Zima zaskoczyła nas niespodziewanie, jak niezapowiedziany gość i pomimo tego, iż podobna sytuacja prawdopodobnie dotyczy większej części Europy, w Szkocji śnieżne zawieje sparaliżowały niemalże cały kraj.. kiedy dwa dni temu późną nocą, zanurzona w malarstwie Klimta, nagle zostałam wyrwana niczym ze snu, przez zdziwionego Damiana - sama nie mogłam uwierzyć, iż za oknem wszystko tonęło wręcz w białej poświacie! Zadziwiające - dwie ściany naszego pokoju, to okna, a ja nie zauważyłam białych płatków śniegu spadających z nieba! Miłe było ów zaskoczenie, bowiem nagle świat okrył się magią - niczym bajeczna kraina śniegu!
Następnego dnia ów magia, okazała się trudnym do okiełzania żywiołem - drogi zasypane, samochody bezradnie unieruchomione w śnieżnych zaspach oczekujące przyjacielskiej odwilży.. zakłady pracy, szkoły pozamykane - nasz college również.. taksówki z rzadka pokazują się na głównych ulicach - mój znajomy, który, jest posiadaczem, pięknej klasycznej taxi w trasę nie wyrusza wcale - po sytuacji, kiedy klient nie chciał opuścić samochodu, upierając się aby kierowca zawiózł go do Glasgow - mój znajomy zupełnie zrezygnował z pracy, czekając na lepsze dni.
.. czyż nie zakrawa to na klęskę żywiołową?? Oczywiście nie jest to stan krytyczny, jednakowoż tutejsze władze absolutnie nie są przygotowane na tak niespodziewaną śnieżną rzeczywistość.. tym niemniej ja zachwycam się pięknem, które tak nagle nas zaskoczyło i nadal kokietuje swym urokiem, nie lepię co prawda bałwanów, jak pełne zachwytu dzieci, jednak kiedy w niedzielę podążałam zasypanymi alejkami do pracy - z przyjemnością zatrzymywałam w kadrze te wyjątkowe obrazy..
A było naprawdę pięknie... zresztą sami zobaczcie - jak cudnie wygląda góra Artura, ubrana w białą szatę, która kiedy słońce pojawia się na niebie, zachwyca niepowtarzalnym blaskiem..
Dawno nie podążałam do pracy z taką radością w sercu.. dawno w pracy nie byłam, pomijając mój pierwszy sobotni dzień, tym niemniej próg zaśnieżonego parku otaczającego nasz szpital, przekraczałam pełna optymistycznej palety uczuć...
..niestety tuż za bramą, okazało się, iż bateria zakończyła swój żywot - a tym samym, nie byłam w stanie sfotografować pięknych drzew otulonych białymi szalami, kołnierzami, puchatymi pelerynkami.. pozostaje mi tylko ufać, iż za kilka dni, kiedy znów tam powrócę, nadal będzie tak cudnie!
Ostatnio wspominałam Wam o ozdobach świątecznych, które przygotowywałam ostatnimi czasy - dziś anioły oraz mała zawieszka z szyszek i serc pełnych miłości! : )
Pozdrawiam Was ciepło, śląc wiele serdeczności!
Pięknego dnia kochani!!