niedziela, 30 czerwca 2013

W drodze na Clachnaben.


W miniony poniedzialek odwiedziliśmy w Aberdeen, naszego towarzysza podroży - byl to 3 dniowy wyjazd z uwzględnieniem kilku godzinych wycieczek, w najbliższej okolicy.
Pierwsza niestety okazała się zdecydowanie malo atrakcyjnym doświadczeniem - po raz pierwszy moje uczucia nie miały nic wspólnego z zachwytem Szkocją, wręcz przeciwnie, gorzkim rozczarowaniem..ale zdaje sobie sprawę, iz nie zawsze towarzyszy nam zachwyt.. zresztą kulminacyjnym punktem, do którego dotarliśmy, okazało się muzeum latarni morskich w Fraserburgh, które byc moze po czesci z naszych zainteresowan, okazało się bardzo ciekawym miejscem. Gdybym jednak miala komukolwiek doradzić - zdecydowanie nie polecam odcinka od Aberdeen do wspomnianego Fraserburgh.. mozna co prawda obrac inna trasę w poszukiwaniu zamków, my jednak jechaliśmy wzdluz wybrzeża, a ono wraz z okolicznymi fabrykami, starymi wioskami,  okazało się wyjątkowo przygnebiajace (nawet male kamienne domki, emanowały cichym smutkiem).


Zatem następnego dnia, postanowiliśmy wybrać się w góry - one zawsze, bez względu na wielkosc, emanują spokojem, pozytywną energia. Niemalże niedotkniete cywilizacją, pozwalają  wyciszyć zmęczone codziennoscią mysli.. nakarmić dusze poezją przyrody..

Trasa, która wybraliśmy, oddalona jest od Aberdeen okola godziny, a droga  prowadzi przez male urokliwe miejscowości, malownicze pejzarze..
Sam szlak, to okolo 3 godziny marszu, bardzo spokojnego, tak naprawdę nie wymagającego większego wysiłku. Jednakże sam fakt mozliwosci przebywania w miejscu, oddalonym od uciazliwych korków, codziennego zgiełku , sprawia, iz serce zaczyna nam spokojniej bic. Powraca zachwyt, który czasem zatracamy niespodziewanie.
Dzień naszej wędrówki, nie byl co prawda słonecznym, jednak delikatnie pochmurna aura, z nadzieja choćby na odrobinę slonca - które zresztą pod koniec naszej wędrówki rzeczywiście pojawiło się na rozległym niebie - zdecydowanie wpływa pozytywnie na spokojny marsz. : )

Nie bede dluzej Was zameczac pisaniem, sama zresztą muszę ogarnac mieszkanie, pozalatwiac kilka formalności, aby po jutrzejszym dniu pracy, byc gotowym na nasz wakacyjny wyjazd.. tym razem nieco dluzszym aniżeli 3 dni. :) Przyznam Wam się, iz po wczorajszym dniu pracy, naprawdę wyjątkowo ciezkim, dałabym wiele, aby dzień wyjazdu byl juz jutro..ale to tylko jeden dzień.. a po nim długie wędrowanie, poprzez Anglię, Francję i Wlochy, aby dotrzeć ostatecznie w piękne Dolomity.
Pozdrawiam Was zatem bardzo serdecznie i również zycze przepieknych wakacji.. gdziekolwiek bedziecie!
















..i ja tam bylam..  ; )
 
 
 
 
 

czwartek, 27 czerwca 2013

City Art Centre fashion show..

 
 

 
Zupełnie, jak gdyby już wcale nie bylo mnie w tej wirtualnej przestrzeni..choc mimo wszystko nadal stanowi ona, swego rodzaju dziennik..zapis dni, które tak szybko mijają.. zaledwie dwa lata temu rozpoczęlam naukę, tym razem przygodę z tkaniná.. a tymczasem  nasze poczynania zostały uwieńczone, myslę iż ciekawym doświadczeniem, jakim byl pokaz naszych prac w Edynburskim City Art Centre, o którym wspominałam wcześniej.
Musze Wam się przyznać, iż w całym moim życiu, chyba raz pomyslalam przez ułamek sekundy, iż chciałabym zasmakować bycie modelka..kiedyż to bylo? Nie jestem pewna czy to zaledwie ciekawosc dziecka, czy nierozsądne życzenie wyslane w niezmierzona czasoprzestrzen.. coż,
z życzeniami należy byc naprawdę ostrożnym ; ) bowiem, np. w moim przypadku, zostało ono oczywiście spełnione.. w zasadzie nie traktowałam tego poważnie, ale jak się okazało, na oficjale otwarcie wystawy jak i nasz pokaz, przyszło naprawdę wiele osób. Nasza niemalże dwu godzinna próba, która pozwoliła mi zrelaksować się i poczuć naprawdę swobodnie.. niemalże legla w gruzach, kiedy po raz pierwszy rozpoczelam swój marsz - podobnie jak widać na poniższym zdjęciu, w sredniowiecznych nakryciach głowy, które były czescią naszego zaliczenia -  z
obaczywszy ponad 100 osób, pstrykających zdjęcia, niemalże z każdej strony, nagle poczułam jak moje nogi dretwieją, następnie  odmawiają posluszenstwa..nie wspomnę o buraczo - czerwonej twarzy! : ) Uczucie, co najmniej nieprzypominajace zrelaksowanej modelki  : )
..cóż, ostatecznie byla to pelna improwizacja, z profesjonalnym przygotowaniem : )
 
 

 
 
 
 
 


Drugiego dnia, gości bylo zdecydowanie mniej, zazwyczaj nasi najbliżsi oraz przypadkowi turyści, ja jednak na wszelki wypadek poprosiłam moją dobrą znajomą, aby zastapila mnie w tym niezapomnianym pokazie...a ja mogłam uwiecznic ową chwile, w kilkunastu kadrach...

 
 
 
 

 

 

 

 
 
Nie jestem pewna, czy nadal tutaj jeszcze zaglądacie, ale pomyslalam, iż podzielę się z Wami, kilkoma ujęciami. Szkoda, że Was tam nie bylo..
Dzis dobrej nocy Wam życze..z najlepszymi życzeniami dla każdego z Was!
 

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin