poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Kiedy kończy się nocny dyżur..

"Każda gwiazda - i każdy człowiek - ma swą przestrzeń i specyficzne cechy.
Istnieją gwiazdy zielone, żółte, niebieskie, białe, komety, meteory i meteoryty, mgławice i pierścienie.
To, co z Ziemi wygląda jak jednakowe punkty,
w rzeczywistości składa się z milionów rozmaitych elementów, rozproszonych
w przestrzeni niepojętej dla ludzkiego umysłu."
- Paulo Coelho
..Rodzi się mroźny, jednakże jasny poranek!
Gwiazdy zanikają w milczącej wędrówce, ustępując miejsca promieniom wschodzącego słońca..
O 5 nad ranem po godzinnej przerwie, zbudziły mnie świergoczące ptaki.
Chwila przesycona radosnym entuzjazmem!
Bardzo polubiłam moje szpitalne nocki - kończąc pracę, witam świat, budzący się do życia, niespiesznym rytmem..
Powolnym krokiem opuszczam park przynależący do naszego szpitala, rozkoszując się świeżością porannego powietrza - orzeźwiająca przestrzeń wypełnia me źrenice, wybudzając resztki sennych mar..
Z przyjemnością przyglądam się mijanym ogrodom, delikatnym płatkom kwitnących już drzew..a po dojściu do ulicy Morningside - niczym zgłodniały przechodzień, napawam się rozkosznie wystawami małych sklepików..
Lubię miejsca, które przenoszą mnie niemalże namacalnie w cynamonowy świat B. Schultza - pokusa zarówno dla zmysłów wzroku, węchu, jak i smaku.. jednak zważywszy na wczesną porę dnia - przede wszystkim wzroku!
Tym niemniej, sam widok apetycznie wyglądających zza szyby, świeżo pieczonych bochenków chleba, najróżniejszych ciast, tart oraz innych smakowitości; małych flakoników wypełnionych tajemniczą miksturą w mijanej aptece; nici, różnokolorowych guzików, tasiemek.. oraz przede wszystkim moich ulubionych czekoladek, kusząco wyglądających z niestety nieczynnej jeszcze Chocolate tree - wszystko to sprawia, iż przenoszę się w świat kolonialnej egzotyki.
Pokusa pozostania w tym wielowymiarowym świecie, staje się niezwykle silna - postanawiam zatem zatrzymać się w pobliskiej kawiarni, aby przy treściwym kubku gorącego cappuccino - ogrzać zziębnięte już wystarczajaco mocno dłonie.
Pozwalam sobie na odrobinę słodkiej rozkoszy - do kawy zamawiam niebiańsko - pysznego mufinka o nadzieniu jagodowym..
Jego aksamitny smak rozpływa się w ustach, pozostawiając poczucie cudownej słodyczy w której mieści się zapach lasu jak i obietnica lata...
Dźwięki muzyki przenikają mój umysł, wprawiając mnie w nastrój upojnej wyjątkowości!
Przechodzący ludzie spieszą zapewne w kierunku pracy - ja wschłuchana w szepty poszczególnych instrumentów - wypełniam nimi przestrzeń mojego cichego jestestwa...


Pięknego dnia, pełnego słońca i radości Wam wszystkim życzę!!!

14 komentarzy:

  1. Dzieki za ten wpis. Przywraca do życia

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie kwitną u Ciebie jabłonie:)Smakowity poranek opisałaś:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie potrafisz malować słowem, dzięki temu do Słownie przeniosłam się w Twój magiczny świat, dziękuję Ci za to.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fenomenalnie i oglądać Ciebie i czytać :) Jeszcze moment, a zacznę żałować, że z córą nie wybieramy się poznawać Szkocję (a jeszcze nie byłam :) ) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wstałabym o szóstej, by móc wybrać się na tak cudowny spacer ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. wspaniale opisałaś poranny spacer :)) i poświęciłabym nawet kilka godzin snu by Ci towarzyszyć w tej wędrówce :))
    pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Niezwykle pięknie opisałaś uroki poranków, te tajemnicze chwile, kiedy świat przeciera oczy i budzi się...

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochani - dziękuję Wam i cieszę się bardzo, że w symboliczny sposób wędrowaliście ze mną :)
    Spieszę się, bowiem, pomimo iż anulowano nam lot do Barcelony, postanowiliśmy wybrać się w podróż dookoła angielskiego wybrzeża.. wyruszamy za kilka chwil - jednak po powrocie odwiedzę każdego z Was i na pewno się odezwę! Pozdrawiam Was bardzo serdecznie!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Edinburg -moje wspomnienia sprzed 29 lat, rok 1981 -polska ekipa jedzie na Mistrzostwa Europy Juniorów.18 godzin poziągiem z Warszawy do Hoek van Holland, 5 godz. promem, i całą noc do Edinburgh. Dojeżdżamy po 56 godz. podróży, sterani pociągami i wielką falą na Kanale La Manche. Trochę snu, kapiel i na trening. Nie mamy pieniędzy bo przyjechaliśmy na koszt organizatora, po 2 dniach dostajemy jakieś kieszonkowe i mamy na jedzenie. Zawody dla nas trwają 6 dni, zdobywamy pierwsze 5-8 miejsce w grze singlowej dziewczyn Bożena Wojtkowska, która była o włos od medalu, oszukana przez sędzinę angielską (odsunięto ją od sędziowania- no i cóż z tego) i w deblu Ewa Rusznica i Bożena Wojtkowska.Powrót taki sam, wieziemy do domów proszki do porania, pasty do zębów szampony i mydła zielone jabłuszko(wtedy hit). Oprócz tego pamiętam piękny zamek na wzgórzu, główną ulicę Edinburg i nasz hotel jakieś 15 mil od miasta, na hali spedzaliśmy po 10 godzin. W roku 1995 wybraliśmy sie prywatnie do Szkocji, samochodem, ja prowadziłammąż jako mapowy sztabowy. Przejechaliśmy Szkocję wzłuż i wszeż, byliśmy w St.Anrews- zobaczyć pola golfowe i muzeum golfa, wzgórze Scotta, West Coast, Loch Lomond, Loch Ness, i wiele małych górskich miejscowości, nabyłam 7 spódnic szkockich bo je kocham, jedliśmy szkockie łososie, i ten świat zdecydowanie bardziej mi się podobał od tego z roku 1981. Nie kupowaliśmy już proszków do prania, ani żadnych szamponów, było miło normalnie a kawa z mufinami była serwowana na śniadanie oprócz full scottish breakfast. Za parę lat nikt nie będzie pamiętał tamtych smutnych lat oprócz nas uczetników tej wyprawy męczącej ale jednak prawie zwycięskiej.
    Serdecznośći
    www.okiemjadwigi.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Najpiękniejsze są właśnie poranki ...takie intymne i bogate , dla każdej z nas ofiarowujące coś innego , szczególnego i pięknie swój opisałaś :) Pozdrawiam słonecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Też lubię poranki :) Tylko, że ja akurat do pracy.
    Fajnie tak z rana (po 5.00) wyjść, posłuchać ptaków, pobyć...

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudownie napisałaś Aniu i śliczne zdjęcia z poprzedniego postu, jak zaczarowana przenoszę się razem z Tobą w niecodzienny zakątek wiosennej już Szkocji.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj Aniu! Zgadzam się z Filoarte ,że potrafisz malować słowem:-)Twe wpisy przenoszą nas w Twój magiczny świat i dodają ogromny bukiet słonecznych, pozytywnych energii...Buzia ubiera uśmiech i od razu mamy w sobie więcej energii na cały dzień. Pozdrawiam cieplutko i życzę udanego, milutkiego tygodnia...Pa

    OdpowiedzUsuń
  14. Jadwigo - po podróży, jaką odbyliśmy w minionym tygodniu - Twoja opowieść staje się niezwykle ciekawym nawiązaniem do moich przemyśleń podczas drogi.. dziękuję Ci za to, iż zechciałaś podzielić się ze mną Twoimi wspomnieniami.. poza tym witam Cię serdecznie w moim zakątku!

    Nettiko - poranki, choć każdy inny, a i każdy z nas w odmienny sposób spogląda na rodzący się dzień - zawsze wnosi coś niezwykłego - zwłaszcza wiosenną porą! Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!

    Fioletowe poddasze - och, chyba chciałabym poznać Twoje imię :)
    Wiesz, zazwyczaj ja również podążam do pracy o poranku, choć zazwyczaj o 6 rano.. ale i wówczas ptaki pięknie śpiewają a i często moje ulubione małe króliczęta witają mnie na ścieżce rowerowej :)
    Niewątpliwie, bez względu na to w którą stronę podążamy - warto pobyć!!

    Jolu - dziękuję Ci ślicznie! Mam nadzieję, że spodoba Ci się również droga i zakątki, które odwiedziliśmy kilka dni temu! I ja przesyłam uściski!

    Matyldo - Ty zawsze obdarzasz mnie tyloma serdecznościami - dziękuję Ci bardzo i również życzę pięknego tygodnia!!!

    Pozdrawiam Was ciepło i pięknego weekendu życzę!!!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

LinkWithin

Related Posts Widget for Blogs by LinkWithin