Nie było mnie już od tak dawna..
W głowie mej jednak myśli kołaczą prosząc o odrobinę wolności, dni ulatują niczym ptaki powracające do ciepłych krajów, a ja odpływam poddając się podniebnym pejzażom..
Świat dookoła mnie krzyczy i woła o pomoc, a ja doświadczam bolesnej ulotności naszego jestestwa.. jak niemy obserwator spoglądam na życie, które powolnym krokiem dobiega końca swej drogi, jeszcze nabiera powietrza w wątłe swe płuca, jednak za chwilę podąży drogą nikomu z nas nie znaną..
Po niebie płynie zanurzony w blasku księżyc, otaczające go kłębiaste chmury, tworzą magiczną aurę, emanującą odwieczną tajemnicą..
Kiedy opuściłam dziś szpital, powolnym krokiem kierowałam się ku tylnej bramie, cichej i pokornej w swej niewątpliwej wielkości. Nagle z mroku wyłonił się długowłosy męższczyzna, zadając pytanie jak się miewam? Pomimo cichych podszeptów "zdrowego rozsądku", po dokonaniu błyskawicznego osądu sytuacji, zrodziła sie we mnie chęć rozmowy z tym, jakże tajemniczym człowiekiem.
Mój nieznajomy, był bezdomnym - stosunkowo nie często zdarza się tutaj takowowego człowieka spotkać, a ja odkąd zamieszkałam w Edinburghu widuję może dwóch, trzech, z coraz dłuższymi dredami, przemierzających ulice w nieznanym kierunku..
Nasza rozmowa, błyskawicznie potoczyła się ku temu co pierwotne i niezmienne w życiu każdego z nas. Pan zapytał mnie, czy wiem, iż Edinburgh jest najsmutniejszym, najbardziej nieszczęśliwym miastem w całej Wielkiej Brytanii? Kiedy zapytałam, czy On jest szczęśliwy, odpowiedział, że nie. Dlaczego? Ponieważ wie zbyt wiele o tym mieście.. Zapytałam go, czy nasze szczęście przypadkiem nie istnieje w naszych sercach? zależy od naszego wewnętrznego postrzegania świata? Odpowiedział, że dotknęłam sedna sprawy, ale rzeczywistość wygląda inaczej.. niestety..
Podczas krótkiej naszej rozmowy, usłyszałam skróconą opowieść, Jego tułaczego życia.. o tym, iż pragnałby spotkać kobietę, która tańczy, bowiem tylko taka wypełni pustkę, jaką odczuwa.. wspomniał o przynależności i postrzeganiu innych z perspektywy posiadania - opowiadał mi o swoim rowerze, cieszył się, że go odzyskał, bowiem on daje mu owe poczucie przynależności, pomimo tego, iż śpi pod drzewami, (tylko zimą, kiedy ziąb doskwiera mu zbyt bardzo, zgłasza się o pomoc), dzięki swemu rowerowi, nie czuje się wyobcowany.
Z Jego ust płynęło tak wiele słów, zupełnie jakby nie rozmawiał przez długie dni z kimkolwiek, ja jednak musiałam w końcu się pożegnać.
..a książyc nadal płynął wśród wzburzonych chmur, emanując tajemnicą, pięknem, ale i niepokojem.. pozostawiając w mej duszy zarówno skrawek szczęścia jak i smutku..
Zatapiam swój wzrok w grafitowym niebie, unosząc swe niewidoczne dla swiata skrzydła, by wzbić się niczym ptak ponad światem.. lawiruję pomiędzy tym co realne, a tym co wypełnia skołataną przestrzeń mego umysłu.
Podczas naszej rozmowy, zadałam sobie i memu nieznajomemu pytanie, jakie miejsce na świecie będzie tym, które emanuje i gwarantuje nam poczucie szczęścia? W odpowiedzi usłyszałam, że żadne! Szczęście krąży wokół nas, przedzierając się pomiędzy tym co bolesne i trudne, i prawdopodobnie tylko od nas zależy, czy potrafimy je dostrzec, dotknąć.. poczuć każdą komórką naszego ciała, aby pozwolić mu ponownie odfrunąć niczym odlatujące ptaki, które zawsze powracają na wiosnę..
Podczas naszego ostatniego pobytu w Polsce, zrodził sie sponataniczny pomysł, aby wybrać się wspólnie na jednodniową wycieczkę. Popłynęłiśmy stateczkiem na Hel, a stamtąd, pozostawiajac za sobą zatłumioną, niewielką przestrzeń plaży, podążyliśmy w kierunku Jastarni. Po wielu deszczowych dniach, jakie tego lata doświadczyliśmy, ten dzień przepełniony był ciepłem i blaskiem. Wystawiając ku słońcu, spragnione jego promieniom twarze, maszerowaliśmy kilka godzin, pozostawiając daleko za sobą pośpiech i zgiełk.. Zaskoczyła i oczarowała mnie rozciagająca się przede mną plaża - w cichości poddająca się delikatnym porywom morskiej bryzy.. Nigdy dotąd nie miałam okazji tam spacerować. Jednakże wszechobecne pustkowia, zawładnęły bezgranicznie moim sercem. Magiczne miejsce...
Takież też okazało się, następnego dnia - Wydma Łącka, która jest nierozerwalną częścią Słowińskiego Parku Narodowego, a które to odwiedziłam również po raz pierwszy.
Wydma jest przepięną częścią naszego polskiego krajobrazu, choć niestety tym razem ogromny obszar, przesuwających się piasków, niedostępny dla spacerowiczów, pozwala zaledwie posmakować i rozsmakować się w tym co przenosi mnie w odległe rejony Maroka.. bo choć kolor rozległych wydm, różni się znacząco od Marokańskich pustyni, a tłumy ludzi, pragnących podobnie jak ja, zobaczyć to wyjątkowe miejsce, zagłuszają wszeobecną ciszę, to jednak łatwo zatracić się w rozciągających się dookoła złocistych piaskach..czego życzę wszystkim, którzy nie mieli jeszcze okazji doświadcyć tego uczucia.
Dobrej nocy Wam życzę..
Aniu właśnie miałam iść spać ale jeszcze na chwilkę zajrzałam na bloga i znalazłam Twój najnowszy wpis;) Jak zwykle pięknie napisałaś, jak zwykle refleksyjnie.
OdpowiedzUsuńFizycznie wróciliśmy z wakacji, ja jeszcze nie mogę przyzwyczaić się do codzienności;)pewnie to chwilkę potrwa nim ogarnę wszystkie zdjęcia i notes z zapiskami;)
ściskam Cię Aniu gorąco i pozdrawiam Was serdecznie
wracając w sobotnią noc do domu. miałam chwilę gdy mogłam stać i patrzyć na księżyc, niebo, daleka czerń porozrywana niżej płynącymi białymi skrawkami, a wszystko podświetlone blaskiem srebrnego towarzysza, i ta cisza.. jakby świat się zatrzymał, jakby czas nie istniał, jakby świat nie istniał.. bajkowa sceneria, tak rzadko doceniania.. zauważana.. miło spotkać osobę, która spaceruje podobnymi ścieżkami;-) Pozdrawiam Aniu;-)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia ... przypomniały mi brazylijski film "Dom na piasku"
OdpowiedzUsuńAniu! Jak milo znowu przeczytac cos nowego od Ciebie. Ja rowniez wpatrywalam sie w ksiezyc ostatniej nocy, pelnia ksiezyca ma w sobie magiczna moc. Podziwiam za odwage rozmowy z nieznajomym... ja widuje czesto jednego czlowieka, stojacego przewaznie w tym samym miejscu i nigdy nie odwazylam sie z nim porozmawiac... a kazdy ma przeciez swoja historie do opowiedzenia. DZiekuje Aniu!
OdpowiedzUsuńDoskonale sie tu u Ciebie czuje. Wielka radosc sprawilo mi czytanie Twoich tekstow - zdjecia sa wrazliwie wykonywane i piekne. Pozdrawiam pieknie
OdpowiedzUsuń