Z tej okazji upiekłam kolejny tort z serii czekoladowych wypieków..
Tort czekoladowo - maślany jest wyjątkowo prostą i pyszną formą czekoladowej pokusy....
Dobrej nocy Wam życzę!!!
Dobrej nocy Wam życzę!!!
"I got life, mother
I got laughs, sister
I got freedom, brother
I got good times..
I got my guts
I got my muscles
I got life
Life
Life
LIFE"
Zadziwia mnie fakt, jak bardzo los postanawia mnie czasem rozpieszczać - obdarza mnie perełkami, których nie spodziewam się - w każdym razie, nie koniecznie w danym momencie mego życia.. a które mimo wszystko rodzą się w mojej niemej tęsknocie..
Dziś moja dusza została po dwakroć zaskoczona - niespodziwanie znalazłam się w miejscu za którym od dawna bardzo tęskniłam.. do którego oczywiście pozornie łatwo dotrzeć.. jednak nie zawsze bywa to takie proste i oczywiste..
Poza tym - nasze plany związane z tegorocznym wyjazdem, nagle stały się bardzo realne - Ryanair - ogłosił bardzo przyjemną promocję, dzięki czemu zakupiliśmy bilety do Maroka :) Do wyjazdu pozostało jeszcze "troszkę" czasu, ale już teraz wypełnia mnie dreszcz emocji i radość jaka towarzyszy każdej wyprawie! :))
Gail miała rację mówiąc dziś "iż życie rzeczywiście może być nieoczekiwanym i pięknym prezentem!"
...Kilka dni temu z okazji urodzin mojego brata - ja dokonałam maleńkiego, smakowitego wypieku...
TORT PRALINOWY
Ciasto:
150g gorzkiej kuwertury
100g mąki
25g mąki ziemniaczanej
3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
125g cukru
1 opakowanie cukru waniliowego
3 jajka
100g masła
Nadzienie:
500g bitej śmietany
100g kremu orzechowego
300g gorzkiej kuwertury
1-2 łyżki likieru pomarańczowego
Zanim przystąpimy do wypieku samego ciasta, przygotowujemy nadzienie - masę o prawdziwie królewskim smaku!
Śmietanę doprowadzamy do wrzenia, po czym zdejmujemy z ognia po czym dodajemy krem orzechowy wraz z połamaną kuwerturą. Dodajemy likier.. ja likieru nie nie posiadałam, jednak dodałam kilka kropli olejku pomarańczowego oraz likier orzechowy mojego wyrobu..
Całość mieszamy, tak aby uzyskać aksamitną masę.
Autor poleca pozostawić gotową masę na noc do schłodzenia - niestety po raz kolejny nie doczytawszy, musiałam zadowolić się kilkoma godzinami..
Kiedy masa nabiera swojej wyrazistości w lodówce tudzież naprawdę zimnym balkonie.. możemy zabrać się za przygotowanie ciasta!
Rozpoczynamy od połamania kuwertury, którą rozpuszczamy w kąpieli wodnej.
W misce mieszamy przesianą mąkę, mąkę ziemniaczaną wraz z proszkiem do pieczenia. Dodajemy cukier, cukier waniliowy, jajka i masło. Wszystkie składniki ucieramy mikserem przez około 2 min. Na koniec dodajemy rozpuszczoną kuwerturę. Tak przygotowaną masę na ciasto, przekładamy do tortownicy, wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w temp. 160 stopni przez około 30-35 min.
Upieczone ciasto schładzamy, które następnie należy przekroić, aby ostatecznie przełożyć masą śmietanowo-czekoladową!
Masa śmietanowo-czekoladowa...
Przyznam, iż początkowo myślałam, że masę tę należy schłodzić i będzie gotowa.. jednak jak się okazało, aby uzyskać jej królewsko - aksamitny powab, należy uprzednio schłodzoną śmietanę czekoladową, ubić na wspomniany powyżej aksamitny krem!
Aby przełamać odrobinę czekoladowy ton tortu - dodałam również kawałki ananasa, które myślę bardzo sympatycznie współgrały z czekoladową masą..
W pierwotnej wersji, ciasto miało być przybrane ubitą śmietaną, posypaną kakaem - jednak ponieważ ilość masy czekoladowej była tak pokaźna, postanowiłam wykorzystać ją również do przybrania ciasta.
Efekt końcowy już znacie - a z mojej strony, choć muszę przyznać, iż samo ciasto nie jest mistrzostwem świata w poznanych mi dotąd ciastach czekoladowych - mimo wszystko jest bardzo przyjemne.. być może odrobinę za suche - jednakże w towarzystwie kremu czekoladowego z delikatną nutą pomarańczy - przeistacza się w przepyszny smakołyk godny królewskich komnat :)
Smacznego!!!
ps. Moja niespodzianka jeszcze nie gotowa, jednak wkrótce zdradzę szczegóły :)
Kiedy miałam około 23 lat - jednym z moich pragnień, było wędrowanie wśród szkockich bezdroży...
Pragnienie to spełniło się zaledwie po... 7 latach :)
Wkrótce minie 5 lat mojej wędrówki i wszystko wskazuje, iż potrwa ona jeszcze co najmniej 2 lata.. może dłużej?? Któż to wie...
Pamiętam dzień, kiedy wylądowałyśmy z Anią w Edinburghu.. pamiętam również smak gorzkiego rozczarowania - szare budynki mijane po drodze do miasta, nie wzbudziły we mnie zbyt dużego optymizmu.. było szaro i smutno.. a czego ja oczekiwałam?
..zielonych łąk przeplatanych purpurowymi wrzosami?
...niekończących się kamiennych murków?
...zimnej toni jezior, w których przeglądają się poranne promienie słońca..
Pamiętam, iż ulice dzielnicy w której zamieszkałam po przylocie - goszczona przez moich dobrych przyjaciół - nie wzbudzała mojego zachwytu tym bardziej... wszechobecne wówczas śmieci, często przyprawiały mnie o chwile wątpliwej akceptacji.. jednak powroty do domu pełnej dobrej muzyki zawsze poprawiały mój nastrój..
..Nasze pierwsze spotkanie nie wypadło zbyt zachęcająco - zupełnie jak Spotkanie królowej Wiktorii z 16- letnim Albertem!
"W roku 1839 pamiętała Alberta sprzed trzech lat jako kluskowatego, niezgrabnego szesnastolatka, który sprawiał wrażenie wiecznie sennego. Perspektywa małżeństwa z takim niedojdą wcale jej nie bawiła.
Ale jak bardzo się Albert zmienił w ciągu tych trzech lat: od maja 1836 do października 1839 roku! Szeroki w ramionach, opalony włoskim słońcem, był teraz tak przystojnym mężczyzną, że trudno było znaleźć podobnego w całej Europie. Miał piękną bujną czuprynę..."
...Podobnie moja upragniona Szkocja ukazała się w zupełnie innym świetle, kiedy wieczorną porą wybraliśmy się na pierwszy spacer uliczkami starego miasta!
Zachwyciłam się, pomimo początkowej niechęci.. a kiedy wybrałam się podmiejskim autobusem w pobliskie Pentland Hills - mój zachwyt urósł do rangi graniczącej z euforią..
Szkocję smakuję małymi kęsami.. długo trwało zanim wybraliśmy się w prawdziwą podróż po tutejszych bezdrożach - a i ta była tylko przedsmakiem przed prawdziwymi wyprawami pachnącymi wolnością.. biwakowaniem na przełęczy, w namiocie szarganym dzikim wiatrem.. długie godziny jazdy samochodem wzdłuż niekończących się jezior, połyskujących w blasku zachodzącego słońca.. odbijające się w ich tafli szczyty gór o księżycowej urodzie.. rowerowe wyprawy, podczas których twarze nasze - muskane wiatrem nabierały słonecznego blasku..
Przyznam, iż to czego mi bardzo tutaj brakowało - to lasów pachnących igliwiem.. po których można włóczyć się godzinami tocząc ciche rozmowy ze samym sobą.. kiedy jednak odkryliśmy raj dla rowerzystów - okazało się, że - może nie spacerować, ale mogę jeździć rowerem po leśnych ścieżkach wpatrując się w tańczące na wietrze liście.. To nie to samo, jednak lasów jak się okazało jest znacznie więcej - po prostu w pierwszych miesiącach naszego wędrowania zawsze obieraliśmy kierunek północny - a tam rzeczywiście panuje iście księżycowy krajobraz - niezwykły i magiczny, malowany niekończącymi się górami Kaledońskimi... jednakże pozbawiony drzew..
..Kiedy jednak powędrujemy w przeciwnym kierunku - okazuje się, że i tutaj lasów nie brakuje...
..Bordersy - pamiętam pierwszy mój zachwyt - ogromne przestrzenie porośnięte zielonym drzewostanem, które ostatecznie przeistacza się w krainę samotnych wzgórz - bardziej łagodnych - tym niemniej równie pięknych!
Niemalże każdy zakątek Szkocji zachwyca - gdyby tylko ta niezwykła kraina mogła uraczyć wędrowca większą częstotliwością słonecznych dni!!!
Kilka dni temu odkryłam, iż mój blog istnieje już od roku.. od roku jestem obecna w tym wirtualnym świecie.. dzielę się z Wami moimi myślami , które rodzą się w tym pięknym kraju... pełnym deszczu ale też słońca!
Zupełnie jak w życiu!
Z tej okazji, pomyślałam, iż chciałabym przygotować dla Was małą niespodziankę.. która będzie miała związek właśnie ze Szkocją :)
Szczegółami podzielę się z Wami następnym razem.. tymczasem - mam nadzieję, iż krótki przegląd zdjęć z różnych zakątków tego pięknego kraju - pomimo, iż nie jestem fotografem, będzie wystarczającą zachętą dla Was, w ewentualnym wyborze kraju kolejnej Waszej wędrówki przez świat :)
..A w tle muzyka - niechaj przywodzi piękne wspomnienia!
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie!!
ps. kiedy do mnie piszecie - to jak uśmiech przesłany z oddali - dziękuję!!!
Dobrej, spokojnej nocy Wam życzę!!!
ps. Lucynko - dziękuję!!
Pozdrawiam Was serdecznie życząc dobrej nocy!!!
Na przekór zimowym nawrotom, zakupiliśmy rozkwitające żonkile...
Wczorajszy dzień, przywitał nas zimową aurą.. niesłychane!
A zapowiadało się na szybkie nadejście wiosny...
Z powodu przedłużającej się choroby, na świat spoglądam z perspektywy kanapy, opatulona po nos ciepłą kołdrą.. wypijając hektolitry gorących herbatek tudzież poddając się bolesnym inhalacjom :(
Całymi dniami śpię.. trzy długie noce niemalże zupełnie pozbawione snu - teraz pieczołowicie nadrabiam.. choć tak naprawdę, nie mam sił na zbyt wiele, zatem w przerwach pomiędzy jedną drzemką a drugą, czytam lub przyglądam się z uśmiechem brykającej Mocce :)
Bywa, iż zmęczona swoimi figlami, przychodzi do mnie, muska delikatnie czubkiem nosa, po czym wygodnie wtula się ciepłe pielesze - smacznie zasypiając.
..Właśnie skończyłam czytać kolejną książkę z serii - "Moja ukochana Toskania"
Dobrej nocy Wam życzę!!!