wtorek, 17 maja 2011

W trosce o duszę..

"Trzeba szerokiej perspektywy, żeby wiedzieć, iż w sercu każdego człowieka drzemie i okruch nieba, i kęs ziemi, a więc, pielęgnując serce, musimy znać się nie tylko na zachowaniach ludzkich, ale również na niebie i ziemi."
 - Thomas Moore (W trosce o duszę).


Czyż oczy są zwierciadłem duszy??

Czyż dusza nasza doświadcza intensywniej aniżeli jesteśmy w stanie pojąć to umysłem? Czyż ból jaki rodzi się w sercu, dotyka równie mocno naszą duszę? A może mocniej?
Czyż radość jaką doświadczamy umacnia i uzdrawia naszą przestrzeń, którą trudno ogarnąć rozumem?
Niejednokrotnie zastanawiałam się w jaki sposób winniśmy dbać, aby nasza dusza potrafiła żyć?
Czy mieliście kiedykolwiek uczucie, iż Wasza dusza umiera? Ja tak i przyznam, iż było to dużo bardziej dotkliwe, aniżeli największy ból jakiego doświadczyłam.
Jednak aby tego zapobiec, nikt inny nie może tego uczynić aniżeli my sami! Ponad dwa lata temu, odbyłam bardzo ważną dla mnie rozmowę z Sonią Raduńską, powiedziała, iż mi cokolwiek robię, muszę pamiętać, aby pozwolić żyć własnej duszy.. a więc staram się.. a może, po prostu staram się.. czasem przytłacza ją zwykła codzienność, a wówczas woła o pomoc i nagle pojawia się wyciągnięta dłoń..
 To daje poczucie bezwzględnego bezpieczeństwa, wbrew temu jak przeżywam kolejne trudności..

W "Białych zeszytach" Sonia pisze: "Żyję. Oddycham, Widzę, słyszę, czuję. Czuję się wolna. Spokojna. Czasem pogodna, czasem smutna. Czasem jakbym płynęła pod ziemią, jakby mnie świat nie dotyczył."

..A ja? Od dłuższego czasu, rzeczywistość moja mocno, zawężyła się do rozmiarów, obejmujących jedynie moją i otaczającą mnie sztukę.. Już za dwa tygodnie odbędzie się nasza wystawa - a tym samym zakończenie roku, który był spełnieniem moich głębokich marzeń. Trudno uwierzyć, iż minął już niemalże rok! Był to niewątpliwie czas, który leczył i wzbogacał moją duszę niejednokrotnie i choć często moje prace pozostawiały wiele do życzenia, zawsze budziły we mnie poczucie spełniającej się szczęśliwości, choćby z samego faktu tworzenia.
Mój końcowy projekt dobiega końca i muszę Wam się przyznać, iż dziś zdałam sobie dramatycznie sprawę, iż pozostał mi zaledwie tydzień, aby dokończyć to wszystko co chciałabym pokazać 2 czerwca. Pozostało mi jeszcze dokończenie pracy ostatecznej, jednak szczęśliwie udało mi się dziś wykonać większą część pracy, choć o poranku nie wyglądało to tak różowo..
Moja obecność na wszystkich ,moich blogach strasznie ubolała ostatnimi czasy, ale już za dwa tygodnie zajmę się nadrabianiem zaległości.. a i wówczas chętnie podzielę się z Wami wrażeniami z naszej wystawy - zarówno słownej, jak udokumentowanej fotograficznie.
Czeka mnie również praca nad zdjęciami, między innymi wykonanych podczas przesympatycznej  wizyty Oli (Szkatułka z wyobraźnią), którą część z Was na pewno zna - ja miałam ogromną przyjemność spędzić z Olą kilka dni - było to cudowne oderwanie się od codziennych spraw - zupełnie, jakbym to ja sama wybrała się w podróż, której przyznam brakuje mi bardzo.. 
Dziś jednak chciałabym podzielić się z Wami kilkoma kadrami, które zrobiłam dwa tygodnie temu, podczas wspólnego spaceru z Laurą.





A już na sam koniec - kilka myśli, zrodzonych po obejrzeniu filmu "Pina", który niedawno obejrzałam w Edinburghskim Filmhous - poczułam się jakbym mentalnie wróciła do czasów, kiedy mieszkałam w Poznaniu, kiedy to regularnie odwiedzałam kino Malta.. do czasów, kiedy wraz z moją Lucynką każdego tygodnia uczestniczyłyśmy w studenckich DKF-ach. Ilość filmów jakie wówczas obejrzałam była pokaźna, ale też niewątpliwie nadrobiłam wszystkie zaległości z minionych lat.  
Zatem Pina...
..Pina.. Jej świat przedziera się przez kolejne zwoje umysłu, docierając do najskrytszych zaułków, zakurzonych zwyczajnością i obojętnością.. niechęcią zagłębiania się w niecodzienność, zabarwioną niedoskonałością, w codzienność zatartą przez zwyczajne postrzeganie rzeczy niezwykłych.. dociera do granic duszy ocierając ją  zamaszystym ruchem niewypowiedzianymi  uczuciami.. ból, miłość, strach i trwoga.. siła i przenikająca głębokie pokłady duszy, wiara w to co wydaje się niemożliwe..
Film, który zapiera dech w piersiach, film, który dociera do najskrytszych przestrzeni naszych serc i dusz.. wzrusza i przyspiesza oddech..


Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie, życząc wiele słońca!

13 komentarzy:

  1. Jak zawsze piękny wpis Aniu. Trzymam kciuki za wystawę i czekam na relację :)
    Filmem mnie zaintrygowałaś muszę poszukać.
    Ściskam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, powodzenia z praca wystawowa...udokumentuj ten ostatni czas tworzenia bo nie tylko rezultat koncowy sie liczy, ale chyba jeszcze bardziej proces tworzenia...a skoro o duszy wspomnialas to przeciez tworczosc jest lekarstwem...
    Chetnie przeczytalabym biale zeszyty...dawno nie czytalam...oj dawno...
    Przytulam mocno

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny post, bardzo wzruszający.
    Powodzenia z wystawą, chętnie obejrzę relację z wernisażu.
    Zdjęcia z Laura piękne, szczególnie podoba mi sie pierwsze i ostatnie.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój post bardzo mnie poruszył.
    ...mmmm zamyśliłam się nad stanem własnej duszy. Dzisiaj mam ciężki dzień i chyba nie najlepsza dla mnie pora na takie rozmyślania.
    Powodzenia z wystawą, relacji jestem bardzo ciekawa.
    Zdjęcia szczególnie pierwsze piękne.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. una invitada19 maja 2011 04:37

    tez czekam na te wystawe z niecierpliwoscia!!! do zobaczenia 2 czerwca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jolanno, jakże miło mi, że jesteś! Dziękuję - a co do wystawy, na pewno pokażę :)
    Pięknego dnia Jolu!

    OdpowiedzUsuń
  7. Magdaleno - i Tobie dziękuję kochana, pozostało mi już tylko naniesienie drobnych szczegółów i szczęśliwie kończę swoją pracę.. ale oczywiście Magdaleno fotografowałam również sam proces tworzenia :) tym razem nie każdy krok (być może dlatego, że jest to specyficzna praca, i tak naprawdę rozpoczęłam ją w poniedziałek a dziś pozostały mi tylko detale.(tempo błyskawiczne, ale to dlatego, że bardzo wystraszyłam się jak niewiele zostało mi czasu), Tym niemniej zgadzam sie z Tobą, iż ważny, jak nie najważniejszy jest sam proces tworzenia - zresztą na każdych zajęciach nam to powtarzają :) czasem nawet jeśli nie jesteśmy zadowoleni z końcowego efektu, zawsze musimy dokumentować wszystko co robimy, ale Ty to wiesz najlepiej :)
    Pięknego dnia Magdaleno! .. a jeśli dam radę to dodam dziś kilka zdjęć z minionych tygodni, które całkowicie poświęciłam wystawie :)

    ps. sztuka zaiste jest lekarstwem! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jago - Twoja obecność tutaj, zawsze mnie szczerze raduje, dziekuję, że przez ten długi czas, nadal powracasz! :)
    Cieszę się, że moje słowa poruszają, naprawdę..
    Dziękuję za zdjecia i za trzymanie kciuków! Tak jak pisałam Magdalenie i Jolannie, z przyjemnością podzielę sie z Wami wrażeniami. I Tobie Jago życzę pełnego słońca dnia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ivonno - dziękuję Ci za każde ciepłe słowo! Naprawdę wzruszyłam się, kiedy i Ty napisałaś, że poruszyły Cię moje słowa.. tak naprawdę chciałabym aby zawsze miały one moc poruszania :) ..choć nie zawsze jestem pewna, czy rzeczywiscie mają one taką siłę..dlatego tym bardziej dziekuję! Aczkolwiek, mam nadzieję, ze Twój stan nie nabierze ciemniejszych barw. Serdeczności ślę w Twoją stronę i dużo, dużo słońca niosącego optymizm!

    OdpowiedzUsuń
  10. Renatko - udało Ci się dodać komantarz! :)
    Wiesz, tak bardzo się przejęłam, iż sama nie mogę uwierzyć, ale naprawdę prawie kończę moją pracę! Co prawda, gdybym zgłębiła tajniki technik, które używam, efekt byłby nieco inny, ale ponieważ jest to moja pierwsza taka praca, efekt, chyba jest zadowalający, w każdym razie moje prowadzące stwierdziły, że praca wygląda dobrze.. ale oczywiscie to tylko ich opinia, na wystawie okaże sie, co myślą o niej inni :)
    Zatem Renato, jeśli tylko uporam się do poniedziałku z opisaniem wszystkiego, mozemy wybrsać sie na czekoladę na gorąco, jeszcze przed wystawą :) co Ty na to?
    ..Kolejny piękny dzień! Sciskam Cię mocno!

    OdpowiedzUsuń
  11. una invitada20 maja 2011 15:16

    kochana, to ja na to, ze jak najbardziej. tylko ze 28-29 zaczynam prace dla National Trust poza Edynburgiem, wiec jak wroce:)
    a Wasza wystawa jestem pewna, ze bedzie swietna.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oo.. czyli otrzymałaś pracę! Świetnie, gratuluję!! :) Zatem Renatko, jak wrócisz, kiecznie musimy to uczcić! :) Och, już nie mogę się doczekać wystawy.. choć tak naprawdę jeszcze nie jestem gotowa :( Do usłyszenia Renato!

    OdpowiedzUsuń
  13. Pięknie jak zwykle Aniu;)i pozdrowienia dla małej słodkiej Laury;)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin