas zimowy krajobraz,  który przywołał wspomnienia naszych minionych, zimowych wędrówek..


Tym razem jednak, pozostawiliśmy poza sobą białe przestrzenie, by podążyć w kierunku niewielkiego, jednak malowniczego wodospadu Acharn.

 



Wodospad Acharn, to kręta wstęga, wijąca się wśród omszałych skał..opadająca z łoskotem w dół wyżłobionego koryta rzeki, spowalniającej swój bieg, to znów zmieniającej się w szalejące kaskady spienionej wody..





Pomimo wiatru i deszczu, był to piękny dzień..
A jeśłi macie ochotę na dłuższą wędrówkę po malowniczej Szkocji.. zapraszam na "jazdę bez trzymanki" z Danny MacAskill. : ) 


Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i pięknych snów dziś życzę!!!

4 komentarze:

  1. teraz już wiem, obowiązkowo muszę odwiedzić Szkocję, to co pokazujesz przyciąga jak magnes;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja tutaj oglądam zdjęcia z wywieszonym językiem;) oj pięknie tam jest:) muszę kiedyś odwiedzić te miejsca:)

    OdpowiedzUsuń
  3. chlopak z filmiku pochodzi z Isle of Skye i jest dla mnie rowerowym mistrzem.
    ja w ubieglym tygodniu bylam w Glenshee i Aviemore. byl snieg, wiatr, pustkowia i drzewa bez lisci:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jazziku, przylatuj!! Szkocja to naprawdę cudne miejsce..odrobinę zbyt mokre ;) ale pięne i mistyczne..
    Pozdrawiam cieplutko!

    Kico, i Tobie polecam! Cieszę się, że przeniosłaś się ze mną w ten malowniczy zakątek świata.. : )
    Serdeczności Kasiu przesyłam.

    Oh, Renatko.. chyba troszkę Ci pozazdrościłam tego wyjazdu ;) ..jak widać moje pragnienia szybko zostały zrealizowane! :) ..ale Wiesz, ja chyba myślę o Twoim poprzednim wyjeździe.. tak czy owak tęskno mi już było za jakąkolwiek włóczęgą po tutejszych bezdrożach!
    A Danny - jej On jest niesamowity! Obserwuję go na Youtoobie od dłuższego czasu.. dech zapiera kiedy ogląda się Jego wyczyny!
    Do zobaczenia.. mam nadzieję niebawem :)
    ..miłego weekendu! :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin